The Bad Batch - TIFF '16

The Bad Batch - TIFF '16

The Bad Batch (2016)
The Bad Batch (2016) Źródło:Annapurna Pictures
Dodano:   /  Zmieniono: 
„The Bad Batch” Any Lily Amirpour zaczyna się z grubej rury.

Głos z offu ostrzega, że nie należy zbliżać się do mieszkańców strefy Bad Batch. Kiedy pojawi się obraz, zobaczymy pustynny krajobraj, ogrodzenie oraz blondwłosą dziewczynę. Tabliczka przy ogrodzeniu będzie głosić, że oto „opuszczasz terytorium Teksasu i wchodzisz na teren, na którym nie obowiązują żadne zasady. Powodzenia!”. Po chwili dostaniemy sekwencję nieudanej ucieczki przez pustynię, która zakończy się skuciem kajdanami, ucinaniem kończyn „na żywca”, a następnie sekwencję kanibalistycznej konsumpcji mięsa. Potem zobaczymy złomowisko pełne starych samolotów i siłownię pełną półnagich kulturystów, których będziemy oglądać w rytm skocznej piosenki Die Antwoord. Wszystkie te elementy zapowiadają stylistyczną jazdę bez trzymanki, swoistą wariację na temat „Mad Max Fury Road”, z kobietą o amputowanych kończynach jako protagonistką i „szalonym świecie”, przepełnionymi pustynią aż po horyzont, w którym nie obowiązują żadne zasady. Jest nawet „Zły Szef” z haremem pełnym ciężarnych kobiet, w którego wciela się bardzo dobry, wyrazisty i bawiący się rolą Keanu Reeves.

Po pierwszym stylistycznym szoku i ustawieniu poprzeczki naprawdę wysoko, dzieło Amirpour zaczyna błądzić bez celu, nie potrafiąc przykuć uwagi widza, ani stworzyć wyrazistego świata przedstawionego, który by go przyciągnął. Fakt, że tak jak dziewczyna, nie znamy zasad rządzących strefą Bad Batch zaczyna przeszkadzać mniej więcej w połowie seansu, gdy orientujemy się, że bez tej wiedzy, wszystkie przedstawione wydarzenia są dla nas zwyczajnie niezrozumiałe. A przez to także -  nieciekawe. 

The Bad Batch (2016)

Nie można jednak odmówić Amirpour dobrego i eklektycznego gustu muzycznego. Ten fragment jej dzieła rzeczywiście jest dopracowany i stoi na wysokim poziomie, czyniąc z niektórych sekwencji istne teledyskowe perełki (wspomiana scena z udziałem kulturystów). Niestety, z czystym sumieniem tylko tyle dobrego można powiedzieć o jej najnowszym dziele. Kilka wizualnych perełek w morzu chaotycznego, nieprzemyślanego i niezrozumiałego zlepku scen, które nie kleją się w spójną koherentną całość, nie czyni bowiem dobrego obrazu. W swojej finalnej formie „The Bad Batch” wygląda bowiem raczej jak zalążek pomysłu na film, aniżeli pełnoprawne dzieło. Szkoda. Potencjał był na dużo, dużo więcej.

Ocena: 4-/10