„Kler”. Mroki Kościoła

„Kler”. Mroki Kościoła

Plakat filmu "Kler"
Plakat filmu "Kler" Źródło: mat. prasowe
To może najważniejszy film tego festiwalu. Mocny, trafiony w punkt, gorzki. Ale jednocześnie nie ma w nim taniego demaskatorstwa, łatwych zagrań czy prostej satyry. „Kler” nie jest atakiem na Kościół, raczej diagnozą chorób, na które on cierpi i którymi zaraża resztę społeczeństwa.

„Wojciech Smarzowski portretuje trzech księży. Prowincjonalny duchowny z wiejskiej parafii zapada się w nałogu alkoholowym i „spośród wszystkich owieczek, najmocniej ukochał sobie jedną”. Kaznodzieja z niewielkiego miasta próbuje oczyścić się z zarzutu pedofilii, choć wierni już wydali wyrok. Wpływowy hierarcha krakowskiej kurii gra w skomplikowaną grę, której stawką są gigantyczne pieniądze i pozycja. Na różnych szczeblach reżyser pokazuje hipokryzję, rozpasanie, chciwość. Skrywane przestępstwa seksualne i zmowę milczenia. Związek państwa z Kościołem. Ale też ludzi, którzy niosą własne traumy i próbują wyrwać się z bagna. Tyle, że ono wciąga coraz głębiej” – pisze Krzysztof Kwiatkowski z Gdyni.

Wszystko tu działa. Stali współpracownicy reżysera – Robert Więckiewicz, Jacek Braciak i Arkadiusz Jakubik – pozostają ekstraklasą aktorstwa. Bezbłędny jest Janusz Gajos. Mikołaj Trzaska oszczędnie podszedł do muzyki, ale kiedy się ona pojawia, staje się istotna. Smarzowski lubi wyraziste symbole. Być może momentami dopowiada zbyt dużo. Ale wciąż zaskakuje zniuansowanie „Kleru”. Ukryta w nim wiara w ludzkie odruchy. I nadzieja, która tli się nawet w mrocznej rzeczywistości.

Więcej o festiwalu w Gdyni w 39/2018 numerze tygodnika „Wprost”.

Opracował:
Źródło: Wprost