Nabici w ustawę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Czasem lepiej nic nie robić, niż stanowić złe prawo. Nowa ustawa o kredycie konsumenckim nie uszczęśliwiła nikogo ani instytucji finansowych, ani ich klientów pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Ustawa zaczęła obowiązywać w drugiej połowie grudnia. Przemknęła bez większego rozgłosu ? ale też bez wyrzutów sumienia można zaliczyć ją do legislacyjnych knotów. Przede wszystkim trudno zorientować się, komu ta nowelizacja ma się przydać. Jeśli bankom czy innym instytucjom finansowym kredytującym gospodarstwa domowe, to stanowczo pudło: finansiści już zgrzytają zębami, bo nałożono na nich dodatkowe, biurokratyczne obowiązki w postaci przygotowywania i dystrybuowania pośród klientów specjalnego formularza kredytowego (tzw. europejskiego), w którym będą musieli opisywać wszelkie informacje ramowe dotyczące kredytu. Ma to z założenia ustrzec potencjalnego klienta przed zakładanymi przez instytucje finansowe pułapkami typu dopisek 'małym druczkiem' czy 'gwiazdka'. W istocie dam sobie uciąć rękę, że ci, którzy nie czytają regulaminów, instrukcji,  promes itp. dalej nie będą ich czytać. Czytać nie będą też długiego i nudnego formularza. Ci zaś, którzy lubią wiedzieć, co kupują, go nie potrzebują. Ponieważ akurat te 'dobrodziejstwa' ustawy rozciągnięto także na kredyty hipoteczne, życzę cierpliwości zarówno pracownikom banków, jak i klientom przy dopełnianiu procedury, która i tak do najłatwiejszych i najkrótszych w przypadku tego rodzaju kredytów nie należy.

Z kolei wobec klientów wrednym zabiegiem jest zniesienie 5-procentowego ograniczenia wysokości prowizji od udzielonego kredytu oraz dopuszczenie zakazanej wcześniej opłaty za wcześniejszą spłatę. Jeśli to ma być rozwinięcie europejskiej dyrektywy prokonsumenckiej...

Nowe przepisy zachęcają instytucje kredytujące (banki, SKOK, instytucje parabankowe, czyli wszystkie objęte ustawą) do pobierania opłaty za przygotowanie kredytu według własnego 'widzimisię' oraz stosowania 1 proc. prowizji za wcześniejszą spłatę, podczas gdy część z nich, zmotywowana konkurencją, dotąd nie robiła tego wcale. W znowelizowanej ustawie są i inne 'kwiatki', np. obowiązek poinformowania klienta o przyczynie odmowy udzielenia kredytu. Niby świetnie, klienci powinni się cieszyć, ale ustawodawca nie sprecyzował, w jaki sposób kredytodawca ma to zrobić.

Nowelizacja ustawy zdecydowanie nadaje się do nowelizacji. I to szybkiej.       

W naszej redakcyjnej dyskusji o nowej ustawie o kredycie konsumenckim czytaj też felieton Pawła Moskalewicza "Teraz weźmiesz naprawdę przejrzysty kredyt?".