Jak promować Polskę po prezydencji - mówi Beata Stelmach

Jak promować Polskę po prezydencji - mówi Beata Stelmach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Beata Stelmach, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych ds. globalnej polityki ekonomicznej, promocji i kultury EN 
Musimy wyzbyć się głęboko zakorzenionego kompleksu, że jesteśmy krajem drugiej kategorii. Nie jesteśmy. Młode pokolenie Polaków jeździ już po świecie, uczy się na najlepszych zagranicznych uczelniach, robi interesy w różnych zakątkach świata. A jeszcze jak strzelimy trochę goli podczas EURO 2012... mówi Beata Stelmach, wiceminister spraw zagranicznych, w rozmowie z Cezarym Szymankiem z Radia PiN.
Cezary Szymanek: ? Czy mogę złożyć u Pani wniosek o zmianę nazwy kraju na Oscypek?

Beata Stelmach: Brzmi dość awangardowo.

? Bylibyśmy wtedy bardziej znani na świecie.

Bez przesady. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy odbyła się ogromna kampania promocyjna Polski, jakiej do tej pory jeszcze nie było. W całej Europie, ale i w wielu miastach na innych kontynentach odbyła się niezliczona liczba wydarzeń prezentujących naszą kulturę, sztukę, siłę gospodarki. Prezydencja pokazała też światu, że Polacy są świetnymi organizatorami, że potrafimy podołać wielkim wyzwaniom. Wszyscy, którzy odwiedzili nasz kraj w trakcie prezydencji, poznali Polskę, naszą gościnność, otwartość ? byli bardzo pozytywnie zaskoczeni, słowom pochwały nie było końca.

? I oni teraz pójdą w świat nieść ową nowinę? Będą zachęcać innych, by tu przyjeżdżali, robili interesy?

Ja w to bardzo głęboko wierzę.

? Na jakiej podstawie?

Takiej, że zmienia się myślenie o nas. Jeszcze niedawno w wyobraźni wielu byliśmy mało znanym, zimnym krajem na obrzeżach UE...

? ...gdzie grasują polarne niedźwiedzie, a do pracy jeździmy furmankami...

...a tymczasem świat już wie, że była Maria Skłodowska-Curie, a nie tylko Maria Curie. Wie, że Polska to nowoczesny kraj, odnoszący sukcesy w XXI wieku. Nieraz słyszałam w Sopocie, gdy rozpoczynaliśmy prezydencję, słowa: 'Jak tu pięknie, nie wiedzieliśmy...'. Musimy sami spojrzeć z optymizmem na nasz kraj.

? A Pani jest dumna z bycia Polką?

Absolutnie, podkreślam to na każdym kroku.  

? I nigdy, będąc poza granicami, nie towarzyszyło Pani uczucie wstydu?

I to jest moim zdaniem jedna z najważniejszych spraw, nad którą powinniśmy pracować ?  musimy wyzbyć się tego głęboko zakorzenionego kompleksu, że jesteśmy krajem drugiej kategorii. Nie jesteśmy. I mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni, bo młode pokolenie Polaków jeżdżące po świecie, uczące się na najlepszych zagranicznych uczelniach, robiące interesy w różnych zakątkach świata nie ma takich kompleksów. A jeszcze jak strzelimy trochę goli podczas EURO 2012...

? Wyjdziemy z grupy?  

Może znowu będziemy świadkami wielkiego zrywu... Z pewnością będę mocno kibicować.

? Znani też jesteśmy z tego, że dość często spoczywamy na laurach.

Właśnie. Kontynuacji wypracowanego ostatnio zapału właśnie teraz potrzebujemy, aby utrzymać wysoki poziom energii w społeczeństwie. Nie możemy powiedzieć 'udało się', usiąść i zachwycać się, jak to ładnie wszystko w czasie prezydencji zrobiliśmy.  

? Ale to takie polskie, nasze... Jak nie stracić tego potencjału?

To, co cały czas szwankuje i co powinniśmy zmienić, to nasze działania promujące Polskę. Bo możemy być znani nie tylko z produkcji wódki, wspaniałej muzyki Chopina czy staropolskich potraw. Dziś niezwykłe atuty są po stronie polskiej gospodarki, naszych firm. Brakuje nam jednak skoordynowanych działań, które pokazałyby światu nasz prawdziwy, nowoczesny i silny obraz.

? Wracamy do pomysłu powołania agencji, która zajmowałaby się promocją Polski?

Dyskusja nad tym pomysłem trwa już chyba kilkanaście lat. Ostatnie miesiące pokazały, że nadal trudno nam wypracować wspólny model.

? Rozumie to Pani?

Nie. Wychodzę bowiem z założenia, że wszyscy gramy do jednej bramki i powinniśmy prowadzić takie działania, które nasz wspólny interes będą wspierać. Ale opór nie może też blokować, trzeba mieć plan B. Jeśli pomysł powołania agencji promującej Polskę nie znajduje  sympatyków we wszystkich zainteresowanych podmiotach, trzeba wykorzystać inny mechanizm, który sprawi, że ludzie z różnych środowisk i miejsc będą mogli razem pracować na rzecz wizerunku Polski.

? Co zakłada plan B?

Wierzę, że nawet przy braku zmian systemowych można także osiągnąć bardzo podobne cele, opracowując i realizując spójną strategię promocyjną angażującą te podmioty, których działania i wysiłki w obszarze promocji się zazębiają. Strategię, która będzie uwzględniać wszystkie interesy: dużych i małych firm, sektorów tradycyjnych i nowych technologii, kultury i nauki. Mówiąc wprost: przygotować plan działań promocyjnych bez powoływania agencji. Ludzie z różnych obszarów, którzy chcą działać na rzecz Polski, być może nie potrzebują instytucji, im wystarczy tylko duży stół, przy którym usiądą i będą w skoordynowany sposób pracować, delegować zadania na kolejne, ministerialne odcinki. Postarajmy się zatem wykorzystać obecne rozwiązania, a takim naturalnym miejscem może być Rada Promocji przy Ministrze Spraw Zagranicznych. Mam szczerą nadzieję, że uda się pogodzić pomysły wszystkich resortów przy konsultacji ze środowiskami biznesowymi na rzecz wizerunku naszego kraju. Mając do dyspozycji sieć niemal 160 placówek dyplomatycznych na całym świecie, wiemy, jak prowadzić networking w obszarze polityki i biznesu poza granicami. Jeśli do tego zbierzemy spójne argumenty, usystematyzujemy narzędzia do promocji, będzie to już niemały sukces.

? Rada już dziś ma takie kompetencje.

Po pierwsze, po zmianach w strukturach rządowych należy powołać nowy skład Rady. Po drugie, należy w większym stopniu korzystać z konsultacji środowisk spoza administracji rządowej, przede wszystkim przedstawicieli organizacji biznesowych czy samorządowych. Już wcześniej mówiliśmy o tym, że gospodarka dziś daje mnóstwo argumentów do budowy dobrego wizerunku Polski.

? To proszę iść dalej i oddać szefowanie Rady osobie z biznesu, spoza układu administracyjnego.

Ale wtedy biznes musiałby wziąć na siebie finansowanie projektów promocyjnych i wszelkich działań wynikających z decyzji Rady. Wydaje się, że przede wszystkim należy wypracować dobry dialog wszystkich mających wpływ na nasz wizerunek.

? À propos finansowania, budżet na 2012 rok pozwoli na finansowanie tak szerokich działań?

To jest tak, że...

? ...że nigdy za dużo?

To po pierwsze. A po drugie, pieniądze na promocję Polski są w tej chwili rozproszone po różnych urzędach i instytucjach. Jest też wiele inicjatyw podejmowanych przez organizacje i podmioty prywatne. Jednak te wysiłki często nie wytwarzają synergii, bo działania realizowane są indywidualnie. W czasie przygotowań do prezydencji udało się wypracować bardzo wiele spójnych inicjatyw, w które zaangażowanych było jednocześnie kilka resortów. I tak dla przykładu: współpraca pomiędzy Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Ministerstwem Kultury doskonale sprawdziła się, gdy wybrano wspólnie 10 stolic na całym świecie, w których odbywały się wielkie wydarzenia promocyjne przygotowane z wielkim rozmachem ? skierowane do odbiorców lokalnych, którzy być może wcześniej niewiele wiedzieli o naszej kulturze. Współpraca pomiędzy zaangażowanymi resortami świetnie przebiegała i warto taki model powtarzać, także przy wspólnym planowaniu wydatków, bo przecież chodzi o to, by...

? ...by pieniądze wydawać z sensem?

I w ramach wspólnie opracowanej strategii.

? Biznes powinien się dorzucić?  

Już to robi, choćby poprzez działania sponsoringowe.  

? Ale ad hoc może lepiej byłoby powołać specjalny fundusz składkowy?

Dziękuję za pomysł, warto go rozważyć, ale komentując na gorąco, rodziłoby się wtedy pytanie, jak pieniądze z takiego funduszu przekładałyby się na korzyści poszczególnych sponsorów. Obecne rozwiązanie daje możliwość wspierania po prostu ciekawych projektów, a nie tylko podmiotów.

? W przyszłych rozwiązaniach planujecie wynajęcie światowej agencji do promocji Polski?

Gdyby w Polsce był jeden podmiot zajmujący się kreowaniem wizerunku  Polski, wtedy pewnie warto by szukać takiego wsparcia. Ale mam nadzieję, że kiedyś sięgniemy także po takie profesjonalne wsparcie.

? Czyli pozostają nam tylko reklamówki w CNN?

Marketingowcy zawsze będą mówić, że telewizja jest potrzebna, bo buduje i zwiększa świadomość. Ale też wymaga niezwykle wysokich nakładów i powtarzalności. Jest również masa innych narzędzi, jak targi, konferencje czy wystawy, otwarte dyskusje ? tym wszystkim warto się posługiwać.

? Targi jeszcze się nie znudziły? Nie lepiej wysłać po kilka truskawek do francuskich domów?

Często działania eventowe świetnie się sprawdzają. Ale słusznie Pan zauważył, że możemy też zdobywać inne rynki, proponując dobrą jakość naszych produktów przy konkurencyjnych cenach. Biorąc wszystko pod uwagę, mamy dziś kolejną niepowtarzalną szansę, by utrwalić naszą mocną pozycję na arenie międzynarodowej. Jesteśmy na świecie często przywoływani jako dobry, pozytywny przykład. Nie możemy tego zmarnować.

? Bo będziemy głupi, jeśli odpuścimy?

Tak.

Beata Stelmach jest podsekretarzem stanu ds. globalnej polityki ekonomicznej, promocji i kultury w Ministerstwie Spraw Zagranicznych