Szkodliwy haracz za płacenie kartą

Szkodliwy haracz za płacenie kartą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sławomir Cieśliński, niezależny ekspert rynku płatniczego. Archiwum
Wysokie opłaty od transakcji kartami płatniczymi zniechęcają sklepy i placówki usługowe do instalowania terminali akceptujących karty i do przyjmowania tego typu płatności. Tym samym hamują rozwój obrotu bezgotówkowego w Polsce mówi Sławomir Cieśliński, niezależny ekspert rynku płatniczego.
Robert Azembski: Najnowszy raport NBP surowo ocenia stosowaną przez polskie banki tzw. opłatę interchange obciążającą akceptanta kart, czyli punkt usługowy lub handlowy. Jest ona najwyższa w Europie. Dlaczego?

Sławomir Cieśliński: Tak przez ostatnie 20 lat ukształtował się rynek. Odchodząc w latach 90. od czeków, banki i organizacje kartowe musiały zainwestować sporo pieniędzy w całkiem wówczas nową technologię. Nie wiedziano, czy się ona przyjmie, a jeśli tak, to jak szybko. Odbywało się to w atmosferze wielu defraudacji przy użyciu kart. Banki i organizacje karciane typu Visa i Mastercard musiały powetować sobie te inwestycje.

Ale to było dawno. Czemu dziś mamy najwyższą opłatę od używania kart?

Klienci woleli zapłacić kartą, bo nie chciało im się szukać bankomatu, a sklepikarze przyjmowali ją z lęku przed utratą klienta. Poszukując maszyny wypłacającej gotówkę, mógłby on bowiem zrezygnować z zakupu w danym sklepie i już do niego nie powrócić. Kosztom transakcji mniej się przyglądano. Klienta one nie dotyczyły, a sam właściciel placówki usługowej wolał zarobić cokolwiek niż nic. W ten sposób wysokie opłaty się utrwaliły.

Może lepiej wrócić do gotówki, będzie taniej?

Taniej? Nieprawda. Wielu właścicieli punktów usługowych może nie zdawać sobie sprawy, ile kosztuje sortowanie zarobionej gotówki, przewożenie jej np. do bankowej nocnej wrzutni, co generuje dodatkowe koszty paliwa czy wymaga wynajęcia ochrony. Dopiero byłoby drogo.

Ale wysoka opłata interchange hamuje rozwój rynku.

Nie tylko hamuje, ale wręcz go zatrzymała. W niektórych województwach nie rośnie już liczba punktów obsługujących karty, w innych rośnie bardzo powoli. Usługodawcy faktycznie nie chcą ponosić wysokich kosztów związanych z akceptacją kart płatniczych.

Co dalej? Jest jakaś szansa na obniżenie tych prowizji?

Organizacje Visa i Mastercard wprowadzają własne programy zachęcające punkty usługowe do instalowania terminali na karty. Dobrze, że to robią, ale dwie organizacje to nieduża konkurencja. Może więc jednak przydałoby się jakieś działanie administracyjne, np. jednorazowe cięcie opłaty interchange z możliwością stopniowego powrotu do poprzedniej wysokości, ale rozpisaną na lata. To dałoby nowy impuls rynkowi. Przeprowadzenie tego to jednak delikatna sprawa.

W Polsce