Portugalczycy mówią ?nie?

Portugalczycy mówią ?nie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Archiwum
Strajk generalny w Portugalii zamroził transport publiczny w całym kraju na 24 godziny, lecz nie zapowiada wstrzymania rządowych reform. Bieżącą troską pracowników sektorów publicznego i prywatnego jest głosowana w parlamencie w przyszłą środę nowelizacja prawa pracy.
Mimo bojowych zapowiedzi protesty przebiegały dość pokojowo. Kilka setek uczestników przeszło z jednego z głównych placów w Lizbonie, Rossio, pod budynek parlamentu. Od dwóch tygodni ulice portugalskiej stolicy zdobiły dziesiątki plakatów, ulotek i napisów na murach zapowiadających greve geral, strajk generalny, planowany na 22 marca. Portugalczycy, z reguły pasywni wobec politycznych zawirowań, tym razem wyszli na ulice. Fala strajków objęła w sumie 35 miast, niemalże zamrażając transport publiczny. W Lizbonie przez 24 godziny nie działało metro, nie kursowała część autobusów oraz nie jeździły pociągi. Uniemożliwiło to wielu ludziom dojazd do pracy. Koszt utraconych zarobków musieli pokryć sami, gdyż związki zawodowe tego nie gwarantowały.

Po demonstracji związkowców na ulice wyszła młodzież skupiona wokół zawiązanego na jesieni 2011 r. ruchu oporu. Postulaty strajkujących były dość mgliste. Tłum wyrażał swoje niezadowolenie z wysokiego poziomu bezrobocia, cięcia wynagrodzeń oraz likwidacji 4 świąt narodowych: 2 kościelnych i 2 państwowych. Młodzi ludzie byli zaniepokojeni tym, że ciężar rządowych oszczędności spada głównie na ludzi starszych oraz młodych, co ich zdaniem prowadzi do rozwarstwienia społeczeństwa oraz zanikania klasy średniej. Wśród strajkujących pojawiały się okrzyki solidarności z Hiszpanią, Irlandią i Grecją. ? Kryzys nie jest wymówką do pogarszania warunków życia biedniejszej części społeczeństwa ? zauważa Sofia, studentka z Sewilli, która przyjechała do Lizbony wesprzeć swoich protestujących przyjaciół.

Bieżącą troską pracowników sektorów publicznego i prywatnego jest głosowana w parlamencie w przyszłą środę nowelizacja prawa pracy. Jej głównym postulatem jest likwidacja dodatkowo płatnych nadgodzin. ? Nie ma wątpliwości, że zostanie ona uchwalona, gdyż rząd socjaldemokratów dysponuje parlamentarną większością głosów ? komentuje Beatriz, reporterka największej portugalskiej agencji prasowej Lusa. ? Protestująca część społeczeństwa nie ma tak naprawdę swoich znaczących reprezentantów w parlamencie. Wśród opozycji największą popularnością, rzędu 8?10 proc., cieszą się komuniści ? dodaje reporterka.

Propozycje rządu są dodatkowo wspierane przez partie socjalistów oraz chrześcijan, które także podpisały zawarte z 'Trojką' w maju 2011 porozumienie o pakiecie pomocowym, więc są zobowiązane współdziałać w misji naprawy finansów publicznych. Społeczeństwo zatem, czy tego chce, czy nie, jest zmuszone zacisnąć pasa, póki pożyczka od Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie zostanie spłacona.

Więcej o wyzwaniach, z którymi musi sobie poradzić Portugalia czytaj w "Portugalscy socjaliści byli dla społeczeństwa zbyt hojni"