Stany Zjednoczone wiedzą, co robią

Stany Zjednoczone wiedzą, co robią

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rafał Antczak, ekonomista i członek zarządu Deloitte Materiały prasowe
Dla dobrego funkcjonowania Banku Światowego istotne jest, by jej szef mniej udzielał się w mediach, a więcej poświęcał pracy u podstaw. Dlatego lepiej na takich stanowiskach sprawdzają się urzędnicy niż politycy, którzy traktują posady jako trampolinę do dalszej kariery stwierdza Rafał Antczak, ekonomista i członek zarządu Deloitte, który przyznaje w rozmowie z Businesstoday.pl, że o ekonomicznych poglądach nowego prezesa tej instytucji nikt nic nie wie.
Hanna Rybarska: Barack Obama zaskoczył światową opinię kandydaturą lekarza Jim Yong Kima na stanowisko prezesa Banku Światowego. Czy sądzi Pan, że dr Kim ma asa w rękawie i też wszystkich zaskoczy sposobem zarządzania tą instytucją?

Rafał Antczak: Wszyscy przyglądają się tej nieszablonowej decyzji. To pierwszy prezes, który nie jest ekonomistą czy urzędnikiem administracji, i osoba bez doświadczenia politycznego. Niewiele wiadomo, kim jest, jakie ma poglądy i predyspozycje do pracy w tego rodzaju unikalnej instytucji. Na pewno jednak prezydent Stanów Zjednoczonych nie zrobił tego bez wyraźnie określonego celu. Przecież to nie jest tak, że powołuje się kogoś na to stanowisko z błogosławieństwem: rób, co uważasz za słuszne. Na razie można się tylko domyślać, że nowy prezes ma się skoncentrować na poprawie opieki zdrowotnej na świecie. Świadczy o tym nie tylko doświadczenie zawodowe nowego prezesa, ale także zaangażowanie obecnej administracji Białego Domu w reformę zdrowia w USA. I tu pojawia się problem. Bo jeżeli jest to takie właśnie zadanie, to Kim będzie musiał najpierw wiele zmienić w samym banku.

Czyżby to było pole minowe?

Natknie się tam przede wszystkim na potężny mur biurokracji i powiązań różnych grup interesów. Bank Światowy od czasu jego powstania w 1944 r. bardzo się rozrósł. Zatrudnia ok. 10 tys. osób, podczas gdy jego siostrzana instytucja Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaledwie 1,5 tys. A przecież nie można powiedzieć, że MFW realizuje mniej ważne zadania. Poza tym BŚ daleko odszedł od swojej podstawowej misji wspierania biednych krajów konkretnymi programami i zajmuje się sprawami, w które wchodzić nie powinien, np. analityką ekonomiczną, co MFW również robi, i to znacznie lepiej. Jest wiele takich obszarów działania, które rozmywają priorytety tej instytucji. Jeśli nowy prezes będzie chciał powrócić do korzeni, czyli skoncentrowania działalności na programach pomocowych zorientowanych na konkretne rezultaty, np. właśnie w dziedzinie ochrony zdrowia, a nie debatowaniu, analizowaniu i sprawozdawczości, to musi zacząć od restrukturyzacji banku. Jeśli jednak będzie nadal rozszerzał swoją działalność poprzez różne strategie, to nie wróżę mu sukcesu.

A może Bank Światowy jest już instytucją anachroniczną?

Zdecydowanie nie. Można różnie oceniać jej efektywność, ale  wciąż jest jedyną w swoim rodzaju. Jedyną, która jest w stanie w sposób systemowy transferować światowe doświadczenia do i z różnych krajów, nie tylko małych i ubogich, a to dzięki temu, że ma na to pieniądze i zastępy specjalistów. Ważne jest również to, że oprócz marchewki ma kij. Porozumienia o realizacji programów pomocowych zawierane są na poziomie rządowym i jeśli nie są one właściwie wdrażane, bank wycofuje finansowanie. Ponadto te programy są najczęściej koordynowane z pomocą MFW, więc kij i marchewka dla rządów stają się naprawdę duże.

Walką z ubóstwem i chorobami nękającymi Trzeci Świat zajmuje się także prywatna fundacja Melindy i Billa Gatesów. Przeznaczyli na jej cele już ponad 20 mld dol., a zatrudniają niespełna 500 osób.

Prywatne fundacje nie zastąpią Banku Światowego, nie działają jeszcze na tak dużą skalę i w sposób tak systemowy. Jednak mądry prezes nawiązałby współpracę z nimi i sprawił, że uzupełniałyby one działania banku.

Czy można sobie wyobrazić, że Biały Dom zgodzi się kiedyś na prezesa Banku Światowego nie-Amerykanina?   

Żaden kraj naiwnie nie wyrzeka się instrumentów kierowania światowymi sprawami, jeśli takie ma w ręku. W dodatku gdy za te instrumenty sporo płaci. USA są największym donatorem Banku Światowego. Ja nie widzę problemu w tym, że jest to Amerykanin, a nie np. Nigeryjka czy Meksykanin. Dla dobrego funkcjonowania tej organizacji istotniejsze jest, aby jej szef mniej udzielał się w mediach (do czego skłonność wykazuje obecna pani prezes MFW Christine Lagarde), a więcej poświęcał się pracy u podstaw. Dlatego lepiej na takich stanowiskach sprawdzają się urzędnicy niż politycy, którzy traktują posady jako trampolinę do dalszej kariery.