Grzegorz Zięba, KBC Securities: Zapamiętaj: carry trading

Grzegorz Zięba, KBC Securities: Zapamiętaj: carry trading

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Zięba, KBC Securities
Zgodnie z zeszłotygodniową obietnicą kilka zdań odnośnie do pozornego spokoju na rynkach. Ostatnio wspomniałem, że rynek obligacji niektórych krajów (Niemiec, Japonii, USA czy Francji) jest bliski przegrzania co powinno być dobrym sygnałem dla akcji a dzisiaj chciałbym jeszcze wspomnieć o walutach.
Na zachowanie walut ostatnio bardzo duży wpływ ma Europejski Bank Centralny poprzez obniżenie stóp procentowych do najniższych poziomów w historii. To powoduje, że w tej chwili zaciąganie pożyczek w euro stało się bardzo tanie i bardzo atrakcyjne ? mam tu na myśli pożyczanie przez duże globalne instytucje finansowe. Pożyczanie ma sens, pod warunkiem że te pożyczone pieniądze w coś zainwestujemy, w coś, co da nam większą stopę zwrotu niż koszt pożyczonego pieniądza. A więc w pierwszej kolejności środki zostaną zainwestowane w waluty krajów, które posiadają obligacje o wyższej rentowności niż koszt pożyczki. Taki mechanizm inwestycyjny nosi nazwę carry tradingu, czyli strategii spekulacyjnej polegającej na pożyczaniu w walucie o niskiej stopie procentowej oraz lokowaniu w walutę kraju o wysokiej stopie procentowej. Mówiąc stopa procentowa, jak już wcześniej wspomniałem, mamy na myśli obligacje. Na rynku od jakiegoś czasu słychać głosy, że właśnie euro stało się obiektem carry tradingu, a środki lokowane są w waluty krajów rozwijających się, w tym m.in. naszego złotego. Zresztą widzimy od przeszło miesiąca dużą siłę złotego, szczególnie względem euro. Jednak mechanizm carry tradingu czasem jest wykorzystywany do inwestowania również w akcje. Może obecnie nie ma jeszcze najlepszej atmosfery do tego typu działania, ale faktem jest, że zagraniczny kapitał płynie na nasz rynek. Z tym że na razie jest kierowany w zdecydowanej większości na rynek obligacji. Jednak summa summarum poprawia to postrzeganie naszego kraju, daje spadek ryzyka inwestycyjnego jako takiego i w przyszłości powinno być impulsem do otwierania pozycji na rynku akcji.

Podsumowując dzisiejszy i zeszłotygodniowy komentarz: na rynku powoli tworzą się nam już naprawdę bardzo mocne sygnały wskazujące (niestety wskazujące, a nie ją ogłaszające) końcówkę bessy. Oczywiście atmosfera jak zawsze w momentach przesileń wskazuje nam coś zupełnie odwrotnego, ale to tylko potwierdza, że zbliżamy się ku końcowi bessy. Rynek potrzebuje tylko trigerru, aby ruszyć z zakupami. Jednak ten ciągle nie chce się pojawić. Na razie obstawia się, że hossę wywoła któryś z banków centralnych, EBC lub FED, przy czym bardziej obstawia się FED. Wywoła hossę, czyli rozluźni politykę monetarną w sposób bardzo klarowny, przy użyciu bazooki, jak niektórzy obrazowo mawiają.