Koszty właścicieli kin rosną, ale podwyżka cen może być gwoździem do trumny

Koszty właścicieli kin rosną, ale podwyżka cen może być gwoździem do trumny

Kino, pandemia koronawirusa
Kino, pandemia koronawirusa Źródło:Shutterstock
Producenci żywności na wzrost cen nawozów czy transportu zareagowali podniesieniem cen. Mogą sobie na to pozwolić, bo jedzenie i tak musimy kupować. W trudniejszej sytuacji są kina: ich koszty również rosną, ale nie mogą pozwolić sobie na podniesienie cen o wysokość inflacji, bo już dziś widzowie ograniczają wyjścia do kina.

W obliczu coraz wyższych cen każdy musi pomyśleć o „tarczy antyinflacyjnej” dla siebie i swojej rodziny. Nie unikniemy wyższych opłat za ogrzewanie i prąd, a każde wyjście do supermarketu kończy się westchnieniem, że przecież wydawało się, że drożej być nie może, a jednak. W tej sytuacji wielu z nas ograniczy lub całkiem zrezygnuje z pewnych wydatków.

Można zakładać, że na pierwszy ogień pójdą te towary i usługi, które nie są niezbędne. Największą ofiarą inflacji może być więc kultura i sztuka, bo z wyjścia do kina łatwiej zrezygnować niż z szukania w sklepie tańszych alternatyw dla ulubionych produktów. Już wiele miesięcy temu rodzinne wyjście do kina było dużym ciężarem dla budżetu, a rezygnacja z tej formy aktywności pozwoli czteroosobowej rodzinie zaoszczędzić co najmniej 100 zł (co najmniej, bo w multipleksach cena normalnego biletu w weekend może przekraczać 35 zł).

Kina mają małe pole do podwyżek

Aby zachęcić widzów do tego, by nadal przychodzili na filmy, kina mogłyby wprowadzić obniżki cen biletów, ale przecież ich zarządcy również wkrótce dostaną wyższe rachunki choćby za gaz, więc przestrzeń do promocji jest bardzo ograniczona. Naturalne wydaje się, że ceny będą raczej rosły. Onet zapytał największe sieci multipleksów oraz kilka kin studyjnych, czy planują podniesienie cen biletów w 2022 roku.

Sieć Helios przyznała, że „w najbliższych dniach cennik biletów ulegnie delikatnej zmianie”. Jak jednak podkreślono, bez zmian pozostaną dotychczasowe oferty pozwalające na tańszy zakup biletów.

Kina studyjne unikały jednoznacznych deklaracji i zachęcały do śledzenia bieżących komunikatów. Część podniosła ceny już w poprzednich miesiącach. W warszawskich kinach studyjnych przed pandemią ceny biletów nie przekraczały 22 zł, teraz to raczej 25 zł za seans. Niewielkimi podwyżkami salwują się instytucje państwowe, które prowadzą kina w domach kultury. Rok temu za bilet w Białołęckim Ośrodku Kultury w Warszawie trzeba było zapłacić 17 zł, teraz to 19 zł.

– Branża będzie się bardzo gimnastykować, żeby kultura była dostępna, również cenowo – powiedziała w rozmowie z RMF FM Joanna Kotłowska, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina. – W zależności od tego, gdzie to kino jest zlokalizowane, czy w centrum handlowym, czy w prywatnym budynku, jak jest ogrzewane, jak negocjowane są ceny. Ale możemy śmiało powiedzieć, że ten wzrost rachunków za gaz czy prąd będzie przynajmniej od 20-30 proc. do kilkuset proc. w przypadku niektórych obiektów.

Trudny dla kiniarzy czas trwa od wiosny 2020 roku

Ostatnie kwartały były dla właścicieli kin bardzo trudne. Od wiosny 2020 roku obowiązywało kilka lockdownów, później wprowadzono ograniczenia dotyczące liczby widzów w sali kinowej. Niezależnie od restrykcji, jest duże grono osób, które nie chodzą do kina, bo unikają miejsc, w których przebywa duża grupa obcych osób przez dwie czy trzy godziny. Przez praktycznie cały zeszły rok szkolny nauka odbywała się w sposób zdalny, więc nie odbywały się szkolne wyjścia do kin.

Czas zamknięcia kin wykorzystały platformy streamingowe, które reklamowały się jako tania i bezpieczna alternatywa dla kin. Oferują wykupienie miesięcznego abonamentu lub dostępu do wybranego filmu w cenie zbliżonej do ceny pojedynczego biletu do kina.

Przy takiej konkurencji tradycyjnym kinom trudno jest przekonać ludzi do tego, by przyjechali, zapłacili za parking, a przed seansem musieli oglądać nawet 20-minutowe bloki reklamowe (w kinach studyjnych są z reguły dużo krótsze). Niestety dla kiniarzy, ale trudny dla ich działalności okres wcale się nie kończy.

Czytaj też:
Nowe obostrzenia w kinach i teatrach. Wyjaśniamy, co się zmieni

Opracowała:
Źródło: Wprost / Onet / RMF FM