Pracodawcy RP: umowy o dzieło zostawmy wolne od ZUS

Pracodawcy RP: umowy o dzieło zostawmy wolne od ZUS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Archiwum
Pomysł ministra Michała Boniego, by wprowadzić obowiązkowe składki ZUS od umów o dzieło, nie przyniesie większych korzyści przekonują pracodawcy RP.

Obecnie w przypadku umowy o dzieło (inaczej niż np. w przypadku zatrudnienia na umowę o pracę) nie ma obowiązku odprowadzania składek na ZUS - emerytalnych, rentowych, chorobowych, wypadkowych, a składkę zdrowotną można płacić dobrowolnie. Ale może się to zmienić. Minister Michał Boni zgłosił niedawno postulat, by także umowy o dzieło obłożyć obowiązkiem płacenia składek. Rząd liczy na dodatkowe pieniądze. Fundacja FOR szacuje, że dodatkowe składki mogłyby zwiększyć wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) od 500 mln do 1 mld zł.

Oświadczenie przeciw temu pomysłowi wydali właśnie Pracodawcy RP, jedna z głównych organizacji polskich przedsiębiorców. ? Dodatkowe pieniądze, na jakie liczy rząd, w dłuższej perspektywie nie rozwiążą problemów finansowych FUS-u. Większe znaczenie ma kwestia ograniczenia przywilejów emerytalnych i włączenia służb mundurowych do powszechnego systemu emerytalnego ? mówi ekspert Pracodawców RP, Wioletta Żukowska. Przypomina ona, że pracodawca i tak jest zobowiązany do odprowadzenia składek w przypadku, gdy umowę o dzieło podpisuje z własnym pracownikiem (jako dodatkową), a jest to częsta praktyka.

Wg Ministerstwa Finansów ok. 800 tys. Polaków pracuje na podstawie umów cywilnoprawnych (brak danych o proporcjach między umowami o dzieło i umowami zlecenia). ? Przy obecnej stopie bezrobocia umowy o dzieło często są jedyną szansą na zatrudnienie, zwłaszcza dla osób młodych ? podkreśla Żukowska.

Nie jest to pierwszy głos przeciw pomysłowi obłożenia umów o dzieło składkami na ZUS. Krytycy przypominają, że nawet za czasów PRL komunistyczne władze nie nakładały takich obowiązków.

? Wystarczy zapłacić wyższy podatek nazywany 'składką' i umowa natychmiast przestanie być 'śmieciowa'. Wielu młodych ludzi, którzy wchodzą dopiero na rynek pracy, przestanie w ten sposób pracować na umowach 'śmieciowych' i zacznie pracować w oparciu o bardziej wyrafinowane umowy 'na gębę' ? czyli na czarno ? ironizuje na swoim blogu ekonomista Robert Gwiazdowski.