Mamy stan wyjątkowy

Mamy stan wyjątkowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Nie, nie w Polsce.  Na Słowacji. Dramatyczny konflikt w słowackiej służbie zdrowia zaostrza się, rząd nie może dogadać się z reprezentantami lekarzy, rozwiązania nie widać.  U jednego z naszych najbliższych sąsiadów narasta chaos. Ale w Polsce prawie nikt o tym nie wie - pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg  Businessweek Polska”.

Słowackie szpitale stanęły. Nie pracują oddziały w Żylinie, Bratysławie, Preszovie, Bańskiej Bystrzycy ? dużych miastach wojewódzkich.  Protest rozszerza się. Lekarze nie chcą wrócić do pracy, a prawnicy straszą, że za odmowę podporządkowania się wymogom stanu wyjątkowego  można trafić do więzienia nawet na dwadzieścia lat. Szpitalni lekarze twierdzą, że są tak przeciążeni, iż nie są w stanie przyjmować kolejnych, ciężkich przypadków.  Dyrektorzy placówek zastosowali starą metodę: wywiesili w miejscach publicznych nazwiska tych medyków, którzy odmówili przyjścia do pracy. Związkowcy  mówią o  'pogwałceniu praw człowieka'. Lekarzy nie da się łatwo zastąpić łamistrajkami, bo szpital to nie fabryka, a sala operacyjna ? nie taśma montażowa.

Dlaczego o tym piszę? Bo w gruncie rzeczy nie wiem, co się tam dzieje. Krótka  informacja o problemach Słowacji, która próbując uporządkować swoje sprawy, wprowadziła aż stan wyjątkowy, przebiegła przez nasze media prawie niezauważona i bez komentarzy. Przyćmiona przez napływające z Europy informacje o kryzysie, przez relacje z naszych wewnętrznych konfliktów politycznych. Nie przebiła się w serwisach medialnych.  A przecież Słowacja, chociaż nie jest naszym najważniejszym partnerem handlowym, jest jednym z najbliższych sąsiadów. Słowacy posługują się językiem bardzo zbliżonym do polskiego. Żadne konflikty, zaszłości historyczne nie są pomiędzy oboma krajami rozdrapywane, jak to bywa w przypadku naszych pozostałych sąsiadów. Przez całe lata góry naszego południowo-zachodniego sąsiada były mekką polskich turystów; nadal ściągają wielu narciarzy z Polski. Zarówno Polska jak i Słowacja są członkami Grupy Wyszehradzkiej. Przez wiele lat Słowacja była jednym z najdynamiczniej rozwijających się krajów w Europie, a sposób wprowadzania euro może być modelowym dla innych krajów postkomunistycznych. Co więc się dzieje na Słowacji? Polacy nie mają pojęcia.

Casus ciszy nad Słowacją nasuwa jeszcze jedną refleksję ? o mizerocie współczesnego polskiego dziennikarstwa zajmującego się sprawami międzynarodowymi. Bo nie wierzę, żeby ludzi nie w ogóle interesowało, co się dzieje na świecie, w tym tuż za ich granicą. Zapatrzeni w konflikty i kryzysy wiemy naprawdę mało o wielu ważnych krajach. Czasem nie jest w stanie tego zmienić nawet stan wyjątkowy.