Chiny stały się największym rynkiem sztuki

Chiny stały się największym rynkiem sztuki

Dodano:   /  Zmieniono: 
W tym roku żyjący twórca Zhang Xiaogang za tryptyk „Wieczna miłość” uzyskał 10 mln dol. Na tej samej aukcji w Pekinie jeszcze trzech innych artystów uzyskało ceny od 2,5 do 3 mln dol. Archiwum 
Tego jeszcze nie było. Po 60 latach dominacji USA i Wielkiej Brytanii w aukcyjnej sprzedaży dzieł sztuki, na prowadzenie wyszły Chiny. Fala mody na chińskich artystów wkrótce może napłynąć na Zachód.

W 2010 roku sprzedaż dzieł sztuki na aukcjach w Chinach stanowiła aż 33 proc. światowego rynku aukcyjnego. Tym samym Chiny zdetronizowały USA (29,9 proc.) i Wielką Brytanię (19,4 proc.). Francja, do początku XX w. światowa stolica sztuki, jest dopiero czwarta, z udziałem w rynku wynoszącym zaledwie 5,1 proc.

A jeszcze trzy lata temu chiński udział w globalnym rynku sztuki wynosił niewiele ponad 7 proc.

Wyjaśnienie jest proste ? Chińczycy bogacą się i inwestują w sztukę. Przede wszystkim własną ? takie jest niepisane prawo rynku sztuki, że w każdym kraju najlepiej sprzedają się rodzimi artyści. Chińscy kolekcjonerzy kupują bardzo dużo i nie obawiają się kupować współczesnych dzieł, chociaż świat jeszcze słabo zna ich autorów, a nazwiska nawet trudno wymówić.

Największym zainteresowaniem cieszy się wśród kolekcjonerów Baishi Qi, zmarły w połowie XX w.  malarz i kaligrafista. Według rankingu firmy doradczej rynku sztuki Atrprice, wartość wszystkich jego prac sprzedanych w zeszłym roku na aukcjach (339 mln dol.) plasuje go na drugim miejscu między takimi sławami sztuki Zachodu jak Pablo Picasso i Andy Warhol.

W tym roku żyjący twórca Zhang Xiaogang za tryptyk 'Wieczna miłość' uzyskał 10 mln dol. Na tej samej aukcji w Pekinie jeszcze trzech innych artystów uzyskało ceny od 2,5 do 3 mln dol.

? To nie jest tak, że Chińczycy z dnia na dzień stali się miłośnikami sztuki ? tłumaczy Anders Petterson z firmy doradczej ArtTactic, cytowany przez BBC. ? Po prostu chińscy multimiliarderzy lokują w sztukę swoje bogactwo. Gdy kraj się bogaci, zazwyczaj rośnie też jego rynek sztuki ? dodaje Petterson.

Rząd chiński także ma swój udział w nakręcaniu popytu na sztukę. Jako pierwszy w świecie założył giełdę artystyczną Shenzhen Cultural Assets and Equity Exchange (SZCAEE). Można na niej kupować udziały w jakimś dziele sztuki (np. obrazie) i stopniowo stawać się jego posiadaczem. Pomysł chiński już naśladują Francuzi.

Zdaniem obserwatorów rynku sztuki, wkrótce na Zachodzie może wybuchnąć moda na chińską sztukę. Największe domy aukcyjne i galerie już szykują ofertę artystów z Państwa Środka.

A jak w sztukę inwestują Polacy i czym różni się nasz rynek sztuki od innych? ? czytaj jutro w newsletterze Businesstoday.pl.