Niesłuszna rekomendacja? HTC oskarża Citigroup o działanie na jego szkodę

Niesłuszna rekomendacja? HTC oskarża Citigroup o działanie na jego szkodę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bloomberg
Jeden z największych producentów smartfonów utrzymuje, że tajwański oddział Citigroup spowodował spadek kursu jego akcji poprzez niesłusznie obniżenie dla nich rekomendacji inwestycyjnej  z „kupuj” do „sprzedaj”. Przypomina się głośna afera wokół polskiego Lotosu sprzed trzech lat.
Sprawa zaczęła się 7 lipca, gdy ukazał się raport Citigroup zmieniający rekomendację dla akcji HTC z 'kupuj' na 'sprzedaj'. Jako przyczynę podano planowane przez korporację przejęcie za 300 mln dol. spółki S3 Graphics, producenta zintegrowanych kart graficznych, a także rosnącą konkurencję na rynku smartfonów, głównie ze strony Samsunga.

Akcje HTC zaczęły zniżkować już 6 lipca, dzień przed ogłoszeniem przez Citigroup rekomendacji. Potem, w drugiej połowie lipca amerykańska Międzynarodowa Komisja Handlu (ITC) uznała, że firma HTC naruszyła dwa z dziesięciu patentów należących do Apple’a. Inwestorzy zaczęli się pozbywać walorów HTC ? ich notowania spadły o 20 proc. w stosunku do początku czerwca.

Pod koniec lipca HTC skierował do zarządu tajwańskiej giełdy oświadczenie, w którym napisano m.in.: 'Jeśli okaże się, że ktoś próbuje szerzyć fałszywe informacje, które będą miały wpływ na giełdę, będziemy zmuszeni podjąć kroki prawne w obronie interesów naszych i akcjonariuszy' ? cytuje Bloomberg.com. W sierpniu sprawa znalazła się w prokuraturze w Tajpei, lecz dopiero wczoraj została ujawniona przez tajpejski Commercial Times, który powołał się na anonimowego informatora z biura prokuratury. Żadna ze stron nie chce komentować przecieku.

W sumie w tym roku akcje HTC straciły 50 proc. wartości. Ostatnio jedną z przyczyn było obniżenie przez HTC prognozowanych wyników za czwarty kwartał aż o 20 proc. Analitycy, których opinie przywołuje Bloomberg, twierdzą, że zaskarżenie brokerów ma być dla HTC zasłoną dymną, która ukryje prawdę o słabej kondycji firmy.

Awantury wokół rekomendacji analityków ? które mają pomagać ich klientom podejmować decyzje inwestycyjne, ale często mają wpływ na bardzo duże zmiany wartości firm na giełdach ? nie są rzadkością. W Polsce jeden z najgłośniejszych tego typu przypadków miał miejsce w listopadzie 2008 roku, gdy biuro maklerskie UniCredit wyceniło akcje notowanej na warszawskiej giełdzie Grupy Lotos na zero zł (poprzednio 25 zł) i potrzymało zalecenie 'sprzedaj'. Oznaczało to de facto, że firma jest bankrutem. Autor raportu Robert Rethy z węgierskiego biura UniCredit twierdził zresztą, iż prawdopodobieństwo upadku spółki przekracza 50 proc. W dniu upublicznienia rekomendacji akcje gdańskiego koncernu błyskawicznie straciły aż 19 proc., po czym giełda zawiesiła ich notowania.

Zdaniem Pawła Olechnowicza, prezesa Grupy Lotos, raport Rethy'ego wyglądał jak przygotowany na czyjeś życzenie. Firma skierowała sprawę do Komisji Nadzoru Finansowego. Ta analizowała ją wnikliwie, a przez to i długo. W końcu w lutym tego roku uznała, że rekomendacja był sporządzona 'bez zachowania należytej staranności i bez zapewnienia rzetelności'. Nałożyła na UniCredit karę w wysokości 0,5 mln zł.

Grupa Lotos nie tylko nie splajtowała, ale ukończyła megainwestycję ? tzw. Program 10+, dzięki któremu jej zdolności przerobowe wzrosły z 6 do 10,5 mln ton ropy rocznie.