Ludwik Sobolewski: Warszawska giełda chce ratingu

Ludwik Sobolewski: Warszawska giełda chce ratingu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludwik Sobolewski, były prezes GPW
Ludwik Sobolewski, były prezes GPW
W tym półroczu rozpoczniemy procedurę, której efektem ma być przyznanie giełdzie ratingu przez jedną z trzech największych agencji ratingowych zapowiada Ludwik Sobolewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
Wczoraj na rynku Catalyst zadebiutowało 1,7 mln obligacji warszawskiej giełdy o łącznej wartości nominalnej 170 mln zł. GPW sprzedała te papiery pod koniec grudnia zeszłego roku.  Pozyskane pieniądze ma przeznaczyć przede wszystkim na przejęcie Towarowej Giełdy Energii. ? To kolejna odsłona polityki konsolidacji i budowy silnej instytucji związanej z rozwojem rynku towarowego w Polsce ? powiedział wczoraj podczas uroczystego debiutu obligacji GPW prezes warszawskiej giełdy Ludwik Sobolewski. Chodzi o rozszerzenie oferty o produkty typowe dla rynku towarowego oraz wprowadzenie instrumentów pochodnych opartych na towarach. Tegorocznym priorytetem GPW jest rozwój handlu energią. Ludwik Sobolewski zapowiedział też szybką emisję kolejnej serii papierów dłużnych.

Bartłomiej Mayer: Zapowiadali Państwo emisję obligacji o maksymalnej wartości 250 mln zł. Na razie giełda zebrała niespełna 70 proc. tej sumy. Kiedy można się spodziewać sprzedaży kolejnych papierów?

prof. Ludwik Sobolewski: Istnieje szansa, że oferta obligacji serii B pojawi się jeszcze w styczniu. To jednak zależy od terminu zakończenia prac w sprawie tej emisji przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Myślę, że debiut nowych papierów na rynku Catalyst nastąpi do połowy lutego.

Czy wiadomo już, jaka będzie wartość tej emisji? Zgodnie z planami może ona wynieść do 75 mln zł.

Na pewno będzie mniejsza niż ten maksymalny pułap, ale myślę, że pozyskamy kilkadziesiąt milionów złotych. Wielkość emisji chcemy dostosować do naszych aktualnych potrzeb inwestycyjnych.

Obligacje serii A mogli kupować tylko inwestorzy instytucjonalni. Czy tym razem oferta będzie adresowana do szerszego grona?

Wśród tych, którzy złożyli zapisy na nasze papiery, znalazły się zarówno fundusze inwestycyjne i emerytalne, jak i różnego rodzaju firmy typu asset management oraz banki, w tym nawet banki spółdzielcze. To potwierdza ich sympatię dla giełdy. Popyt sięgnął 818,6 mln zł, co oznacza, że wartość złożonych ofert blisko pięciokrotnie przekroczyła wartość przydzielonych obligacji. Tym razem oferta jest kierowana do inwestorów indywidualnych. Przebiegać jednak będzie dokładnie na tych samych warunkach co oferta obligacji serii A adresowana do inwestorów instytucjonalnych. To też będą papiery pięcioletnie, odsetki będą wypłacane co pół roku. Wykup nastąpi na początku stycznia 2017 roku. Planujemy asymilację obu serii, co oznacza, że będą one połączone.

Na ten rok zapowiadane są wielomiliardowe emisje obligacji takich koncernów jak choćby PGNiG. Jak Pana zdaniem będzie wyglądał rozwój rynku obligacji w najbliższych miesiącach?

Będziemy starali się ściągnąć te emisje na rynek Catalyst. Rozmawiamy już o tym z kierownictwem KNF. Dla rozwoju modelu finansowania firm poprzez obligacje dobre jest to, żeby kolejne serie papierów dłużnych wchodziły na rynek, na którym istnieją pewne obowiązki informacyjne. To dotyczy także tych wielkich emisji, choć czasami słychać głosy, że tego typu emitenci nie potrzebują rynku wtórnego. Naszym zdaniem jest on jednak potrzebny, choćby ze względu na ogólny interes tego segmentu rynku finansowego.

Debiut na Catalyst jest jednak związany z koniecznością poniesienia pewnych kosztów.

Koszt jest w tym przypadku marginalny, zupełnie nieistotny. Polecam tego typu emitentom, by przestudiowali warunki emisji obligacji GPW. Liczba kowenantów, czyli różnego rodzaju zastrzeżeń, które obligują emitenta do określonych zachowań, jest w nich naprawdę nieduża. Jedną z rzeczy, którą chcieliśmy przy tej okazji pokazać, było to, że emisja obligacji daje wiarygodnym podmiotom większy komfort, bo nakłada na nie mniej ograniczeń i stwarza mniej zagrożeń niż w przypadku choćby kredytu. Nasza emisja to model, który ma pokazać, że obligacja to inny instrument niż kredyt. Inna sprawa, że obligacje to opcja dla wybranych, np. spółek z ratingami, wiarygodnych, transparentnych itd.

A czy GPW na ratingi?

Na razie nie. Początkowo wydawało mi się nawet dość dziwne, że GPW potrzebuje ratingu, szczególnie że jesteśmy spółką publiczną. Myślę, że mamy wysoki ? że tak się wyrażę ? rating nieformalny. Rzeczywistość okazuje się jednak bezkompromisowa. Jeśli będziemy chcieli kiedyś zaistnieć na międzynarodowym rynku długu, a nie można tego wykluczyć, to wtedy rating będzie nam potrzebny. Dlatego już w tym półroczu rozpoczniemy procedurę, której efektem ma być przyznanie ratingu przez jedną z trzech największych agencji ratingowych.