Wprowadzenie euro w Polsce przełożono na rok 2018

Wprowadzenie euro w Polsce przełożono na rok 2018

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”. Archiwum
Zapatrzona w sondaże Platforma Obywatelska na pewno nie zaryzykuje, by szanse w następnych wyborach skradł jej „efekt cappuccino” pisze Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
'Składam przed przedsiębiorcami obietnicę, że naszym celem jest przystąpienie do strefy euro w 2011 roku'. Kto pamięta autora tych słów, ręka do góry.

Tak, to obietnica premiera Donalda Tuska złożona przedsiębiorcom 10 września 2008 roku na otwarciu Forum Ekonomicznego w Krynicy. Dokładnie pięć dni później upadł amerykański bank Lehman Brothers, wywracając do góry nogami globalne finanse, a przy okazji polski rozkład jazdy ku euro.

Od tej pory kolejne terminy pożegnania ze złotym zmieniają się jak w kalejdoskopie: 'Wprowadzenie euro w 2012 roku w 100 proc. realne' ? to Tusk z 20 listopada 2008 roku. 'Euro realne w 2015' ? to Tusk z 11 grudnia 2009 roku. A to tylko niektóre agencyjne depesze z ostatnich lat.
 
Już dawno pogubił się w tym przeciętny Kowalski. Pogubił się i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, który z poniedziałkowej rozmowy z Donaldem Tuskiem zrozumiał tyle, że Polska przyjmie wspólną walutę właśnie za trzy lata.

Wczoraj usłyszeliśmy dementi premiera i ministra finansów: owszem, rok 2015 wchodzi w rachubę, ale jako termin spełnienia kryteriów z Maastricht, przede wszystkim fiskalnego. Bez wyznaczania daty wymiany pieniędzy.

I nic dziwnego, bo 2015 to rok dubeltowych wyborów ? parlamentarnych i prezydenckich. Zapatrzona w sondaże PO nie zaryzykuje przecież, by szanse wyborcze skradł jej 'efekt cappuccino', czyli nagły skok cen usług i kluczowych towarów po wprowadzeniu euro (wynikający m.in. z zaokrąglania w górę cen po przeliczeniu) ? nawet jeśli 'efekt cappuccino' to tylko mit.
 
W Polsce narastają niechęć do eurowaluty i obawy przed jej przyjęciem ? to amunicja dla eurosceptyków do wykorzystania w walce wyborczej. Dlatego mało prawdopodobne, by przed wyborami 2015 roku rząd zdecydował się na inny zdecydowany krok ku euro ? wprowadzenie złotego do mechanizmu ERM II. Skoro nasza waluta musi w nim wytrwać dwa lata, to nawet jeśli wybory parlamentarne wygra partia polityczna czy koalicja 'euro-przychylna', jako najbliższy prawdopodobny termin przyjęcia wspólnej waluty jawi się 1 stycznia 2018. W sam raz na 10. rocznicę pamiętnej obietnicy premiera.