Zagranica nie przeszkodzi nam w korzystaniu z naszego gazu

Zagranica nie przeszkodzi nam w korzystaniu z naszego gazu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Kossowski, ekspert rynku energii i były prezes PGNiG Jacek Herok-Newspix.plŹródło:Newspix.pl
Myślę, że ostatecznie wydobycie gazu łupkowego w Polsce nie będzie aż tak wielkie, by budzić ogromne negatywne emocje u Rosjan. Będzie jednak wystarczająco duże, by mieć wyraźny korzystny wpływ na polski bilans energetyczny. Jestem umiarkowanym optymistą mówi Marek Kossowski, ekspert rynku energii i były prezes PGNiG.
Karol Manys: Jakiś czas temu wiceprezes rosyjskiego Gazpromu stwierdził, że gaz łupkowy w Polsce to wielka iluzja, i zaczął podważać sens jego wydobycia. Z drugiej strony polski rząd zachęca firmy do intensywnych badań. Teraz z kolei pojawiają się informacje, że poszukiwania gazu łupkowego może nam utrudnić Komisja Europejska. Nie ma Pan wrażenia, że wokół gazu łupkowego zaczęła się jakaś gra?

Marek Kossowski: To zupełnie naturalne i wcale mnie to nie dziwi. Taki jest rynek. Jeśli ktoś coś produkuje i daje mu to niezłe przychody, a w tle nagle pojawia się konkurencja, która go może osłabić, to doskonale wiadomo, że będzie się starał tę konkurencję zniechęcić.

Rosjanie tak właśnie postępują?

Oni najwięcej mogą stracić. Ale ja we wszelkich komentarzach dotyczących gazu z łupków w tej chwili byłbym raczej bardzo ostrożny i jak najdalszy od wszelkich skrajnych opinii. Wiadomo, że w tej sprawie gospodarka będzie się przeplatać z polityką, ale obecnie to raczej chęć wzniecenia kurzu.

Dlaczego Pan tak uważa?

Bo w tej chwili w sprawie gazu łupkowego ciągle mamy zbyt mało miarodajnych informacji. Powinniśmy więc na nie jeszcze chwilę poczekać.

Wiadomo, że gaz łupkowy w Polsce mamy.

Ale tak naprawdę nie wiemy jeszcze, ani jak duże są to złoża ? przypominam, że badania dopiero się rozpoczęły ? ani na ile ich eksploatacja będzie opłacalna. Wiele lat temu przeżyliśmy już jedną narodową euforię, gdy pod Karlinem pojawiła się ropa, i nic z tego nie wyszło.

Obawia się Pan, że z gazu też może nic nie wyjść?

Informacje, które w tej chwili mamy, dają dość rzetelne podstawy, by sądzić, że rzeczywiście mamy pewne zasoby. Natomiast w jakiej ilości będziemy mogli ten gaz pozyskiwać, w tej chwili naprawdę za wcześnie jest opiniować. Moim zdaniem na to trzeba jeszcze poczekać co najmniej rok, może dwa lata... Wtedy będzie choćby więcej informacji od firm, które teraz prowadzą próbne odwierty. Na razie wiadomo tyle, że z umiarkowanym optymizmem możemy oczekiwać, że ten gaz rzeczywiście się pojawi i może mieć wpływ na nasze relacje handlowe i gospodarkę.

I nie ma Pan obaw, że polityczne gry wielkich mocarstw mogą nam to utrudnić lub wręcz uniemożliwić?

Zupełnie takich obaw nie mam. Bo jeśli ze swoich źródeł rzeczywiście będziemy w stanie pozyskać tyle gazu, że będzie to dla nas istotne, to nikt nam nie przeszkodzi w jego wydobyciu. Nie obawiałbym się tu  żadnych zewnętrznych działań. Ekonomia będzie silniejsza i jeśli będzie trzeba, to z pewnością wpłynie też na politykę.
Obok potencjalnych przeciwników znajdą się także sojusznicy. Przykładem może być Norwegia, gdzie 'wielka ropa' pojawiła się stosunkowo niedawno. Tam też było sporo różnych perturbacji w związku z tym zdarzeniem, które bardzo znacząco wpłynęło na rynek gazu i ropy naftowej w Europie, jak również na rynek światowy. Ale mimo tych perturbacji Norwegia opanowała sytuację i znalazła w ropie mocny fundament dla swego dobrobytu. W naszym przypadku najbardziej prawdopodobne jest, że ostatecznie wydobycie nie będzie aż tak duże, by wzbudzać nadmierne negatywne emocje, np. u Rosjan. A jednocześnie myślę, że będzie na tyle duże, że zdecydowanie poprawi nasz bilans energetyczny. Mimo to moim zdaniem nadal będziemy gaz importować.