Czeska autostrada u polskich granic

Czeska autostrada u polskich granic

Dodano:   /  Zmieniono: 
W przyszłym miesiącu ma być oddany do użytku ostatni odcinek czeskiej autostrady D47, który połączy miejscowość Bogumin z polską granicą 123RF
W przyszłym miesiącu ma być oddany do użytku ostatni odcinek czeskiej autostrady D47, który połączy miejscowość Bogumin z polską granicą informuje dziennik „Lidové Noviny”. Jednak na to, żeby pojechać do Czech autostradą, będziemy musieli poczekać na dokończenie budowy liczącego 18,4 km odcinka A1 po naszej stronie granicy.
Odcinek trasy D47 spajający od północy Bogumin z polską granicą był budowany od kwietnia 2008 r. Choć jest bardzo krótki, liczy bowiem zaledwie 6,1 km, to prace nad nim trwały dość długo. Początkowo planowano, że zostanie uruchomiony jesienią zeszłego roku. Czesi jednak się nie spieszyli, bo odcinek D47 i tak na razie nie będzie miał autostradowego przedłużenia po polskiej stronie granicy.

Brakujący odcinek A1 pomiędzy Gorzyczkami a Świerklanami liczy 18,4 km, a jego budowa rozpoczęła się jeszcze w 2007 r. Po dwóch latach GDDKiA zerwała jednak kontrakt z wykonawcą, którym było konsorcjum Alpine Bau. Powodem było słabe zaawansowanie prac. Roboty wznowiono jesienią 2010 r., a mają być ukończone wiosną tego roku. Jeśli więc wszystko pójdzie dobrze, wkrótce pojedziemy autostradą do Czech.

Oddawany w przyszłym miesiącu odcinek czeskiej autostrady to północy fragment trasy D1, nazywanej również Via Moravica, która liczy ponad 80 km i łączy trzy największe miasta w Czechach: Pragę, Brno oraz Ostrawę. Prawie cała trasa ma obecnie status autostrady (na dwóch odcinkach podróżuje się drogami ekspresowymi).

Zarówno o czeskiej D47, jak i o naszej A1 było ostatnio głośno, i to z tego samego powodu. W obu przypadkach okazało się, że kładziona nawierzchnia jest wadliwa. Szczeliny na polskich, nieoddanych jeszcze do użytku autostradach są wciąż liczone, po czeskiej stronie na kilkunastokilometrowym odcinku wykryto 901 różnego rodzaju wad wynikających najczęściej z zastosowania nieodpowiedniego materiału.

Ostatnie informacje napływające z A1, choć nie dotyczą wad nawierzchni, również są niepokojące. Okazuje się bowiem, że kilkanaście firm, które pracowały przy budowie odcinka w okolicy Torunia, zeszło z placu budowy. Powodem przerwania prac miało być nieregulowanie na czas należności płatniczych przez głównego wykonawcę. Chodzi o liczący blisko 30 km odcinek pomiędzy Brzeziem a Kowalem. Na zlecenie GDDKiA buduje go polsko-irlandzkie konsorcjum pięciu firm: PBG, Aprivia, Hydrobudowa Polska, SRB Civil Engineering Limited oraz John Sisk & Son.