Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE: Polskie aktywa pod lupą globalnych inwestorów

Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE: Polskie aktywa pod lupą globalnych inwestorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE Archiwum
Wraz z opublikowanymi przez Główny Urząd Statystyczny danymi o wynikach handlu i poziomie bezrobocia za luty skończył się comiesięczny wysyp informacji o stanie naszej gospodarki. Nie oznacza to jednak, że przed nami okres, w którym nie warto zwracać uwagi na dane. Już w piątek pojawią się informacje szczególnie warte polecenia.
Narodowy Bank Polski zaprezentuje ostateczne wyniki dotyczące bilansu płatniczego za IV kwartał oraz stanu zadłużenia zagranicznego na koniec 2011 r. Publiczność nie zwraca na nie uwagi, tymczasem uważnie analizują je służby limitowe globalnych inwestorów. Na podstawie m.in. tych danych określają bowiem pułap zaangażowania wobec wybranego rynku. Czy to ważne? Zdecydowanie tak! Wystarczy wspomnieć, że doskonałe dane za III kwartał (te sprzed trzech miesięcy) załatwiły nam parcie na nasze aktywa i trwający od drugiej dekady stycznia wzrost wyceny złotego.

Cóż się wtedy takiego stało? Kluczowy był poziom zadłużenia zagranicznego. Okazało się ono o 8,2 mld euro, tj. o 3,3 proc., niższe niż w końcu II kwartału. Tymczasem oczekiwany był ponowny jego wzrost. W konsekwencji roczna dynamika zadłużenia spadła z 16,4 proc. do zaledwie 5,8 proc. W dodatku poprawiły się: stosunek zadłużenia do PKB (z 69,6 proc. do 66,8 proc.), stosunek zadłużenia do eksportu (po czerwcu dług 1,89 razy przekraczał eksport, a po wrześniu 1,8 razy) oraz pokrycie długu rezerwami (rezerwami walutowymi można było pokryć 30,3 proc. całego długu wobec 29,9 proc. poprzednio). Dawało to zdecydowanie lepszy obraz. Wszak w poprzednich dwóch kwartałach zadłużenie rosło i psuły się jego wskaźniki. Sporo znaczenia miały też dane o bilansie płatniczym. Jak warto przypomnieć, dane o nim otrzymujemy co miesiąc, ale są one jedynie wstępne i orientacyjne. Dopiero wraz z publikacją danych kwartalnych możemy mówić o pewniejszych statystykach. Zaprezentowane przed trzema miesiącami wyniki dotyczące III kwartału (są rewizją wcześniejszych danych) okazały się zdecydowanie lepsze, niż przyjmowano wcześniej. Deficyt obrotów bieżących był o ponad 1,25 mln euro mniejszy (czyli aż o 21 proc.).

A jak może być tym razem? Oczywiście trudno oczekiwać ponownego spadku zadłużenia. Gdyby jednak rosło niespiesznie, np. osiągnęło poziom notowany w końcu II kwartału 2011 r., tj. 252,2 mld euro, to wciąż oceniane mogłoby być jako zadowalająco niskie. Jego roczna dynamika wzrosłaby do zaledwie 6,9 proc., a jego wskaźniki nadal prezentowałyby się 'całkiem, całkiem'. Ciekawe, czy powtórzy się miła niespodzianka ze zmniejszeniem poziomu deficytu w bilansie obrotów bieżących. Aktualne wstępne statystyki mówią, że wyniósł on w IV kwartale blisko 3,97 mln euro. Gdyby był o jakieś 10 proc. niższy, to ubiegły rok ostatecznie zakończyłby się deficytem rzędu 14,8 mld euro, nie zaś 15,2 mld, co przekładałoby się na 4 proc. PKB, a nie na 4,1 proc.

Powyższe parametry mogłyby skłonić limitowców do większego zainteresowania polskimi aktywami. Jeśli dodatkowo wielkość naszego PKB przeszacowano by po bardziej aktualnym kursie (nie 4,42 zł za euro jak pod koniec 2011 r., ale zbliżonym do aktualnego poziomu 4,15), to owo zwiększenie mogłoby mieć spore rozmiary. Napływ dodatkowych środków okazałby się wystarczający do podtrzymania aprecjacyjnego trendu złotego. Jaka będzie faktyczna reakcja na piątkowe dane, przekonamy się za 7?10 dni po publikacji. Taki czas bowiem jest typowy dla rekalibracji systemów limitowych.