Konrad Ryczko, analityk BOŚ: Chińskie miękkie lądowanie

Konrad Ryczko, analityk BOŚ: Chińskie miękkie lądowanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konrad Ryczko, analityk BOŚ. Archiwum
Czwartkowe sesje przyniosły spadek większości giełdowych indeksów na świecie. Ponadto kurs europejskiej waluty wobec dolara spadł do najniższego poziomu od dwóch lat, a właśnie ten wskaźnik zwyczajowo uważany jest za miarę sentymentu, jakie panuje na rynkach.
Nastroje wśród inwestorów pogorszyły się już w środę wieczorem. Wtedy to za sprawą publikacji sprawozdania (tzw. minutes) z ostatniego posiedzenia amerykańskiego komitetu otwartego rynku (FOMC) okazało się, że jedynie dwóch przedstawicieli FED opowiada się za trzecią rundą QE3. Dwóch kolejnych gotowych byłoby zagłosować za takim wnioskiem w przypadku nagłego pogorszenia się perspektyw dla gospodarki. Powszechnie należy oczekiwać, że kluczowym wskaźnikiem dla FOMC jest aktualnie stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych, która uporczywie pozostaje powyżej 8 proc. Tymczasem opublikowane podczas wczorajszej sesji dane pokazały, że liczba nowych wniosków wyniosła jedynie 350 tys., a spodziewano się aż 370 tys. Inwestorzy zinterpretowali to jako sygnał, że kwestię QE należy odłożyć w czasie. I skupili się na wydarzeniach w Europie. Skokowo zyskały więc waluty uważane za bardziej bezpieczne, czyli amerykański dolar i japoński jen.

W Europie w centrum uwagi pozostaje Hiszpania i temat ewentualnego wykorzystania ESM na rynku długu. W pierwszym przypadku istotna była niedawna informacja o tym, że inwestorzy prywatni będą musieli wziąć udział w restrukturyzacji hiszpańskiego sektora bankowego. Zwiększyła ona ryzyko ziszczenia się podobnego scenariusza w przypadku przyszłego oficjalnego bailoutu Hiszpanii, którego można się spodziewać.

Druga kwestia, ta związana z ESM, została chwilowo zepchnięta na dalszy plan. Powód? Niemiecki trybunał konstytucyjny potrzebuje więcej czasu na rozpatrzenie skarg w tych sprawach, zaś Finlandia i Holandia wyraziły już swój kategoryczny sprzeciw wobec tego pomysłu. Jest to o tyle istotne, że w przyszłości te dwa kraje wraz z Niemcami miały firmować swoimi ratingami emisję wspólnych euroobligacji.

Nastroje w trakcie dzisiejszego handlu zależeć będą od publikacji danych gospodarczych z Chin (planowane są na godz. 4 naszego czasu). Oczekuje się, że wzrost tamtejszego PKB za II kwartał był nieznacznie wolniejszy niż kwartał wcześniej (odpowiednio 1,7 proc. i 1,8 proc.), ale za to istotnie pogorszą się wyniki w ujęciu rok do roku (7,7 proc. wobec 8,1 proc.). Dodatkowo szacuje się, że nieznacznie spowolni dynamika sprzedaży detalicznej w Państwie Środka, a produkcja przemysłowa nieco przyspieszy. Dane te są ważnie, ponieważ tzw. miękkie lądowanie w Chinach staje się powoli równie istotnym tematem jak kryzys w Europie. Wtorkowe dane dotyczące bilansu handlowego wyraźnie wskazały, że w Państwie Środka jest problem z popytem wewnętrznym. O ile sumaryczny bilans oraz eksport zanotowały wartości powyżej prognoz, o tyle znaczący spadek importu jest powodem do niepokoju dla chińskich decydentów.

Poznamy też dane dotyczące polskiej inflacji w ujęciu CPI (oczekuje się wzrostu wskaźnika do poziomu 4,1 proc. rok do roku wobec 3,6 proc. poprzednio). Wzrost cen wstępnie powiązać należy z zakończonymi niedawno mistrzostwami EURO 2012. Publikacja dotycząca inflacji będzie miała znaczenie przede wszystkim dla notowań polskiego długu, który w przypadku obligacji 10-letnich wyznaczył wczoraj 5-letnie minima rentowności.