O fuzji z Puławami myśleliśmy już rok temu

O fuzji z Puławami myśleliśmy już rok temu

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. East News 
<div> Pomysł fuzji Azotów Tarnów z Zakładami Azotowymi Puławy pojawił się blisko rok temu, zaraz po tym, jak przejęliśmy kontrolę nad Zakładami Chemicznymi Police. Jest więc gruntownie przemyślany deklaruje Jerzy Marciniak, prezes Azotów Tarnów. Przyznaje jednak, że gdyby nie wezwanie Synthosa do sprzedaży akcji Puław, realizacja planów fuzji rozpoczęłaby się trochę później.</div> <div> &nbsp;</div>
Bartłomiej Mayer: Ogłoszone 13 lipca przez Azoty Tarnów wezwanie do sprzedaży akcji Zakładów Azotowych Puławy wygląda na akcję ad hoc ? szybką odpowiedź na próby przejęcia Tarnowa przez rosyjski Acron (ostatecznie udało mu się zgromadzić nieco ponad 13 proc. akcji spółki) i Puław przez Synthos. A co nagle, to po diable...
 
Jerzy Marciniak: Ostatnie decyzje zarząd rzeczywiście przyspieszył, ale był do tego przygotowany. Od dwóch lat działamy jako konsolidator rynku. Osobiście od dawna rozważałem różne scenariusze, które mogą zaistnieć w polskiej chemii. Przedsięwzięcie, które ? mam nadzieję ? zaowocuje fuzją z Puławami, ma ekonomiczne uzasadnienie i jest dogłębnie przemyślane.
 
Od jak dawna?
 
Pomysł pojawił się zaraz po tym, jak blisko rok temu przejęliśmy kontrolę nad Zakładami Chemicznymi Police. Jest więc gruntownie przemyślany, choć przyznaję, że gdyby nie wezwanie, jakie ogłosił Synthos kontrolowany przez Michała Sołowowa, zrealizowalibyśmy go trochę później.
 
Skoro pomysł pojawił się blisko rok temu, to dlaczego Azoty Tarnów tak długo zwlekały z jego realizacją i zdecydowały się, gdy pojawiła się groźba wrogiego przejęcia ich przez Acron?
 
Zakładaliśmy, że jeszcze do końca tego roku można poczekać. Pracujemy cały czas tym samym zespołem ludzi, których możliwości są przecież ograniczone. Firma jest przygotowana przede wszystkim do produkcji, a nie do dokonywania wciąż kolejnych przejęć. Nie jesteśmy bankiem inwestycyjnym.
 
Ale i tak natychmiast po tym, jak Acron ogłosił wezwanie do sprzedaży akcji Azotów Tarnów, zwołaliśmy nadzwyczajne walne zgromadzenie w sprawie podwyższenia kapitału i pozyskania funduszy, m.in. na przejęcia. A zwołanie NWZA musi przebiegać zgodnie z określoną procedurą. O tym, że zrobiliśmy to niezwłocznie, świadczyć może to, że materiały na walne uzgodniliśmy z radą nadzorczą dopiero po jego zwołaniu.
 
Wcześniej Tarnów wskazywał na różne możliwe cele przejęcia, ale ani słowem nie wspominał o fuzji z Puławami... Nie ujawnialiśmy naszych planów, żeby ich nie spalić.
 
Wyglądało na to, że Tarnów wolałby przejąć Anwil.
 
Rozważaliśmy alternatywę przejęcie Puław lub Anwilu. Problem w tym, że Anwil kontrolowany przez Orlen najwyraźniej właściciela nie zmieni. Były co prawda różne próby jego sprzedaży, ale na razie nic z nich nie wyszło. A teraz, gdy Orlen zaangażował się w poszukiwanie gazu z łupków, prędzej czy później będzie potrzebował jego stałego odbiorcy, więc Anwilu raczej się nie pozbędzie. W tej sytuacji na placu boju pozostały Puławy.
 
Puławy to spółka, która ma ogromne ambicje. To może wam utrudnić przejęcie, a potem integrację firm.
 
Puławy faktycznie uważają się za lidera polskiego rynku, czemu dają wyraz choćby na swojej stronie internetowej. Myślę, że gdyby nie wezwanie Synthosu, pewnie bardzo trudno byłoby przeforsować ich przejęcie. Zwróćmy uwagę, że przecież sytuacja mogła być odwrotna ? również to Puławy mogły ogłosić wezwanie do sprzedaży akcji Azotów Tarnów.
 
Czemu Tarnów wzywa do sprzedaży tylko 32 proc., a nie wszystkich akcji Puław?
 
Gdy Acron ogłosił wezwanie, uznaliśmy, że zakup wszystkich akcji Puław mógłby być po prostu niebezpieczny. Doświadczenie uczy, że po przeprowadzeniu przejęcia trzeba kilka miesięcy czekać, aż zostanie ono odzwierciedlone w wycenie giełdowej. Po tym jak przejęliśmy ZAK, a później Police, musieliśmy opublikować dwa raporty kwartalne, aby cena naszych akcji podskoczyła. Gdybyśmy teraz kupili Puławy, za cenę naszych akcji Acron mógłby przejąć kontrolę nad prawie całą polską chemią. Dlatego zrodził się pomysł emisji akcji.
 
Skoro, jak Pan mówi, pomysł fuzji z Puławami był dokładnie przemyślany, to musi z niego wynikać wiele korzyści dla obu spółek. Jakie to korzyści?
 
Jest ich sporo. Zresztą dostrzegaliśmy je już dawno temu i gdy w zeszłym roku przejęliśmy Police, rozmawialiśmy nawet z Puławami o czymś, co można by nazwać zamianą biznesów. Chodziło o to, żeby Puławy koncentrowały się na produkcji mocznika [surowiec do produkcji nawozów mineralnych ? red.], a my rozwijalibyśmy wytwarzanie kaprolaktamu na znacznie większą skalę [kaprolaktam ? związek służący do produkcji poliamidów, z których powstają włókna syntetyczne ? red.]. Choć byłoby to korzystne dla obu stron i zarząd Puław nie mówił 'nie', do wiążących decyzji nie doszło.
 
Na czym miałyby polegać te korzyści?
 
Azoty Tarnów podobnie jak Puławy wytwarzają kaprolaktam, ale w odróżnieniu od nich przetwarzają go dalej na poliamidy. Gdybyśmy przejęli produkcję z Puław, nie musielibyśmy budować u siebie kolejnej instalacji kaprolaktamu, ale moglibyśmy postawić linię do przerabiania go w poliamidy, które zazwyczaj można sprzedać na światowym rynku z wyższą marżą niż sam kaprolaktam. Taka zamiana biznesów miałaby sens nawet w przypadku dwóch niezależnych grup, a tym bardziej gdyby dotyczyła firm powiązanych ze sobą kapitałowo. Możliwe byłyby także spore oszczędności, choćby na logistyce. Zamiast sprowadzać do Tarnowa amoniak [związek chemiczny służący m.in. do produkcji mocznika ? red.] z Polic, moglibyśmy przywieźć go ze znacznie bliżej położonych Puław, które również mają jego nadwyżkę. Z kolei policki amoniak można by sprzedawać w świat. Azoty Tarnów i Puławy mają licencje dotyczące np. poszczególnych fragmentów cyklu produkcyjnego kaprolaktamu. Powiązanie kapitałowe dałoby możliwość wzajemnego korzystania z nich, a co za tym idzie ? sporych oszczędności. Ponadto moglibyśmy wspólnie sprzedawać licencje, które posiadamy.
 
Nie obawia się Pan, że wasze połączenie z Puławami zablokuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów?
 
Produkcję i sprzedaż obu firm należy analizować na poziomie europejskim, a nie krajowym, a w Europie nie może być mowy o zbytniej koncentracji. Zresztą zarówno Azoty Tarnów, jak i Puławy sprzedają nawozy nie bezpośrednio końcowemu odbiorcy, czyli rolnikowi, lecz pośrednikom. Nie ustalamy też ceny dla odbiorcy końcowego. Pośrednicy mogą sprzedawać nawozy czyje chcą, komu chcą i za ile chcą. To rynek w czystej formie. Na krajowy rynek rocznie wpływa ok. 2 mln ton nawozów z zagranicy. Co się tyczy innego rodzaju produkcji, to również żadnych zastrzeżeń być nie może: kaprolaktamu w ogóle w Polsce nie sprzedajemy, poliamidów ? prawie w ogóle.
 
Fuzji Tarnowa z Puławami sprzyja ich główny właściciel ? Skarb Państwa. Już zapowiedział, że odpowie na wezwanie i weźmie udział w wymianie akcji. Pojawiły się jednak komentarze, że koalicyjne PSL, obawiając się podwyżek cen dla rolników, może powiedzieć 'nie'. Co Pan na to?
 
Nasze nawozy są apolityczne.
 
Czy na przejęciu Puław wyczerpałyby się możliwości powiększania grupy kapitałowej Azotów Tarnów?
 
Potrzebowalibyśmy sporo czasu na to, żeby skonsumować fuzję i wykorzystać wszelkie możliwe efekty synergii.
 
A co z Anwilem?
 
O nim nie myślimy.