Zaprzeczeniem koniunkcji dwóch zdań jest alternatywa ich zaprzeczeń – głosi jedno z praw De Morgana. Gdyby dziewiętnastowieczny brytyjski matematyk tworzył w Polsce, nie udałoby mu się udowodnić nawet tego. Żyjemy bowiem w Rzeczypospolitej Sprzecznej, a na jej terenie nie zachodzi logiczne dowodzenie prawdy lub jej braku. W Rzeczypospolitej Sprzecznej niełatwo się żyje, bo dopada ona człowieka zajętego ciężką pracą z nagła. Bierze swą ofiarę z zaskoczenia i demaskuje jej absolutny brak wiedzy w sprawach istotnych, zawstydzając okrutnie.
Na stronie - Rzeczpospolita Sprzeczna
Dodano
36
Komentarze
Nietsche powiedział kiedyś wprost o dziennikarzach swojej epoki- \"Rzygają żółcią i zwą to gazetą... (\"Tako rzecze Zaratustra\")
Chyba niewiele się zmieniło.
Inną stronę medalu przedstawiają ci, co zdradę uczynili swoim źródłem utrzymania. Do dziś wmawiają nam, że byli Lewicą i dlatego byli prześladowani przez władze polskie przed wojną.
Nic bardziej błędnego. Lewicę polską stanowiły i PPS i Bund, ale była to lewica polska, reprezentująca interesy obywateli polskich i pozostająca w legalnej opozycji i opozycji lojalnej. Ci ludzie nie służyli obcym mocarstwom za pieniądze i nie sprzedawali swoich współobywateli.
Żydokomuna od początku istnienia Polski, od jej odrodzenia pracowała nad jej zgubą. To oni tworzyli jaczejki komunistyczne, dokonywali aktów sabotażu i mordów politycznych, prowadzili wrogą agitację i szpiegowali. Za tego typu aktywność, a nie za lewicowe poglądy byli karani i odsiadywali wyroki w polskich więzieniach.
Za tego typu działalność wynagrodzeni zostali namiestnikowskimi synekurami w Nowej Polsce PRL-u, zdominowanej przez Żydokomunę. Nie wnieśli nic nowego, instalowali pod obcym nadzorem obce rozwiązania i sami nadzorowali z gorliwością zasługującą na najwyższy podziw kolejne ustrojstwa procesu zniewalania Narodu Polskiego.
I dziś instalują nowe - takie samo, czyli stare ustrojstwo - inaczej. Ten sam służalczy i wasalski stosunek przejęły po swoich ojcach nowe, tzw. polskie elity Lewicy Laickiej, popłuczyny Żydokomuny. Sami nie potrafią wnieść nic nowego, ale wiernopoddańczo służą wszystkim, którzy zagwarantują im kuratelę i zapewnią bezpieczne namiestnicze synekury w Polsce. Stąd ich wiernopoddańcze memoriały wywrzaskiwane w wielkonakładowych polskojęzycznych i obcych mediach. Bałwochwalcze deklaracje politycznej poprawności i bicie czołem w kierunku Londynu, oczywiście z półtrzeźwym asekuranckim zerkaniem na Moskwę.
Wystarczyło pięć lat, aby odsłonili swoje prawdziwe oblicze. Wydawało się im, że odklejając się od Solidarności przylepią się do komunistów polskich i popłyną dalej - krzycząc \"płyniemy!\" Na pewien czas im się to udało. Tylko do momentu, do kiedy byli tamtym potrzebni do ochłonięcia po chwilowej utracie władzy. Kiedy to nastąpiło, zostali kopnięci z obrzydzeniem przez komunistów. Teraz wydaje się im, że głośne afiliowanie swego quasi-żydowskiego pochodzenia upoważnia ich do szafowania i oskarżania swych domniemanych i rzeczywistych wrogów z każdej strony o antysemityzm. Wydaje się im, że w ten sposób dostaną ochronę i poparcie tych sił, które pomogły im wyleźć z niebytu dwadzieścia lat temu. Że w ten sposób zmuszą szykującą się do odegrania historycznej roli patriotyczną część polskiego społeczeństwa do ich zaakceptowania, jako wpływowej grupy. Wydaje się im, że mając do zaofiarowania swoje fałszywe, zbastardyzowane żydostwo i fałszywe ekspertyzy, zostaną przygarnięci przez nich jako profesjonalni intelektualiści, dobra etykieta i uśmiech do zachodniej finasjery.
Wydaje się im… Ale tylko wydaje. Bo ani nie są Żydami, ani Polakami - są po prostu tym, czym są: tragicznymi popłuczynami Żydokomuny.
I tylko zupełnie pozbawieni rozsądku lub polityczni desperaci mogą się dać nabrać na ich umizgi. Bowiem do zaoferowania nie mają absolutnie nic. Oni już udowodnili, wszem i wobec pokazali, że nic nie potrafią, do niczego nie są zdolni, niczego nie są w stanie się nauczyć i niczym dobrze pokierować. Jedyne co umieją to… dokładnie to, co odziedziczyli po swych rodzicach: snuć dzikie marzenia, wygłaszać puste wielkie słowa, pleść frazesy i… mącić… mącić… Domagając się za to zapłaty, za robienie horrendalnych głupstw - dużej zapłaty… Obojetnie od kogo.
Wprowadzili dość dużo zamieszania w ostatnich latach, wprowadzili w obieg całą masę pseudoteorii, semantycznych wygibasów, pustosłowia - uprawiając tak dobrze opanowany przez ich poprzedników relatywizm.
Spośród plejady idiotyzmów wykreowanych przez Jasnogrodzian do najbardziej idiotycznych należy ukuty przez nich termin \"postkomunista\". I jeszcze głupszy od niego \"Europejczyk\" (też zresztą nic nowego, zastąpiono nim Światowca - Internajonała Jewszeka).
Proszę zwrócić uwagę na krańcowy idiotyzm takich pojęć. Tylko samo to i nic wiecej… oddaje najlepiej zdolność bujania w abstrakcji tej grupy samozwańczych - moralnych i (o zgrozo) naukowych - autorytetów.
Pies po szczepieniu na wsciekliznę nie przestaje być psem.
Chłop po opuszczeniu izby wytrzeźwień nadal pozostaje chłopem.
Żłób, wniesiony na salony, nie przestaje być żłobem.
Tylko komunista po dostaniu kopa staje się… postkomunistą!!!
A Żydokomunista (Jewszek) ni stąd ni z owąd - Europejczykiem!!!
Ale prawa logiki są surowe, dlatego chociaż będą się nawzajem obdarzać coraz wyższymi tytułami, mogą nawet mianować swe najważniejsze orędowniczki prymackami czy archimandrutkami, sami owinąć się w biało-czerwone flagi, a na głowy włożyć i tefilliny i po pięć jarmułek, pozostaną i tak tym, na co wyrośli i czym są. Nie uczyni z nich nikt i nic ani Polaków, ani Żydów, ani nawet uczciwych ludzi; zostaną tym, czym byli i są; pozostaną do końca starą, znaną, wielokrotnie farbowaną… wielokrotnie popłukaną… Żydokomuną.
I nie uchroni ich… żadne szafowanie pojęciem antysemityzmu.
Bo nie dlatego nie lubią ich, że są Żydami - pod których się jedynie podszywają - ale dlatego, że kłamią, że oszukują, że się lenią, że kradną, że uzurpują, że nazywają, że przeszkadzają, że niszczą, że nienawidzą, że burzą, że nic nie potrafią, że szkodzą, i że… nie ma żadnej nadziei ani szans na to, że się w końcu zmienią - bo oni po prostu… nie chcą się zmieniać.
Bo oni uważają, że w ten sposób zmienią nas i świat, ze nagną i przykroją i nas i świat do swych chorych wyobrazeń. Świadczy o tym całe ich zboczone zachowanie, ich zadufanie w mądrość i zdolności - które, jak im się wydaje, tylko oni posiadają. Świadczy o tym ich lekceważący stosunek do wszystkiego, co nie zgadza się z ich opiniami. A wbrew powszechnemu przekonaniu, przez nich samych głoszonemu wszem i wobec, o ichniej szczególnej inteligencji… nie są nawet w stanie - jak wyraźnie widać - wyciągać prawidłowych wniosków z oczywistych zjawisk.
Stąd bierze się ich megalomania, frustracja i… niepowodzenia i stąd idzie do nich ich własna… klęska. Wyszła bowiem ona od nich samych i kieruje się przeciwko nim. Bo to oni sami są swoimi największymi wrogami.
Reduta Ordona to miejsce historyczne, upamiętniające polski patriotyzm. Postawienia tak dużego obiektu obok Reduty to jakieś nieporozumienie, albo czyjaś złośliwość. Czy Gronkiewicz o tym nie wiedziała. Odpowiedzialność spada na prezydenta Warszawy, musi to wyprostować. To jest tak jakby na żydowskim cmentarzu postawić Krzyż, po prostu absurd. Urzędnik który zatwierdził taką lokalizację niech poniesie pełne konsekwencje finansowe. To jakiś debil.
Artykuł wstępny w numerze 14 WPROST - to majstersztyk.
Jeśli władze terenowe wydały pozwolenie na postawienie meczetu i postawiono dwie kondygnacje to niema wyjścia, mogą stawiać. Jeśli była by to samowola budowlana to wiadomo, prawo powinno znaczyć prawo. Temat jest kontrowersyjny, wydaje mi się że będzie dużo ujadania. Oj będzie się działo.