Debata o polskiej elektromobilności. „To szansa dla wszystkich i okazja na technologiczny przeskok”

Debata o polskiej elektromobilności. „To szansa dla wszystkich i okazja na technologiczny przeskok”

Debata "Czy starczy mocy na polską elektromobilność"
Debata "Czy starczy mocy na polską elektromobilność" Źródło: Wprost
Czy polski rynek jest gotowy na rewolucję i dalszy rozwój w zakresie elektromobilności? Między innymi na te pytania starali się odpowiedzieć goście debaty „Wprost” podczas XXVII Ekonomicznego Forum w Krynicy.

Ministerstwo energii planuje, że do 2025 roku na polskich drogach pojawi się milion samochodów elektrycznych. W związku z tym trwają przygotowania do zrealizowania tego planu, m.in. poprzez powołanie spółki ElectroMobility Poland, która ma zaprojektować polskich samochód elektryczny.

Jednym z gości debaty „Czy starczy mocy na polską elektromobilność” był wiceminister energii Michał Kurtyka, który nadzoruje dalekosiężne plany w kwestii rozwoju mody na elektryczne samochody. Jak zapewniał wiceminister, energii na zasilenie wspomnianego miliona aut na pewno wystarczy. – Na elektromobilności można zarobić. W dodatku te pojazdy tak podejrzewam, bardzo szybko staną się konkurencyjne – wskazywał Kurtyka. Wiceminister nie ukrywał, że wdrożenie takiego projektu wiąże się ze współpracą na wielu płaszczyznach.

Prezes Polskiej Grupy Energetycznej Henryk Baranowski również wskazywał na to, że rozwój elektromobilności sprawia, że firmy energetyczne są zobowiązane do podjęcia pewnych konkretnych kroków, m.in. udział w planowaniu spraw związanych ze stacjami ładowania, z których korzystać będą samochody elektryczne. – Jest też kwestia wytwarzania energii, bardzo chcielibyśmy, aby miała ona, poprzez program e-mobility, bardziej spłaszczoną charakterystykę. Musimy zobaczyć to wszystko z punktu widzenia PGE. Wczoraj na przykład odbyła się konferencja z samorządami, podczas której pokazaliśmy, jakie są możliwości wykorzystania elektromobilności i spotkaliśmy się z zainteresowaniem – mówił Baranowski.

Z kolei prezes Enea Mirosław Kowalik zaznaczył, by w kontekście elektromobilności, pamiętać o tym, jakie regulacyjne problemy za sobą niesie. – To dotyczy między innymi tego, czy na stacjach ładujących, gdzie będziemy sprzedawać taką usługę, będzie pojawiała się „etykieta” prądu, czyli informacja, skąd pochodzi energia, kto ten prąd dostarczył. Inna sprawa, że takie auta mogą być traktowane jako magazyny energii, to też rodzi problemy regulacyjne – wyjaśnił Kowalik i dodał, że Enea dołączyła już do projektu tworzenia polskiego autobusu elektrycznego (wspólnie z firmą Solaris).

Prowadzący debatę Grzegorz Sadowski, szef działu „Biznes” tygodnika „Wprost” wskazał, że rozwój elektromobilności wpłynie na pewno na rynek aut tradycyjnych, ale także na kondycję spółek produkujących i dystrybuujących paliwa. Naprzeciw tym wyzwaniom – zgodnie z zapowiedziami z debaty – wychodzi Lotos. Prezes Lotosu Marcin Jastrzębski mówił, że dla rafinerii auta elektryczne są sporym zagrożeniem, ale kierowana przez niego spółka zabezpieczyła się na przyszłość. – Przygotowujemy się do tego. Dostaliśmy pieniądze z Unii Europejskiej, mamy kilka testowych stacji dla aut elektrycznych. Oprócz tego zaplanowaliśmy budowę 12 takich stacji przy autostradach, dzięki nim będzie można tam naładować samochód – powiedział.

Do elektromobilnego wyścigu dołączył także Ursus kierowany przez Karola Zarajczyka, który już w tym roku zaprezentował swój elektryczny samochód dostawczy Ursus Elvi, firma także w 2017 roku ma zamiar wejść w rynek autobusów elektrycznych (wygrał przetarg na ich dostawę dla kilku miast w Polsce). Zarajczyk wykazywał, że zmiany zachodzą szybko, a w niedalekiej przyszłości dużą rolę odegra np. wodór, jako paliwo alternatywne. – Ważne jest też to, że w tej chwili samochody dostawcze to prawie w 100 proc. diesle. Tymczasem m.in. Volvo ogłosiło, że przestanie produkować auta z tym silnikiem. Diesel to przeszłość. Mam nadzieję, że dla Lotosu ta zmiana nie będzie zachodziła tak szybko, jak prognozujemy – mówił.

Krzysztof Bolesta, wiceprezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, podczas debaty nie krył optymizmu w zakresie rozwoju rynku samochodów elektrycznych. – Spadają koszty produkcji auta elektrycznego, jednak koncerny wciąż inwestują w rozwój technologii spalinowych i to pomimo tego, że wielu ekspertów wskazuje, że to „koniec drogi” dla tradycyjnych aut, że te silniki elektryczne są prostsze – powiedział. Według Bolesty wraz z rozwojem elektromobilności Polskę czeka zmierzenie się z problemem, który mało kto mógł dostrzec. – Polacy lubią używane samochody. Gdy w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji, wprowadzony zostanie zakaz jeżdżenia w centrach miast autami z dieslem, to, gdzie te samochody trafią? Kupią je prawdopodobnie Polacy. Będziemy musieli się przed tym bronić – dodał.

To zagrożenie dostrzegł też prezes Lotosu. – To standard w Polsce, że są wykorzystywane używane auta, sprowadzane właśnie spoza kraju. To jest ogromna bariera dla rozwoju elektromobilności – wskazał.

Prezes 99rent, firmy wypożyczającej auta elektryczne, Michał Łotoszyński, ocenił, że w tej chwili trudno jest dokładnie wskazać, jak rozwinie się rynek aut elektrycznych w Polsce. – Trzeba zmiany kulturowej, filozofii życia, samego rozumienia „posiadania auta”. Mówiliśmy o milionie aut do 2025 roku, tymczasem trzeba pamiętać, że potrzeba przede wszystkim użytkownika, który by nimi jeździł. Teraz chodzi najbardziej o to, by rozpropagować modę na posiadanie auta elektrycznego, zwłaszcza że ich funkcjonalność już pozwala na to, by wykorzystywać je w sposób wystarczający w centrach miast – powiedział.

– Trwają prace nad ustawą związaną z elektromobilnością, otrzymaliśmy wiele ciekawych uwag. My, ministerstwo, musimy przewidzieć pewne regulacje, które zapewnią, by ta przestrzeń dla rozwoju była elastyczna, by różne modele biznesowe mogły na tym skorzystać. Chcemy zostawić jak najwięcej pola rynkowi. Taka rewolucja to jest szansa dla nas, dla firm, to szansa na przeskok technologiczny – odniósł się do wypowiedzi poprzedników wiceminister Kurtyka.

Prezes Enea Mirosław Kowalik wskazał, że rozwój elektromobilności to szansa i pomysł dla firm produkujących energię, by namawiać inne firmy, do przechodzenia na flotę aut elektrycznych. – To złożony projekt, wymagający parkingu, infrastruktury, w kluczowym momencie potrzebne będzie nawet 6 tys. punktów ładowań – mówił. – Nikt nie chce mieć samochodu, którego nie może naładować. Rozszerzenie tego rynku to coś, czym warto się zająć. Będziemy starać się to rozwijać – wtórował mu prezes PGE Henryk Baranowski.