"Gazociąg Północny to szwajcarska inwestycja"

"Gazociąg Północny to szwajcarska inwestycja"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projektowany Gazociąg Północny jest formalnie inwestycją szwajcarską - twierdzi szwedzki ekspert prawa międzynarodowego, profesor Uniwersytetu Sztokholmskiego Said Mahmoudi w artykule w dzienniku "Svenska Dgbladet".

Mahmoudi pisze, że przedsięwzięcie to jest co prawda dziełem międzynarodowej spółki Nord Stream AG, której właścicielami są rosyjski Gazprom posiadający 51 proc. udziałów oraz niemieckie BASF oraz E.ON mające po 24,5 proc., ale Nord Stream AG jest zarejestrowana w szwajcarskim mieście Zug i dlatego oficjalnie jest firmą szwajcarską podlegającą szwajcarskim przepisom.

W wypadku np. sporu ze stroną szwedzką nie mogą mediować ani Moskwa ani Berlin, a jedynie szwajcarskie Berno.

Równocześnie wiadomo, że władze szwajcarskie tradycyjnie zdecydowanie niechętnie włączają się do podobnych działań. Można więc wątpić, by rząd Federacji Szwajcarskiej chciał interweniować w Sztokholmie.

Spór taki mógłby powstać, gdyby strona szwedzka np. odmówiła prawa budowy rurociągu na dnie swej morskiej strefy ekonomicznej.

W związku z tym prof. Mahmoudi przypomina, że międzynarodowe konwencje zapewniają wszystkim państwom prawo wykorzystywania dna stref ekonomicznych innych krajów do budowy rurociągów, układania kabli itp. Równocześnie działania takie muszą się odbywać za porozumieniem stron i nie mogą naruszać bezpieczeństwa ekologicznego ani też interesów właściciela strefy.

W przypadku Gazociągu Połnocnego chcąc się mu ewentualnie przeciwstawić Szwecja musiałaby udowodnić, że przyniesie jej szkodę. Zadanie trudne i dyskusyjne.

Inaczej wygląda sprawa z planowaną budową platformy serwisowej w pobliżu brzegów szwedzkiej wyspy Gotlandii. Tę budowę, bez której cała inwestycja stanie się bardzo trudna do wykonania, jeśli nie całkiem niemożliwa, strona szwedzka może łatwiej zastopować. Należy powołać się na przepis odpowiedniej konwencji morskiej. Stwierdza on, że wyłączne prawa do budowy sztucznych wysp, stałych urządzeń nadwodnych, a więc i platform, na obszarach swych stref ekonomicznych mają tylko państwa- właściciele.

Tak więc wg profesora istnieje dostateczna liczba przepisów, na których podstawie Sztokholm może zablokować budowę gazociągu i wygrać wszelkie procesy przed międzynarodowymi trybunałami. Ale decyzje, jakie podejmie rząd szwedzki w tej sprawie, są decyzjami wyłącznie politycznymi. Ewentualna decyzja o sprzeciwie "musi brać pod uwagę polityczne, a może i ekonomiczne reakcje ze strony poszkodowanych Rosji i Niemiec" - zwraca uwagę profesor Said Mahmoudi.

pap, ss