Artur Soboń: Jeśli w branży mieszkaniowej nie ma udziału państwa, to tracą na tym wszyscy

Artur Soboń: Jeśli w branży mieszkaniowej nie ma udziału państwa, to tracą na tym wszyscy

Artur Soboń, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju
Artur Soboń, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Źródło: Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju
Czy specustawa mieszkaniowa to obejście dla planów zagospodarowania przestrzennego? Czy rząd widzi problem, jeśli chodzi o niedostateczne obłożenie planami miejscowymi? W jaki sposób zaangażować mieszkańców do tworzenia przestrzeni miejskiej? Na te i inne pytania odpowiada Artur Soboń, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju, które pilotuje rządowy program Mieszkanie Plus.

Na początek chciałbym, aby odniósł się Pan do cytatu odnoszącego się do specustawy mieszkaniowej: "Zamiast zreformować system, który tej reformy potrzebuje, przyklejono plaster na złamaną nogę."

Życie społeczno-polityczne zawsze pełne jest kompromisów między oczekiwaniami różnych grup. Oczekiwanie funkcjonalnej, atrakcyjnej przestrzeni jest zrozumiałe i przez nas w pełni wspierane. Z drugiej jednak strony jest ogromna potrzeba zaspokojenia zapotrzebowania na mieszkania, których nie dostarcza rynek. Trzeba realizować program mieszkaniowy w sposób sprawny, tak aby mieszkania, których nadal brakuje, powstały w ciągu najbliższych lat.

Formuła trzeciej drogi (po planach miejscowych i warunkach zabudowy – przyp. red.) otrzymania pozwolenie na budowę, szczególnie na gruntach pokolejowych, powojskowych, poprzemysłowych czy popocztowych, czyli gruntów, które stanowią zasoby Skarbu Państwa, wymaga spełnienia standardów urbanistycznych, przedstawienia koncepcji urbanistyczno-architektonicznej i przekonania samorządu. Ta jedna z trzech teraz dróg inwestycyjnych jest naszym zdaniem formułą kompromisową. Jest to procedura pomiędzy planami zagospodarowania przestrzennego a warunkami zabudowy. Jest nieporównywalnie lepsza od „wuzetek”. A planów zagospodarowania po prostu jest za mało i procedury planowania przestrzennego wymagają poprawy. Wprowadzenie specustawy mieszkaniowej nie oznacza, że rezygnujemy z kompleksowej zmiany systemu planowania przestrzennego. Co do tego, że taka zamiana jest niezbędna, jest całkowita zgoda.

Warto jednak docenić, jak otwarci byliśmy na postulaty strony społecznej i samorządowej. Przygotowany przez nas projekt ustawy ułatwiającej realizację inwestycji mieszkaniowych był poddany konsultacjom, które obejmowały kilkaset podmiotów. Przeprowadziliśmy szereg spotkań i dyskusji, których efektem jest uwzględnienie niemal wszystkich uwag zarówno strony społecznej, jak i samorządowej. Bardzo cenię osoby, które mówią o potrzebie kompleksowego rozwiązania, natomiast proszę zwrócić uwagę, że do tej pory, żaden z wielu projektów ustaw, które miały w kompleksowy sposób zmienić tak delikatną kwestię, jak ład przestrzenny i proces inwestycyjno-budowlany, przez ostatnie kilkanaście lat nie został wprowadzony w życie. W oczekiwaniu na coś lepszego warto zrobić coś dobrego.

Nie byłoby potrzeby rozmowy o specustawie mieszkaniowej, gdyby polskie miasta były pokryte planami zagospodarowania przestrzennego. Nie wprowadziliśmy na razie optymalnego rozwiązania, a takie, które uwzględnia zastaną sytuację.

Po wpłynięciu wniosku do urzędu miasta, urzędnicy będą mieli tylko trzy dni na zapoznanie się z nim i zaopiniowanie. Następnie musi on trafić do Biuletynu Informacji Publicznej. Gdy zostanie tam zamieszczony, mieszkańcy będą mieć 21 dni na zapoznanie się z projektem. Skąd taki pośpiech?

Terminy wprowadzone przez specustawę mieszkaniową są faktycznie wymagające dla osób, które opiniują i uzgadniają lokalizację danej inwestycji, ale taka właśnie była nasza intencja. Dziś proces planowania przestrzennego trwa średnio trzy lata, a przeciętny obszar, który obejmuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, nie przekracza 1 hektara terenu. Dziś pokrycie planami, które powstały na podstawie aktualnych przepisów, jest gotowe tylko dla 16 proc. powierzchni kraju.

Dziś, jeśli inwestor składa wniosek o decyzję o warunkach zabudowy – a takich wydano w ubiegłym roku, tylko na budownictwo mieszkaniowe, ponad 80 tys. – to nikt nie ma wglądu do takiego wniosku. Ja oczywiście rozumiem zastrzeżenia do konkretnych zapisów ustawy. Zdaję sobie sprawę, że coś na pewno dało się zapisać bardziej precyzyjnie. Zawsze można coś zrobić lepiej...

...tylko wydłuża to proces tworzenia takich przepisów.

Właśnie. Porównujmy ten krótki czas, o który Pan pytał, do stanu obecnego. Wpis do BIP-u traktujemy wyłącznie jako element czysto techniczny. Chcemy, aby mieszkańcy mieli dostęp do tych wniosków. Nie chcemy powielać sytuacji, która ma miejsce przy „wuzetkach”. Po analizach, zdając sobie sprawę ze wszystkich ułomności tego rozwiązania, doszliśmy do wniosku, że informacja na BIP jest najlepszych wyjściem. W ten sposób mieszkańcy będą mogli zobaczyć także wizualizację przyszłej inwestycji. Wymóg dołączenia wizualizacji zapisaliśmy bowiem w ustawie.

Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nawet w stosunku do planów zagospodarowania przestrzennego, ułatwiliśmy przeciętnemu obywatelowi dostęp do propozycji deweloperskiej. Przyszły sąsiad będzie mógł poznać wysokość budynku, skalę inwestycji, funkcje zaplanowane, czy dodatkowe.

Mimo że postępowanie jest na początku skrócone, to dalej, po dodaniu na BIP, jest analogiczne do tego, które jest znane przy tworzeniu planów zagospodarowania przestrzennego. Rada miasta będzie rozpatrywać wnioski i opinie, które wpłyną od mieszkańców. W porównaniu do warunków zabudowy jest to ogromny postęp.

Czytaj też:
Marlena Happach, Architekt Miasta: Specustawa Mieszkaniowa to plaster na złamaną nogę