Czy Rosjanie szpiegują nas przez FaceApp?

Czy Rosjanie szpiegują nas przez FaceApp?

Kanye West i Kim Kardashian postarzeni przez FaceApp
Kanye West i Kim Kardashian postarzeni przez FaceApp Źródło:X / @SKadkoy
Popularna aplikacja do postarzania zdjęć to potężny oręż w rękach Putina, który podgląda nas przez aparat i wykrada nasze zdjęcia! Ale ile w tym wszystkim prawdy?

Internet zwariował na punkcie FaceAppa. Chociaż aplikacja działa od 2017 roku, to właśnie teraz przeżywa drugą młodość. Postarzoną wersję samych siebie wrzucali już do sieci raper Drake, piosenkarz Sam Smith, szef kuchni Gordon Ramsey czy koszykarz Lebron James. A za nimi setki innych gwiazd.

Czytaj też:
Polskie gwiazdy też kochają FaceApp. Tak wyglądają ich „postarzane” zdjęcia

Ale po chwilowym zachwycie zaczęły się poważne pytania, bo nagle Internet odkrył, że FaceAppa stworzył Jarosław Gonczarow. Rosjanin, który pracował dla rosyjskiej wyszukiwarki internetowej Yandex, a teraz w Sankt Petersburgu prowadzi własną firmę Wireless Lab. Polska wiceminister cyfryzacji Wanda Buk podniosła alarm na Twitterze: „W moich mediach społecznościowych wysyp zdjęć z #FaceApp. Ze sklepu Google Play apka pobrana ponad 100 mln razy - ktoś zupełnie za darmo zgromadził sobie całkiem sporą bazę danych. Jak z niej skorzysta? Warto sprzedawać swoje dane po cenie chwili rozrywki?” – pytała.

W podobnym tonie wypowiadali się eksperci od bezpieczeństwa z całego świata, którzy ostrzegali, że nasze postarzone fotografie mogą trafiać na rosyjskie serwery, a instalując aplikację, dajemy jej dostęp do całego naszego albumu ze zdjęciami. Amerykański programista Joshua Nozzi grzmiał: „Uważajcie na FaceApp, bo od razu pobiera wasze zdjęcia bez pytania!” Charlie Warzel, dziennikarz New York Timesa, ostrzegał na Twitterze, że przerabiając swoje selfie, właśnie wysyłamy wszystkie zdjęcia z aparatu do Rosji.

Czytaj też:
FaceApp może gromadzić więcej informacji, niż byś tego chciał. Czy śmieszne zdjęcie jest tego warte?

Ale po paru godzinach po ostrzeżeniach Nozziego i Warzela nie było ani śladu. Panowie skasowali swoje wpisy. Było to po tym, jak FaceAppa wziął na warsztat Elliot Anderson, francuski ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa, który w sieci posługuje się pseudonimem. Sprawdził, dokąd trafiają zrobione przez aplikację zdjęcia. Okazało się, że FaceApp nie wykrada nam prywatnych zdjęć z aparatu, tylko używa tych, które już postarzyliśmy specjalnym filtrem. Te z kolei wcale nie trafiają ani do Sankt Petersburga, ani do Moskwy. W ogóle w Rosji ich nie ma. Po jego krótkim śledztwie wyszło, że FaceApp zapisuje zdjęcia głównie na amerykańskich serwerach Amazona lub Google’a, które znajdują się na terenie USA, Irlandii czy Singapuru.

Można by więc powiedzieć, że cała afera z Rosjanami hakującymi nasze telefony, bo ktoś chciał zobaczyć, jak będzie wyglądać za kilkadziesiąt lat, to niewypał. Ale lepiej uznać całą aferę za strzał ostrzegawczy, żeby zawsze uważać na to, komu dajemy dostęp do swojego telefonu.

Źródło: Wprost

Cytaty dnia

Społeczeństwo lewaczeje, wygrywają partyjniacy i mentalni postkomuniści, rządzą pieniądze, a nie interes lokalnej społeczności. (...) Polakom jest bardzo dobrze. Odnoszę nieraz wrażenie, że muszą dostać łomot, by zaczęli myśleć.
Paweł Kukiz o wyborach samorządowych.

środa, 24 kwietnia 2024