Związkowcy z "Budryka" nie przyszli na negocjacje

Związkowcy z "Budryka" nie przyszli na negocjacje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. PAP/Andrzej Grygiel Źródło: PAP
Przedstawiciele czterech protestujących w kopalni "Budryk" w Ornontowicach związków zawodowych nie przyszli na negocjacje z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), choć sami od 10 dni domagali się wznowienia rozmów płacowych.

Protestujący górnicy oczekują, że prezes JSW przyjedzie do nich, do kopalni.

Na spotkaniu, zorganizowanym we wtorek w siedzibie straży pożarnej w Ornontowicach przez zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW; Budryk został włączony do JSW w piątek), stawili się związkowcy z "Budryka", którzy nie popierają trwającego od 23 dni strajku oraz przedstawiciele innych zakładów JSW.

Zarzucili oni liderom protestu, że manipulują załogą i że poprzez swoje działania mogą doprowadzić kopalnię do trwałej nierentowności. Zaapelowali o przerwanie protestu i podpisanie porozumienia. Kolejne spotkanie zaplanowano na środę w siedzibie JSW.

Strajkujący odpowiadają, że będą rozmawiać tylko na terenie kopalni. Zarząd JSW liczył, że wtorkowe spotkanie zakończy się kompromisem, który pozwoli wznowić wydobycie. O takie rozmowy zabiegali także protestujący związkowcy od czasu zawieszenia negocjacji przed 10 dniami. Tuż przed wtorkowym spotkaniem oświadczyli jednak, że oczekują wizyty prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego w kopalni. Ten stał na stanowisku, że to nie jest właściwe miejsce do rozmów.

Po południu przedstawiciel komitetu strajkowego Wiesław Wójtowicz poinformował jednak, że prezes Zagórowski zjechał do protestujących górników na poziom 700 m. Jak dodał, asystują mu rzecznik prasowy kopalni "Budryk" i dwóch policjantów. Według Wójtowicza, protestujący górnicy blokują teraz wyjazd prezesa i towarzyszących mu osób na powierzchnię.

Wójtowicz poinformował też, że przedstawiciele komitetu strajkowego zjeżdżają obecnie na dół, by umożliwić wyjazd prezesowi JSW. Zamierzają podjąć rozmowy na powierzchni.

"Na dole jest zbyt niebezpiecznie jeśli chodzi o nastroje ludzi" -  dodał Wójtowicz.

Do momentu nadania depeszy PAP nie udało się zweryfikować tych informacji u innych źródeł.

Wcześniej podczas spotkania Zagórowski wyraził ubolewanie, że przedstawiciele komitetu strajkowego odrzucili zaproszenie. Nie dotarło do niego żadne ich pismo. "Chcemy rozmawiać, chcemy szukać konsensusu, jednak ci, którzy zorganizowali w sposób nieodpowiedzialny i - zdaje się, że nielegalny - strajk (...) nie chcą z tego skorzystać, nie chcą rozmawiać, nie chcą zadbać przede wszystkim o pracowników" - powiedział prezes.

Przypomniał, że zgodnie z przepisami liderzy protestu dostaną za dni strajku normalne pensje, w przeciwieństwie do innych strajkujących. Jak mówił Zagórowski, zarząd JSW i działające w tej spółce związki miały nadzieję, że protestujący powiedzą im w końcu, o co im chodzi i czy mają sposób na rozwiązanie sporu.

"To przypomina już trochę zamach terrorystyczny, gdzie wzięto zakładników, trzyma się ich pod ziemią po to, żeby uzyskać jakiś +okup+" - powiedział szef JSW.

Zarzucił liderom protestu, że powadzą "ambicjonalną wojnę". Zagórowski podkreślił, że we wtorek spotkali się reprezentanci około 22 tys. pracowników JSW, podczas gdy strajk w "Budryku" prowadzi 400-500 osób.

Związkowcy, którzy przyszli na spotkanie z zarządem wyrażali oburzenie i zaniepokojenie sytuacją. Mówili zgodnie, że sprawy zaszły za daleko, a działania strajkujących prowadzą zakład do upadku. "Obawiamy się o nasze miejsca pracy, nie możemy doprowadzić do zamknięcia tej kopalni" - podkreślali.

Niektórzy sugerowali, że w proteście chodziło nie o dobro załogi, ale o to, by nie dopuścić do włączenia "Budryka" do JSW (stało się to przed kilkoma dniami, kiedy gliwicki sąd wykreślił z rejestru spółek samodzielnego dotąd "Budryka"), doprowadzić kopalnię do upadłości i sprzedać za bezcen obcemu kapitałowi.

Według związkowców, którzy spotkali się we wtorek z zarządem JSW, załoga została zmanipulowana przez liderów protestu. Od strajku zdystansował się przedstawiciel związku "Kadra" z JSW, choć przedstawiciele "Kadry" z "Budryka" biorą udział w proteście.

Zarząd JSW i związkowcy wystosowali po spotkaniu apel do protestujących o zaprzestanie strajku i podpisanie porozumienia, które - jak mówił Zagórowski - gwarantuje średni wzrost płacy za ubiegły rok o 791 zł w porównaniu z rokiem poprzednim. W roku obecnym średnia płaca wyniosłaby średnio co najmniej 5368 zł. To więcej niż w Kompanii Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym - zaznaczył prezes.

Spotkanie, na którym ma dojść do podpisania porozumienia odbędzie się w środę w siedzibie JSW. Zarząd liczy, że podpiszą je wszystkie związki. W piśmie zarząd zobowiązał się, że nie wyciągnie konsekwencji wobec osób, które nie organizowały strajku.

Krzysztof Łabądź z komitetu protestacyjnego mówił, że strajkujący nie przedstawili żadnych informacji na piśmie. Na zwołanej późnym popołudniem przed kopalnianą bramą konferencji prasowej liderzy protestu oświadczyli, że będą rozmawiać tylko na terenie kopalni. "Poszła wiarygodna informacja, że nas po prostu mogą zdjąć" - twierdzi Grzegorz Bojarski ze związku "Kadra".

Na konferencji protestujący przedstawili multimedialną prezentację, która ma świadczyć o tym, że wszyscy górnicy, którzy protestują w kopalni popierają strajk i nie są poddawani żadnej presji.

Protestujący domagali się wyrównania płac w kopalni do średniej w kopalniach JSW, co oznaczałoby - według nich - podwyżkę stawek za ubiegły rok o 12 zł na dniówkę, tj. wraz z innymi świadczeniami ok. 600 zł miesięcznie.

Strajk w "Budryku" trwa od 23 dni, od 3 stycznia górnicy prowadzą okupację pod ziemią. Według komitetu protestacyjnego obecnie uczestniczy w nim ok. 500 osób z liczącej 2,4 tys. osób załogi. Przebywają na poziomach 1050 i 700 metrów.

W poniedziałek dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG) w Gliwicach ze względu na nasilające się zagrożenie pożarowe nakazał w poniedziałek bezzwłoczne wznowienie wydobycia węgla na dwóch z trzech ścian kopalni. Uczestnicy wtorkowego spotkania wyrażali oburzenie, że mimo to komitet strajkowy kontynuuje protest. W apelu napisali, że zagraża to załodze i zakładowi. Protestujący są innego zdania.

Według zarządu JSW, w wyniku strajku do dziś kopalnia utraciła przychody za niedostarczony węgiel w wysokości 32 mln zł, co skutkuje pogorszeniem wyniku finansowego netto - w samym 2007 r. do ok. 5 mln zł, podczas gdy planowany zysk miał wynieść 25,5 mln zł.

Protest w "Budryku", uważany przez pracodawcę za nielegalny, prowadzą 4 z 9 działających tam związków: "Sierpień 80", "Kadra", "Jedność Pracowników Budryka" i Związek Zawodowy Ratowników Górniczych. Nie zgadzają się na wynegocjowane we wrześniu, a dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, warunki płacowe przyłączenia kopalni do JSW. Pozostałe związki zaakceptowały porozumienie.

pap, ss, ab