W czwartek nie będzie rozmów ws. "Budryka"

W czwartek nie będzie rozmów ws. "Budryka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czwartek nie doszło do kolejnej tury rozmów protestujących związkowców ze strajkującej 25. dzień kopalni "Budryk" z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, który został wezwany na konsultacje do resortu gospodarki.

Demonstrację solidarności z protestującymi przygotował natomiast przed siedzibą dyrekcji "Budryka" związek "Sierpień 80" (jeden z czterech, biorących udział w proteście). Wzięło w niej udział kilkuset związkowców, wśród nich okupujący kopalnię górnicy.

Poparcie dla strajkujących górników wyrazili także pikietujący w czwartek w Poznaniu związkowcy z "Inicjatywy Pracowniczej". Kilkunastu z nich zebrało się przed budynkiem Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. "Strajk jest słuszny, przecież unijne przepisy wyraźnie mówią, że za taką samą pracę u tego samego pracodawcy trzeba płacić takie same pieniądze" - powiedział PAP Jarosław Urbański, jeden z protestujących związkowców.

W Warszawie swoje poparcie dla strajkujących w "Budryku" wyrazili tramwajarze i kierowcy autobusów skupieni w "Sierpniu 80", a także "Krytyka Polityczna", Młodzi Socjaliści, Nowa Lewica, Polska Partia Pracy i Pracownicza Demokracja. Pikieta przed Ministerstwem Gospodarki miała charakter pokojowy.

Na wrocławskim rynku tylko kilka osób pikietowało w czwartek, demonstrując solidarność ze strajkującymi w kopalni "Budryk" górnikami. W pikiecie wzięli udział związkowcy z organizacji "Sierpień 80" oraz członkowie Polskiej Partii Pracy. Pikietujący rozdali ulotki, a akcja trwała kilkanaście minut.

Jak powiedziała uczestniczka pikiety Joanna Lis z Polskiej Partii Pracy, celem pikiety było pokazanie strajkującym górnikom, że "ludzie pracy o nich pamiętają".

Negocjacje ze związkowcami z "Budryka" mają być wznowione w piątek rano w Jastrzębiu-Zdroju. Związkowcy przyjęli przesunięcie rozmów ze zniecierpliwieniem i - jak powiedział PAP jeden z liderów protestu, Wiesław Wojtówicz - zastanowią się nad ponownym zaostrzeniem protestu. Dwa dni temu złagodzili formę strajku, rezygnując z prowadzonej blisko tydzień okupacji pod ziemią.

Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister gospodarki Eugeniusz Postolski powiedział PAP, że jego spotkanie z zarządem JSW wiąże się z przejęciem przez tę spółkę "Budryka" i oceną sytuacji ekonomicznej tej kopalni oraz strat spowodowanych strajkiem. Jednak ministerstwo w żaden sposób nie będzie wpływać na zarząd w kwestii, jak rozwiązać konflikt i jakie propozycje składać strajkującym.

"Chcemy zapoznać się z oceną sytuacji po przejęciu kopalni przez JSW, jaką ma zarząd tej spółki. Jaka naprawdę jest sytuacja ekonomiczna tego zakładu - to wykaże dopiero szczegółowy audyt, który będzie wkrótce dokonany. Już widać, że straty spowodowane strajkiem są znaczne, a wynik kopalni nie będzie dobry" - ocenił wiceminister.

Według niego, gdyby spełnić wszystkie żądania strajkujących, wzrost płac w "Budryku" w ubiegłym roku wyniósłby 20,7 proc. i byłby rekordowy nie tylko w skali górnictwa, ale także wielu innych branż. Górnicy zarabialiby średnio nie tylko więcej niż w innych spółkach węglowych, ale także więcej niż w niektórych kopalniach JSW, gdzie płace także nie są jednolite. Postolski przypomniał, że zarząd złożył stronie społecznej korzystne propozycje płacowe.

Zrównanie zarobków w "Budryku" ze średnią płac w JSW jest zasadniczym postulatem strajkujących. Postolski ocenił, że postawa związkowców jest sztywna - w tym upatruje on przyczynę tego, iż w środę, mimo wielogodzinnych rozmów, nie doszło do porozumienia.

W środę strony sporu uzgodniły 18 z 20 punktów planowanego porozumienia. Późnym wieczorem negocjacje zostały przerwane po pojawieniu się rozbieżności w kluczowym punkcie dotyczącym wysokości i sposobu naliczania podwyżek płac. Strony miały wrócić do rozmów w czwartek po południu - po ponownym przeliczeniu swych propozycji.

Według informacji rzeczniczki JSW Katarzyny Jabłońskiej-Bajer, ostatnie wyliczenia wskazują, że po przyjęciu sformułowanych w czwartek propozycji zarządu tej spółki średnia płaca w "Budryku" wyniosłaby w 2008 r. ok. 5510 zł, wobec ok. 5368 zł, które wynikały z poprzednich prezentowanych protestującym wyliczeń.

"Średnia płaca za 2007 r. wzrosłaby o 834 zł, do wysokości ok. 5010 zł. Jednocześnie, w związku z wejściem kopalni w struktury JSW, jej załoga nabyła prawo do 8-proc. wzrostu wynagrodzenia zasadniczego, co daje 10 proc. realnej podwyżki. Dzięki temu, w ciągu dwóch lat płace w +Budryku+ wzrosłyby przeciętnie o 1334 zł" - wskazała rzeczniczka.

Chcąc zamanifestować poparcie dla strajkujących oraz wzmóc presję przed planowanymi rozmowami, demonstrację przed siedzibą dyrekcji "Budryka" zorganizował w czwartek związek "Sierpień 80". Manifestanci przywieźli ze sobą związkowe flagi i transparenty. Pikieta przebiegała przy gwizdach i wyciu syren, wybuchło też kilka petard.

Do grupy, która przyjechała przed kopalnię, wyszli okupujący ją górnicy, którzy skandując dziękowali im za poparcie. Z demonstrantami rozmawiał nowy dyrektor kopalni, Piotr Chmiel. Podkreślił, że nie jest on stroną konfliktu i wyraził nadzieję na pozytywny efekt rozmów protestujących z zarządem JSW.

Jak powiedział lider "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek, zorganizowana przez związek demonstracja była przede wszystkim wyrazem poparcia dla idei protestu górników z "Budryka" oraz zgłaszanych przez nich postulatów.

"Górnicy z +Budryka+ nie żądają podwyżek, które wykraczałyby poza zdolności ekonomiczne spółki. JSW proponuje w tym roku 8-proc. wskaźnik wynagrodzeń, gdy w Kompanii Węglowej, która ma znacznie gorsze wyniki, przekroczy on 14 proc. Tymczasem +Budryk+ jest jedną z najlepszych kopalń JSW" - mówił Ziętek.

Protest w "Budryku" prowadzą cztery z dziewięciu działających tam związków zawodowych. Pozostałe zgadzają się na propozycje zarządu. Protestujący konsekwentnie jednak uznają je za niewystarczające.

"W tej sytuacji będziemy dalej strajkować. Nie możemy przyjąć oferty, która ustala termin zrównania naszych płac ze średnią w JSW na 2011 r., uzależniając to jeszcze od wyników spółki. Jednocześnie dysproporcje w zarobkach w kolejnych latach zwiększałyby się. Jedyne wyjście to uzupełnienie wzrostu stawki za dniówkę o 7 zł do już przyjętych 5 zł" - wskazał Wojtowicz.

Metropolita katowicki abp Damian Zimoń zaapelował w czwartek o rozsądek i argumenty oparte o rzeczowe analizy do wszystkich osób mających wpływ na rozwój sytuacji w kopalni "Budryk" w Ornontowicach (Śląskie).

"Rację ma nie ten, kto głośniej krzyczy. To właśnie argumenty w cywilizowanych społecznościach winny odgrywać rolę decydującą. W żadnym wypadku nie można się godzić na dyktat powodowany przymusem czy lękiem. (...) Wszystkim powinno zależeć na dobru wszystkich" - podkreślił abp Zimoń.

Hierarcha przypomniał, że jeszcze niedawno nad górnictwem wisiało zagrożenie strajkiem generalnym w kopalniach należących do Kompanii Węglowej (KW), ale "dzięki wysiłkom podejmowanym w ramach dialogu społecznego zostało ono zażegnane".

Abp Zimoń nawiązał w ten sposób do negocjacji prowadzonych 3 stycznia w ramach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego przy wojewodzie śląskim zakończonych podpisaniem porozumienia między związkami a zarządem Kompanii.

pap, ss, ab