Przepychanki przy bramie kopalni "Budryk"

Przepychanki przy bramie kopalni "Budryk"

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Do przepychanek doszło w środę rano przy bramie kopalni "Budryk" w Ornontowicach, gdzie od 45 dni trwa strajk na tle płacowym. Strajkująca grupa nie wpuściła do kopalni większości górników, którzy przyszli, by podjąć pracę.

"Wywiązała się szamotanina, w ruch poszły pięści. Protestujący, na wyraźne polecenie swoich liderów, uruchomili też gaśnicę przeciwko pracownikom chcącym wejść na teren kopalni" - relacjonował rzecznik "Budryka" Mirosław Kwiatkowski.

W środę po południu zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) zapowiedział złożenie w tej sprawie doniesienia do prokuratury. Jak wyjaśniła rzeczniczka spółki Katarzyna Jabłońska-Bajer, przedmiotem doniesienia będzie szczególnie "agresywne zachowanie" strajkujących górników, stanowiące "jednoznaczne złamanie przepisów prawa".

Przedstawiciele komitetu strajkowego potwierdzają, że inni pracownicy nie zostali w środę wpuszczeni do zakładu. Tłumaczą to podjętą we wtorek wieczorem decyzją o przywróceniu okupacyjnej formy protestu. Jak mówią, wejście do kopalni oznacza teraz przyłączenie się do strajku. Nie chcą natomiast mówić o przebiegu porannych incydentów. Zaprzeczają, by gaśnicy użyto celowo oraz by to oni inspirowali bójkę.

Według Kwiatkowskiego, próbę wejścia do kopalni podjęło ok. 500 osób - pracowników zakładu i firm kooperujących. Zdaniem dyrekcji, protestujących było kilkudziesięciu, a według komitetu strajkowego - ponad 100. Gdy doszło do awantur, pracownicy zrezygnowali z próby wejścia, zapowiadając jednak jej ponowienie w czwartek.

Jak powiedział Kwiatkowski, jeszcze przed incydentem, za zgodą strajkujących do kopalni weszło ponad 100 osób. Przeszło 40 z nich zjechało na dół. To jednak za mało, aby można było kontynuować rozpoczęte we wtorek przygotowania do wznowienia wydobycia węgla. Pracownicy ci wykonują jedynie prace zabezpieczające i kontrolują wyrobiska.

W toku dotychczasowych rozmów zarząd JSW zaproponował załodze "Budryka" średnią podwyżkę o ok. 750 zł za ubiegły rok i ok. 490 zł w tym roku, co oznacza wzrost średniej płacy za rok 2008 do kwoty ponad 5,4 tys. zł, wobec niespełna 4,2 tys. zł za rok 2006 i 4,9 tys. zł za 2007 r. W tym roku ruszyć ma też proces wyrównywania w obrębie spółki płac poszczególnych grup zawodowych, co oznacza dla większości załogi "Budryka" dalsze podwyżki.

We wtorek po południu strajkujący górnicy odrzucili efekty analiz płacowych, prowadzonych tego dnia przy udziale przedstawicieli komitetu strajkowego i specjalistów z JSW. Wypracowali nową propozycję, którą w środę przedstawili pracodawcy.

Protestujący zażądali skrócenia procesu wyrównywania płac do końca 2009 r., choć wcześniej spółka planowała rozłożyć go do 2011 r., a w toku negocjacji zgodziła się skrócić ten termin o rok. "Zakończenie standaryzacji w przyszłym roku oznaczałoby wydatki, których chyba żadna podobna firma nie byłaby w stanie ponieść" - oceniła Jabłońska-Bajer.

Strajkujący chcą też wyrównania stawek w "Budryku" do najniższych płac w kopalniach JSW w poszczególnych grupach zawodowych do końca tego roku, przy czym zarobki pracowników przeróbki miałaby zostać zrównane do poziomu czwartej pod tym względem kopalni spółki. Ponowiono też żądanie, by JSW nie wyciągała konsekwencji za strajk wobec jego organizatorów.

Jabłońska-Bajer powiedziała, że w środę zarząd spółki analizował żądania strajkujących. Swoje stanowisko ogłosi podczas kolejnych rozmów z komitetem strajkowym, które mają odbyć się w siedzibie spółki w czwartek o godz. 13. W środę liderzy strajku przyjechali do Jastrzębia Zdroju, by rozmawiać z przewodniczącą rady nadzorczej JSW Teresą Korycińską.

Spotkanie to jest efektem listu wysłanego w poniedziałek przez strajkujących do wicepremiera ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Protestujący prosili go o rozmowę, by przedstawić "rzeczywistą sytuację +Budryka+" i poinformować go o nieprawidłowościach, które - ich zdaniem - mają miejsce w JSW.

Resort gospodarki oddelegował do wysłuchania górników szefową rady nadzorczej JSW. Wcześniej Korycińska rozmawiała ze związkowcami ze spółki, którzy nie popierają strajku części załogi "Budryka". Jabłońska-Bajer wskazała na informacyjny charakter tych rozmów, rada nadzorcza spółki nie ma bowiem kompetencji do prowadzenia negocjacji ze związkowcami.

W środę spod ziemi wywieziono dwóch protestujących górników - ze względu na stan zdrowia trafili do szpitala. Według danych służb wojewody śląskiego, w trwającym od ponad dwóch tygodni proteście głodowym pod ziemią uczestniczy 26 górników, na powierzchni głoduje 5 kolejnych. Strajk okupacyjny pod ziemią prowadzi ok. 130 osób; naziemne obiekty kopalni zajmuje ok. 50 górników.

ab, ss, pap