sKRUSzona reforma

sKRUSzona reforma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odwiedziłem ostatnio znajomych na wsi. Mają jakieś 20 hektarów pola, z czego na 10 hektarach hodują cebulę, a na kolejnych 10 szczypiorek, czy jakąś inną roślinę, którą każdego dnia znajduję w zupie na firmowej stołówce. Rok temu za pieniądze z unijnych dopłat kupili włoski traktor wart prawie 300 tys. zł, który w stodole parkuje obok „służbowego” Audi gospodarza.

Tymczasem mój inny znajomy, tym razem prywatny przedsiębiorca, wkłada w swoją pracę nie mniej serca niż wspomniani rolnicy, a jeździ starym, zardzewiałym Oplem Astrą i co miesiąc prosi mnie, abym pożyczył mu parę groszy „do pierwszego". Na jakiekolwiek dotacje nawet nie ma co liczyć.

Żeby było śmieszniej, znajomi „farmerzy" odprowadzają co miesiąc do KRUS-u niespełna 70 zł, podczas gdy „biznesmen" do ZUS-u prawie 800 zł. I na dodatek co miesiąc musi użerać się z fiskusem.

Nie jestem specjalistą w dziedzinie rolnictwa i wszystko, co mnie z nim łączy, to uprawa dwóch podsuszonych paprotek w doniczkach. Nie twierdzę też, że każdy rolnik ma w stodole audi i nowoczesny ciągnik. Jednak patrząc z punktu widzenia gospodarki wolnorynkowej, która zakłada jako taką równość i sprawiedliwość na rynku pracy i usług, to zarówno rolnicy, (a de facto agrobiznesmeni) jak i przedsiębiorcy powinni mieć identyczne szanse w prowadzeniu swoich interesów. Państwo zobowiązane jest traktować ich na równi, pobierać od nich podatki na przynajmniej podobnych zasadach.

Jaka jest zatem różnica pomiędzy hodowcą ziemniaków, a właścicielem skupu butelek? W czym „farmer" jest lepszy od piekarza, że rząd każe płacić temu drugiemu na emeryturę tego pierwszego? Dlaczego mam płacić za marchewkę i ziemniaki podwójnie – raz na osiedlowym warzywniaku, a drugi raz ukrycie i podstępem w podatkach? Tylko w tym roku dopłacimy do rolników 16 mld zł, czyli z kieszeni każdego pracującego Polaka ubędzie z tego tytułu 1,3 tys. zł. Wystarczyłoby na zakup tony ziemniaków…

Jeśli z zapowiadanej „wielkiej reformy" KRUS ma wyjść to, co zapowiada prasa, to znaczy, że rząd Donalda Tuska po raz kolejny rozczarował. Ugiął się pod naciskami koalicjantów z PSL i zamiast rewolucji wyszła jej karykatura. Już teraz wiem, dlaczego ulicę przy której znajduje się gmach parlamentu, nazwano Wiejską…