Centralnie sterowana polityka kadrowa

Centralnie sterowana polityka kadrowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
20 mld euro traci rocznie niemiecka gospodarka z powodu braku siły roboczej. Niemieckim lekarstwem na taką sytuację ma być stworzenie tzw. indeksu siły roboczej, który określałby zapotrzebowanie niemieckiej gospodarki na konkretnych pracowników. Po raz kolejny Niemcy zamiast zwalczyć chorobę tylko nieco uśmierzą ból.
Już co druga niemiecka firma ma problemy ze znalezieniem pracowników, a to w wielu przypadkach przekłada się na zmniejszenie produkcji. W efekcie hamuje wzrost gospodarczy, a Niemcy stają się coraz mniej konkurencyjni w porównaniu do reszty Europy. Zamiast za przykładem Anglii (tylko Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii zwiększają jej wpływy budżetowe o 300 mln funtów rocznie) otworzyć rynek pracy dla wszystkich członków UE, Niemcy chcą wprowadzić liberalizację kontrolowaną, innymi słowy centralnie sterowaną politykę kadrową. O tym komu pozwolić pracować w Niemczech, będą decydowali politycy po rozmowach z 7 tys. wybranych przedsiębiorców. Na razie rynek pracy zostanie otworzony tylko dla osób z wyższym wykształceniem.

Niemiecki rząd (wbrew powszechnie znanym faktom, jak np. to, że coraz więcej Polaków wraca do ojczyzny) jest przekonany, że całkowicie otwarcie rynku pracy dla wszystkich członków EU, spowodowałoby zalew rynku pracy tanią siłą roboczą. Tymczasem już dziś niemieccy rolnicy skarżą się na brak pracowników (przez co marnuje się nawet 20 proc. plonów). Bowiem Polacy, mimo iż mogą sezonowo pracować w Niemczech, wcale do Niemiec wyjeżdżać nie chcą.
To jak działa centralne zarządzane państwo mieliśmy już okazję się przekonać. Nic więc dziwnego, że z niemieckiego eldorado wyjeżdża coraz więcej Niemców. W ubiegłym roku z Niemiec wyemigrowało już 170 tysięcy obywateli.