Nowe limity połowów nie poprawią sytuacji polskiego rybołówstwa?

Nowe limity połowów nie poprawią sytuacji polskiego rybołówstwa?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W ocenie szefów polskich organizacji rybackich ogłoszona przez Komisję Europejską propozycja zwiększenia o 15 proc. przyszłorocznego limitu połowowego dorsza na Bałtyku Wschodnim jest niewystarczająca i praktycznie nie poprawi sytuacji naszego rybołówstwa.

Prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich (SAR) w Kołobrzegu Bogdan Waniewski powiedział, że "zwiększenie o 15 proc. ogólnego limitu połowowego dorsza na Bałtyku Wschodnim dla Polski i tak będzie oznaczać zmniejszenie przyszłorocznej kwoty o 1,2 tys. ton".

"Wynika to z konieczności oddania w przyszłym roku przez Polskę 2,4 tys. ton dorsza jako spłaty przełowienia wschodniego stada tej ryby w 2007 roku"- wyjaśnił Waniewski.

Zdaniem prezesa SAR Komisja Europejska proponując 15-proc. zwiększenie nadal trzyma się założeń wieloletniego programu odbudowy wschodniego stada dorsza.

"Na przełomie maja i czerwca ICES (Międzynarodowa Rada Badań Morza) uznała, że stado prawidłowo się odbudowuje, wobec czego rekomendowała Komisji Europejskiej zwiększenie limitów o 25 proc. Jednak jak widać KE nie przyjęła argumentacji ICES" - dodał Waniewski.

Według Andrzeja Gościniaka, prezesa Stowarzyszenia Armatorów Łodziowych Kołobrzegu, propozycja zwiększenia przyszłorocznego limitu połowowego o 15 proc. "to kpina i żart". "Bez uszczerbku dla wielkości stada KE mogła podwyższyć limit o 30-40 proc. Podwyższenie o 15 proc. oznacza dla nas limit w wysokości 10,5 tys. ton, czyli faktycznie mniej ryby odłowienia niż w tym roku" -  powiedział Gościniak.

W ocenie Piotra Necela, prezesa Zrzeszenia Rybaków Morskich - Organizacji Producentów z Władysławowa (ZRM-OP) propozycja KE jest niewystarczająca. "Nominalnie polepszy to sytuację polskich rybaków, faktycznie jednak w świetle konieczności spłaty przełowienia z 2007 r. oznacza to dla nas limit niższy o 10 proc. w porównaniu z rokiem 2008" - wyjaśnił Necel.

Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich (ZPR) z Ustki uważa, że propozycja KE jest "kontynuacją dorszowej fikcji na Bałtyku."

"Podwyższenie limitu o 15 proc. to ukrywanie danych o prawdziwych zasobach dorsza na Bałtyku. Z moich informacji wynika, że ryby w morzu jest 10 razy więcej niż w dokumentach KE. Badał to Morski Instytut Rybacki (MIR) w Gdyni w ramach programu czterech kutrów, świadczą o tym duże wyładunki dorsza zagranicznych jednostek w polskich portach. Oskarżam MIR o celowe zatajanie wyników programu czterech kutrów, po to by nie doprowadzić do dyskusji z KE na temat przyszłorocznych limitów połowowych" - powiedział Hałubek.

Dyrektor MIR doc. dr hab. Tomasz Linkowski zaprzeczył, by ukrywał wyniki programu. "Zostały one przesłane zarówno do Komisji Europejskiej, jak i organizacji rybackich" - powiedział Linkowski.

Dyrektor dodał, że choć cztery uczestniczące w badawczych połowach jednostki faktycznie złowiły znacznie więcej dorsza niż pozostałe statki rybackie, to jednak "nie oznacza to, że wszyscy rybacy mogą tyle złowić".

"Na podstawie tych wyników KE nie zaproponowałaby znacznie wyższych limitów, bo program trwał kilka miesięcy, a do tego potrzebne są kilkuletnie obserwacje. Wschodnie stado dorsza faktycznie się odbudowuje, jednak propozycja zwiększenia o 15 proc. jest wszystkim co mogła zrobić Komisja Europejska. ICES, który w tym roku sugerował zwiększenie limitu o 25 proc., przed kilku laty zalecał całkowite zamknięcie połowów, na co KE również nie przystała" - przypomniał Tomasz Linkowski.

pap, keb