Protestujący doszli do siedziby handlowej firmy w Barcelonie, 10- piętrowego budynku ze szkła i aluminium, w który rzucali kamieniami, butelkami, petardami, a nawet metalowymi barierami ulicznymi. Wznoszono okrzyki przeciwko szefowi Nissan Motor Iberica - Japończykowi Fumiaki Matsumoto, a także przeciwko premierowi Hiszpanii Jose Luisowi Rodriguezowi Zapatero i lokalnemu premierowi Katalonii Jose Montilli.
Interweniowała policja, doprowadzając do rozpierzchnięcia się protestujących. Nikt nie został ranny.
W poniedziałek pracownicy Nissana zablokowali obwodnicę Barcelony, Ronda Litoral.
Na środę zaplanowano następną manifestację, która ma się zakończyć przed siedzibą lokalnego parlamentu Katalonii.
Pracownicy Nissana żądają, aby władze ogólnopaństwowe i katalońskie przeciwstawiły się masowym redukcjom zatrudnienia, które uznają za "nieusprawiedliwione".
Nissan wstrzymał produkcję od poniedziałku do środy. Dyrekcja firmy ostrzegła administrację i związki zawodowe, że jeżeli teraz nie dojdzie do zwolnień, będzie zmuszona zamknąć fabrykę w 2012 roku.
"Jedyną opcją na zagwarantowanie ciągłości produkcji fabryki w Barcelonie jest dostosowanie wielkości produkcji do obecnej sytuacji rynkowej" - uzasadniła dyrekcja firmy.
Tymczasem, zgodnie z oficjalnymi danymi, liczba bezrobotnych w Hiszpanii zwiększyła się w tym roku o ponad 800 tys. i wynosi obecnie 2,6 mln - najwięcej od 2000 r. Hiszpańskie związki zawodowe zapowiadają "gorącą jesień" w związku ze zwolnieniami.
pap, em