Bańka strachu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kryzys z lat 30-tych był punktem zwrotnym w historii świata. Pozwolił bowiem mówić politykom, że wolny rynek się nie sprawdził i dał społeczne przyzwolenie na masowe zwiększanie podatków i interwencjonizmu państwowego. Dziś mamy kolejną próbę wrobienia wolnego rynku w przestępstwo, którego nie popełnił. A politycy kolejny raz chcą to wykorzystać do zwiększenia zakresu swojej władzy.
Straszenie kryzysem z lat 30. nie ma podstaw. O ile wtedy można było mówić o zalaniu mieszkania, o tyle teraz mamy do czynienia z wylaniem herbaty na podłogę.

W latach 30. przemysł się załamał, a kryzys pogrążył całą gospodarkę. Co czwarty Amerykanin pozostawał bez pracy. Na jej znalezienie nie było szans. Nie było też nadziei. Obecnie bez pracy pozostaje co 15 Amerykanin, a kryzys dotknął tylko niektóre branże, m.in. instytucje finansowe, firmy motoryzacyjne czy producentów dóbr luksusowych. Ameryka stała się narodem zrzęd. Kraj przeżywa recesję intelektualną, bardziej niż recesję ekonomiczną.

Pesymistyczna propaganda odnosi niestety skutki. Amerykańskie indeksy ABC News Consumer Comfort Index oraz Consumer Confidence Indeks (pokazują w ujęciu liczbowym poziom strachu) w ostatnich miesiącach osiągnęły dno historyczne. Pierwszy z nich w skali od +100 do -100 osiągnął poziom  -52, drugi w skali  0-100 jest na poziomie 45. 97 proc. ludzi uważa, że w Ameryce sprawy biegną w złym kierunku - wynika z badań Gallup Poll. Amerykanie zaciskają pasa i ograniczają konsumpcję. Aż 68 proc. Amerykanów zamierza wydać na prezenty świąteczne mniej niż zwykle, a tylko 4 proc. wyda więcej niż zawsze, wynika z badanie opinii przez America Online.