Łukaszenka obiecuje prywatyzację i liberalizację gospodarki

Łukaszenka obiecuje prywatyzację i liberalizację gospodarki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ogłosił w wywiadzie dla krajowych mediów zamiar liberalizacji i prywatyzacji białoruskiej gospodarki. Powtórzył, że jego kraj powinien mieć "normalne stosunki i z Europą, i z Rosją".
"Trzeba skończyć z biurokratycznym znęcaniem się nad gospodarką" -  oświadczył Łukaszenka. "Nie powinno być zbędnego administracyjnego nacisku na gospodarkę, konieczne jest liberalizowanie wszystkich tych procesów i danie ludziom możliwości spokojnej pracy" - dodał.

"Jest bardzo ważne, by podtrzymywać inicjatywę samych ludzi, trzeba dać im możliwość swobodnego rejestrowania swoich przedsiębiorstw i spokojnej pracy" - kontynuował Łukaszenka. Oświadczył, że niezbędne jest "uwolnienie przedsiębiorstw państwowych do poziomu prywatnych".

W wywiadzie dla oficjalnej agencji BEŁTA i gazety "Sowietskaja Biełoruś", którego całość zostanie nadana w czwartek wieczorem przez trzy kanały państwowej telewizji, Łukaszenka zapowiedział, że na Białorusi zostanie przeprowadzona prywatyzacja szeregu przedsiębiorstw.

Nie podał żadnych konkretów, ale ocenił, że władze są gotowe przekazać prywatnym przedsiębiorstwom te sfery, gdzie niemożliwe jest efektywne zarządzanie przez państwo. Dodał, że prywatyzacja przedsiębiorstw będzie miała miejsce tylko "za bardzo duże pieniądze", to jest po cenie rynkowej.

Łukaszenka oznajmił, że podpisał ważne dokumenty, dotyczące liberalizacji gospodarki i w najbliższym czasie zostaną one opublikowane.

Łukaszenka wyraził także niezadowolenie z pracy niektórych państwowych organów kontrolnych. Jego zdaniem powinny one "przestawić się", by nie przeszkadzać w pracy przedsiębiorstw, te zaś, które nie wypełniają żądań prezydenta, należy "wypalać rozżarzonym żelazem" - oznajmił Łukaszenka.

Prezydent oświadczył również, że Białoruś znajduje się w centrum Europy i dlatego powinna mieć "normalne stosunki i z Europą i z Rosją". "Stworzyliśmy niepodległe państwo i zajęliśmy nasze miejsce w systemie stosunków międzynarodowych. Od dawna do tego dążyliśmy" - dodał.

Komentując tę wypowiedź politolog Ihar Lalkou z Białoruskiego Stowarzyszenia im. Schumana przypomniał, że opinia, iż Białoruś ma szczególne miejsce w świecie, nie jest nowa w retoryce białoruskiego prezydenta.

"O szczególnym miejscu Białorusi można mówić chyba w tym sensie, że kraj znajduje się na marginesie współczesnego systemu stosunków międzynarodowych i nie wchodzi w skład wielu ważnych i szanowanych instytucji międzynarodowych" - podkreślił Lalkou, cytowany przez Radio Swaboda.

Dodał jednak, że w wypowiedzi Łukaszenki za pozytywne można uznać podkreślanie przez niego wartości suwerenności i niepodległości Białorusi.

Opozycyjny ekonomista Jarosław Romanczuk ze sceptycyzmem odniósł się do wypowiedzi białoruskiego prezydenta o prywatyzacji i liberalizacji gospodarki.

"W rzeczywistości oznacza to, że w deklaracjach Łukaszenka przeszedł na model Singapuru, by przemienić nas w model jakiegoś wschodnioeuropejskiego tygrysa. Na ile to jest poważne, będzie to widać wtedy, gdy dowiemy się, jakie dokumenty ujrzą światło dzienne" - powiedział Romanczuk.

Dodał, że ma wrażenie, iż wiele słów Łukaszenka zaczerpnął z programu opozycji, bo z takimi właśnie propozycjami jej eksperci zwracają się do władz.

Na Białorusi udział prywatnego sektora w gospodarce jest najniższy (obok Uzbekistanu) w krajach poradzieckich i wynosi zaledwie ok. 25 proc., a wszelka prywatna inicjatywa jest bardzo ograniczona. W lipcu rząd ogłosił plan prywatyzacji 519 przedsiębiorstw w latach 2008-2010.

W ostatnich tygodniach w Mińsku odbyły się manifestacje tzw. indywidualnych przedsiębiorców, czyli kupców bazarowych, w praktyce jedynych na Białorusi przedstawicieli małego biznesu. Protestowali oni przeciwko ograniczeniom, które - jak twierdzą - doprowadzą do uśmiercenia drobnej przedsiębiorczości. Chodzi głównie o nowe przepisy, które - pod groźbą płacenia o wiele wyższych podatków - pozwolą im zatrudniać tylko bliskich krewnych, przy czym nie więcej niż trzy osoby.

ab, pap