Bałkany bez rosyjskiego gazu

Bałkany bez rosyjskiego gazu

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Photos.com
Dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę zostały całkowicie wstrzymane m.in. do Bułgarii, Grecji, Macedonii i Chorwacji. Polska otrzymuje z tego kierunku jedynie 15 proc. planowych dostaw. Rząd przyjął rozporządzenie umożliwiające ograniczanie dostaw gazu odbiorcom przemysłowym.

Rosyjskie paliwo przesyłane tranzytem przez Ukrainę nie dociera także do Turcji, otrzymującej gaz przez Bułgarię. Mniejsze dostawy surowca docierają do Rumunii, Austrii, Republiki Czeskiej, Bośni i Hercegowiny. W związku ze spadkiem o 70 proc. dostaw rosyjskiego gazu, Słowacja ogłosi o godz. 24.00 stan wyjątkowy. Po południu o całkowitym wstrzymaniu dostaw poinformowały Węgry.

W czwartek Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu dla Ukrainy, wskazując na długi Kijowa i brak umowy regulującej ceny surowca w 2009 r. Jednocześnie zapowiedziała utrzymanie tranzytu tego surowca.

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko powiadomił we wtorek Unię Europejską i szefów jej państw o dotkliwym zredukowaniu przez Gazprom dostaw gazu na Ukrainę i ocenił, że koncern może całkowicie wstrzymać przesyłanie tego paliwa tranzytem przez Ukrainę. UE zażądała natychmiastowego wznowienia dostaw rosyjskiego gazu do krajów członkowskich, określając ograniczenie w nocy z poniedziałku na wtorek dostaw surowca przez Ukrainę jako "nie do przyjęcia".

Późnym popołudniem wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew powiedział, że koncern będzie starać się wyrównać europejskim odbiorcom ilość dostarczanego gazu, ograniczoną w wyniku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, wykorzystując inne dostępne trasy przesyłu oraz zapasy surowca.

O poważnych ograniczeniach w dostawach gazu do Polski przez Ukrainę poinformowały we wtorek spółki Gaz-System i PGNiG. W ciągu doby dostawy spadły o 7 mln m sześciennych gazu.

"Według stanu na godzinę 10 w dniu 6 stycznia 2009 roku dostawy gazu przez punkt zdawczo-odbiorczy w Drozdowiczach (na granicy z Ukrainą) realizowane były na poziomie ok. 15 proc. w stosunku do pierwotnie planowanych ilości" - napisano w komunikacie spółek. Do tej pory Gaz-System rekompensował ubytek dostaw przez Drozdowicze zwiększonym dostawami przez Białoruś.

Jak poinformowała późnym popołudniem rzeczniczka operatora Gaz-System Małgorzata Polkowska, taki poziom dostaw utrzymał się. "Sytuacja jest stabilna" - zapewniła.

"Suma dostaw gazu z obu punktów odbiorczych - na granicy z Białorusią i Ukrainą - jest już niższa od polskiego zapotrzebowania, więc pracują już nasze magazyny - powiedział wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Poinformował, że dostawy przez Wysokoje na granicy z Białorusią są już realizowane w maksymalnej wysokości 650 tys. m sześc. na dobę i nie ma już możliwości dalszego zwiększania dostaw przez ten punkt.

Rząd wydał we wtorek rozporządzenie dające możliwość wprowadzenia czasowych ograniczeń w poborze gazu ziemnego dla niektórych dużych odbiorców przemysłowych. Ograniczenia nie obejmą gospodarstw domowych, małych przedsiębiorstw i innych podmiotów, których zużycie gazu nie przekracza 417 m3 na godzinę.

"Na dzisiaj nie ma żadnych ograniczeń w dostawach dla żadnej grupy odbiorców, natomiast przyjęte przez Radę Ministrów rozporządzenie uruchamia mechanizm racjonalnego zarządzania sytuacją kryzysową, gdyby się okazało, że dostawy są znacznie poniżej parametrów pozwalających na stabilne funkcjonowanie systemu" - powiedział podczas wtorkowej konferencji wicepremier Waldemar Pawlak.

Podkreślał, że rozporządzenie "nie wprowadza w żadnej mierze ograniczeń w dostawach gazu dla gospodarstw domowych, odbiorców indywidualnych i instytucji użyteczności publicznej, a więc nie ma żadnych skutków bezpośrednio dla ludności".

"Większa część przesyłu odbywa się poprzez rurociągi na terenie Białorusi przez Wysokoje oraz odbieramy część gazu z rurociągu jamalskiego" - powiedział Pawlak. Poinformował, że w tej chwili PGNiG prowadzi konsultacje z Gazpromem, aby pobór z Jamału można było zwiększyć o ubytek w Drozdowiczach.

"W przypadku, gdyby operator systemu przesyłowego (Gaz-System) ogłosił odpowiedni stopień zasilania w gaz, sami odbiorcy już wiedzą, o ile zmniejszyć zużycie" - wyjaśnił Pawlak.

Jak tłumaczył Rafał Miland, zastępca dyrektora departamentu ropy i gazu w resorcie gospodarki, jest 10 stopni zasilania.

"Pierwszy stopień zasilania oznacza normalną sytuację, czyli pełne dostawy w ilości zamówionej przez dany zakład, zaś przy 10. stopniu zasilania pobierane jest tylko tyle gazu, żeby nie zniszczyć instalacji" - powiedział. W razie ograniczeń dostaw, operator ogłasza stopień zasilania w komunikacie radiowym.

Jak powiadomiła rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki (URE) Agnieszka Głośniewska, "ewentualne ograniczenia dostaw gazu dla przemysłu nie obejmą elektrociepłowni opalanych gazem". Jest ich w Polsce 5 - m.in. w Zielonej Górze i Lublinie.

"Jeśli chodzi o chemię, to z uwagi na zmniejszenie produkcji, chemia zmniejszyła zużycie gazu o ok. 50 proc. W tej chwili pozostali odbiorcy, którzy zużywają duże ilości gazu, prowadzą bezpośredni dialog z PGNiG, żeby zmniejszyć zużycie, jeżeli nie jest to niezbędne dla utrzymania produkcji i utrzymania w dobrym stanie instalacji" - powiedział Pawlak.

ZCh "Police", zakłady azotowe w Tarnowie i zakłady azotowe w Puławach nie odczuły jeszcze ograniczeń dostaw. PKN Orlen utrzyma produkcję nawet przy zmniejszonych dostawach gazu. Huty wykorzystują tylko częściowo gaz z importu i również nie powinny mieć problemów z powodu ograniczeń - informowały firmy.

Pytani przez PAP eksperci wyrażali niepokój co do dalszego rozwoju wypadków. "Nie ma żadnych informacji, które pozwoliłyby sądzić, że w ciągu 2-3 dni sytuacja w jakiś sposób może się unormować. Kryzys się pogłębia i to w sposób radykalny" - uważa były prezes PGNiG Andrzej Lipko.

"Jeżeli za dwa tygodnie przesył gazu do Polski nie wróci do normy, to dostawy tego surowca dla gospodarstw domowych mogą zostać zmniejszone" - powiedział z kolei Przemysław Wipler z Instytutu Jagiellońskiego.

Na prośbę Rosji w czwartek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego poświecone kryzysowi gazowemu między Ukrainą a Rosją, w którym ma wziąć m.in. udział prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

Na konferencji w Warszawie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że "UE powinna jeszcze w tym roku przedłożyć projekt nowelizacji dyrektywy ws. bezpieczeństwa dostaw gazu". Dodał, że Komisja Europejska powinna większy nacisk położyć na suwerenność energetyczną sąsiadów UE, takich jak Ukraina. Jego zdaniem, Komisja powinna być też przygotowana na reakcję w przypadku przedłużania się obecnego konfliktu.

W opinii Sikorskiego, Polska nie powinna zajmować stanowiska, które mogłoby spowodować zaognienie konfliktu dot. gazu. "Powinno nam zależeć na tym, aby ten konflikt został rozwiązany na zasadzie kompromisu i to jak najszybciej" - powiedział minister. Uznał jednocześnie, że konflikt gazowy jest argumentem "za zbudowaniem drugiej nitki rurociągu jamalskiego, a także za rurociągiem Nabucco".

Prezydent Lech Kaczyński ocenił we wtorek, że w obecnym ukraińsko- rosyjskim konflikcie gazowym Polska powinna opowiadać się po stronie Kijowa. Dodał, że w najbliższych dniach będzie się widział w Polsce z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką. W przyszłą środę w Wiśle dojdzie do spotkania L.Kaczyńskiego z Juszczenką ws. kryzysu gazowego.

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, UE powinna zintensyfikować działania na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu m.in. z Azerbejdżanu.

Sikorski zwrócił też uwagę na potrzebę dokończenia studium wykonalności terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu i większej liczy połączeń międzysystemowych, tzw. interkonektorów między Polską a resztą Unii Europejskiej

ND, ab, PAP, keb