Mniej gazu dla przemysłu

Mniej gazu dla przemysłu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Rząd przyjął rozporządzenie w sprawie możliwości wprowadzania ograniczeń poboru gazu dla przemysłu. Nie powoduje to żadnych bezpośrednich skutków dla ludności - poinformował wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Rząd przyjął na wtorkowym posiedzeniu rozporządzenie dające możliwość wprowadzenia czasowych ograniczeń w poborze gazu ziemnego dla niektórych dużych odbiorców przemysłowych. Ograniczenia w dostawach gazu ziemnego są związane z zaburzeniami dostaw tego surowca w punkcie poboru Drozdowicze na granicy polsko- ukraińskiej. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

"To rozporządzenie daje możliwości elastycznego reagowania kryzysowego, natomiast nie wprowadza w żadnej mierze ograniczeń w dostawach gazu dla gospodarstw domowych, odbiorców indywidualnych, dla instytucji użyteczności publicznej" - podkreślił Pawlak. "A więc nie ma żadnych skutków bezpośrednio dla ludności" - zapewnił.

Wicepremier uściślił, że możliwość ograniczeń dotyczy przedsiębiorstw, które zużywają ponad 417 mln m sześć. na 1 godzinę.

Jak poinformował, wszystkie te podmioty mają już w swoich umowach na dostawę gazu odpowiednie klauzule przewidujące odpowiednią reakcję. "W przypadku, gdyby operator systemu przesyłowego (Gaz- System - PAP) ogłosił odpowiedni stopień zasilania w gaz, sami odbiorcy już wiedzą, o ile zmniejszyć zużycie" - wyjaśnił Pawlak.

"Jeśli chodzi o chemię, to z uwagi na zmniejszenie produkcji chemia zmniejszyła zużycie gazu o ok. 50 proc. W tej chwili pozostali odbiorcy, którzy zużywają duże ilości gazu, prowadzą bezpośredni dialog z PGNiG, żeby zmniejszyć zużycie, jeżeli nie jest to niezbędne dla utrzymania produkcji i utrzymania w dobrym stanie instalacji" - dodał.

"Na dzisiaj nie ma żadnych ograniczeń w dostawach dla żadnej grupy odbiorców, natomiast przyjęte przez Radę Ministrów rozporządzenie uruchamia mechanizm racjonalnego zarządzania sytuacją kryzysową, gdyby się okazało, że dostawy są znacznie poniżej parametrów pozwalających na stabilne funkcjonowanie systemu" - podkreślił Pawlak.

Zaznaczył, że ograniczenie dostaw dla odbiorców przemysłowych nie oznacza całkowitego wstrzymania dostaw gazu, lecz zmniejszenie zużycia do poziomu, który technicznie jest niezbędny dla sprawnego funkcjonowania instalacji gazowych.

Zdaniem Pawlaka, to rozporządzenie będzie też miało duże znaczenie z punktu widzenia gospodarczego. "Ponieważ w tym momencie wyłączona jest odpowiedzialność z tytułów umownych i obowiązują te zapisy, które w umowach o dostawach gazu zostały z odbiorcami uzgodnione" - uzasadnił.

Przyznał, że w punkcie odbiorczym w Drozdowiczach (na granicy z Ukrainą-PAP) dostawy zredukowano do minimalnego, "technicznie możliwego poziomu". Choć - zdaniem Pawlaka - zagrożeń nie ma, sytuacja ta "niewątpliwie wywołuje komplikacje w zarządzaniu systemem".

"Większa część przesyłu odbywa się poprzez rurociągi na terenie Białorusi przez Wysokoje oraz odbieramy część gazu z rurociągu jamalskiego" - powiedział Pawlak. Poinformował, że w tej chwili PGNiG prowadzi konsultacje z Gazpromem, aby pobór z Jamału można było zwiększyć o ubytek w Drozdowiczach.

"Wydarzenia potwierdzają polskie stanowisko dotyczące rozwiązań bezpieczeństwa energetycznego UE i modyfikacji klauzuli, która określa, co oznacza poważne zaburzenie dostaw" - powiedział.

"W obecnie istniejących regulacjach za poważne zakłócenie uważa się co najmniej 20 proc. dostaw do Europy, a w sumie kraje naszego regionu mają ok. 19 proc., czyli nawet gdyby taki problem się pojawił, to nie uruchamiałoby to jeszcze klauzuli reagowania europejskiego" - wyjaśnił Pawlak. Podkreślił też potrzebę budowania większej liczby magazynów i wprowadzenia obowiązku magazynowania gazu w UE.

Obecny na konferencji minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że "UE powinna jeszcze w tym roku przedłożyć projekt nowelizacji dyrektywy ws. bezpieczeństwa dostaw gazu". Dodał, że Komisja Europejska powinna większy nacisk położyć na suwerenność energetyczną sąsiadów UE, takich jak Ukraina. Jego zdaniem, Komisja powinna być też przygotowana na reakcję w przypadku przedłużania się obecnego konfliktu.

"Stopień zawiłości, a nawet tajemniczości kontraktów (gazowych - PAP) pomiędzy Ukrainą a Rosją jest taki, że bardzo trudno dociec racji poszczególnych stron. (...). Polska będzie pomagała Ukrainie w prezentowaniu swoich racji, szczególnie wobec partnerów unijnych, także w Brukseli" - zapowiedział.

W opinii Sikorskiego Polska nie powinna zajmować stanowiska, które mogłoby spowodować zaognienie konfliktu dot. gazu. "Powinno nam zależeć na tym, aby ten konflikt został rozwiązany na zasadzie kompromisu i to jak najszybciej" - powiedział minister.

Sikorski uznał, że konflikt gazowy jest argumentem "za zbudowaniem drugiej nitki rurociągu jamalskiego, a także za rurociągiem Nabucco".

"Zwiększa to także determinację rządu, aby doprowadzić do końca studium wykonalności naszego ewentualnego terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu. To studium jest w fazie końcowej" - dodał.

Podkreślił, że Polska potrzebuje też więcej interkonektorów (połączeń międzysystemowych) z resztą Unii Europejskiej, "aby gazem można było handlować w obie strony".

W czwartek Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę, wskazując na długi Kijowa i brak umowy regulującej ceny surowca w 2009 r. Od piątku także Polska odczuwa braki w dostawach przez Ukrainę.

ab, pap