Akcjonariusze pokrzyżowali plan ratowania Fortisu

Akcjonariusze pokrzyżowali plan ratowania Fortisu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Walne zgromadzenie akcjonariuszy banku Fortis odrzuciło rządowe holendersko-belgijskie plany ratowania tej instytucji finansowej, która jesienią zeszłego roku stała się jedną z pierwszych ofiar kryzysu w Unii Europejskiej.

To nie lada kłopot zwłaszcza dla rządu Belgii, na który spada ciężar utrzymania ogromnej części banku, aktywnego także w Polsce.

Akcjonariusze powiedzieli "nie" przejęciu holenderskiego oddziału (działalność bankowa i ubezpieczeniowa) przez rząd Holandii oraz analogicznej nacjonalizacji w Belgii, której celem było sprzedanie 75 proc. akcji belgijskiego oddziału francuskiemu bankowi BNP Paribas. To ostatnie głosowanie przeciwnicy rządowych planów wygrali minimalną większością głosów: 50,26 do 49,74 proc. Zdaniem akcjonariuszy, w operacji ratowania Fortisu pominięto ich interesy (akcje straciły na wartości), a oba rządy zapłaciły za nacjonalizację zbyt mało.

Holenderski rząd już zapowiedział, że nie anuluje zakończonej nacjonalizacji (za którą zapłacił 16,8 mld euro). Sąd zadecyduje zatem, jak strony mają dojść do porozumienia. Niewykluczone, że konieczna będzie także interwencja sądu w  sprawie sprzedaży belgijskiego Fortisu bankowi BNP Paribas.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by BNP Paribas oraz rządy Belgii i Holandii wystąpiły na drogę prawną przeciwko Fortisowi, domagając się wyegzekwowania transakcji z października zeszłego roku.

Belgijski rząd będzie miał twardy orzech do zgryzienia. W wyniku głosowania utrzymuje się bowiem paraliżujący stan niepewności co do przyszłości największego banku w kraju, który nie może prowadzić odpowiednio aktywnej polityki kredytowej, tak potrzebnej w dobie kryzysu finansowego. Klientami Fortisu jest 40 proc. Belgów.

Dyrektor generalny BNP Paribas Baudouin Prot ostrzegł, że jeśli "sytuacja szybko się nie odblokuje", jego bank straci zainteresowanie belgijskim Fortisem. Rząd w Brukseli będzie musiał szukać innego inwestora, który zagwarantuje przetrwanie banku, zaliczanego jeszcze niedawno do "rodowych klejnotów" belgijskiej gospodarki, oraz w miarę możliwości utrzymanie zatrudnienia.

Premier Herman Van Rompuy powiedział, że wstrzymanie fuzji z BNP Paribas oznacza de facto, iż państwo belgijskie pozostaje 100-procentowym właścicielem belgijskiego oddziału Fortisu. "Posiadacze oszczędności i personel nie mają powodu do niepokoju" - zapewnił.

Sprawa Fortisu przyczyniła się w grudniu do upadku jego poprzednika, Yvesa Leterme'a - gdy wyszło na jaw, że przez swoich współpracowników starał się on zapobiec wyrokowi sądu wstrzymującemu na wniosek drobnych akcjonariuszy sprzedaż banku. Mimo nacisków wyrok zapadł 12 grudnia, pogrążając rząd w nie lada tarapatach, bowiem dokończenie rządowego planu ratowania Fortisu przed bankructwem zostało de facto wstrzymane. Co potwierdziło środowe walne zgromadzenie akcjonariuszy.

Za zgodą Komisji Europejskiej, Belgia, Holandia i Luksemburg pospieszyły na  ratunek Fortisowi na przełomie września i października ub.r. Każdy z krajów Beneluksu przejął część aktywów banku na swoim terytorium. Fortis znalazł się w  tarapatach wskutek przejęcia części udziałów w holenderskim banku ABM Amro kosztem 24 miliardów euro. Z powodu zawirowań na rynkach finansowych nie był w  stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań; poniósł też straty na skutek załamania rynku ryzykownych kredytów hipotecznych w USA (subprime).

ND, PAP

Roman Włos kandydatem na prezydenta RP – serwis pitbul.pl zaprasza!