"W tym roku, jeśli kurs pozostanie na poziomie 4,8 zł za euro, to będzie to kosztowało budżet państwa 1 mld 400 mln zł dodatkowych odsetek" - ocenił.
Intencją rządu jest, by Polska weszła do strefy euro w 2012 r.
Rostowski powtórzył, że rząd jest zdeterminowany do utrzymania deficytu na założonym w ustawie budżetowej poziomie 18,2 mld zł. "Istnieje niebezpieczeństwo, że idąc drogą większego deficytu doszlibyśmy do sytuacji, w której są Węgry. Wpadlibyśmy wtedy w pułapkę zadłużenia, zmuszeni bylibyśmy zaciągać coraz większe długi, żeby spłacić wcześniejsze zobowiązania. Nigdy nie dopuścimy do takiej sytuacji" - powiedział.
"Polska nie stanie się drugą Argentyną, a rząd Donalda Tuska nie zadłuży Polaków, tak jak czyniono to w przeszłości" - dodał.
"Jaka jest filozofia polskiej drogi przez kryzys? Po pierwsze - nade wszystko pragmatyzm, a nie dogmatyzm. Po drugie - bez paniki, bo strach jest najgorszym z doradców. Po trzecie - stosujemy praktyczne polskie i europejskie rozwiązania dla polskich problemów. Nie będziemy stosować rozwiązań dawno zmarłych teoretyków ekonomii. Po czwarte - przede wszystkim bezpieczeństwo w niebezpiecznym świecie" - mówił.
Zaznaczył, że rząd musi pożyczyć w tym roku 155 mld zł, by móc zrealizować budżet. "Nasze potrzeby pożyczkowe są osiem razy większe niż nasz deficyt. Te pieniądze musimy zdobyć, sprzedając obligacje Skarbu Państwa" - powiedział.
"Sprzedaż obligacji Skarbu Państwa nie będzie wcale taka prosta w tym roku (...), gdyż w kolejce do sprzedaży stoją kraje o znacznie lepszej wiarygodności kredytowej" - wyjaśnił.
Według Rostowskiego, polskie banki są "zdrowe", a tradycyjne działania banku centralnego powinny wystarczyć do podtrzymania akcji kredytowej. "Działania rządu w tym zakresie powinny być głównie pomocnicze i zapobiegawcze. Rząd - nie zwiększając deficytu budżetowego - stworzył przestrzeń dla Rady Polityki Pieniężnej, aby mogła obniżyć stopy procentowe. I tak się stało; ostatnio Rada obniżyła stopy procentowe o 1,75 proc. (...) Zapewne obniżyłaby stopy jeszcze bardziej, gdyby nie deprecjacja (osłabienie - PAP) złotego, która działa podobnie jak obniżki stóp" - wyjaśnił.
Rostowski powiedział, że słabością polskiej gospodarki jest "drogi dług państwowy". Zapewnił, że rząd jest przygotowany na dalsze oszczędności.
Przypomniał, że do budżetu na 2009 r. został przygotowany wariant awaryjny. "Dostosowaliśmy w nim wydatki do prognozy niskiego wzrostu na poziomie 1,7 proc. (...). Jeśli będzie lepiej, to będziemy mogli wrócić do zapisów ustawy budżetowej" - powiedział. Dodał, że Polska musi ostrożnie określić swoje potrzeby pożyczkowe.
Według Rostowskiego, w najbliższym czasie tendencje na rynku walutowym będą raczej w kierunku aprecjacji (umacniania - PAP) złotego, co czyni obecnie opłacalnym wymianę euro z unijnej pomocy na rynku międzybankowym.
"We wtorek premier powiedział, że zaczniemy to robić niebawem (wymieniać środki UE na rynku - PAP). To nie są interwencje, to jest sprzedaż środków w momencie, kiedy uważamy, że kurs jest taki, że jest to w interesie państwa polskiego, bo za daną ilość euro dostajemy pokaźną ilość złotego i państwo polskie na tym zarabia" - powiedział.
"Uważamy, że tendencja będzie raczej w kierunku aprecjacji złotego, to jest dobry moment, żeby przewalutować euro na złote (ze środków UE - PAP)" - dodał.
Podkreślił, że sprzedaż euro poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego nie jest interwencją walutową, gdyż nie ma na celu ustalenia konkretnego poziomu kursu.
W środę resort finansów za pośrednictwem BGK wymienił część środków z funduszy UE bezpośrednio na rynku międzybankowym, a nie jak dotychczas poprzez NBP. Zdaniem analityków było to jednym z powodów odreagowania przez polską walutę ostatniego gwałtownego osłabienia.
Minister finansów skrytykował prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za to, że jest nieobecny podczas debaty. "Przyszedł na moment, potem się znudził i wyszedł. Jeżeli PiS chce być poważnym partnerem w walce z kryzysem, to nie może być tak, że teoretycznie potencjalny premier nie jest na takiej debacie" - oświadczył podniesionym głosem Rostowski. "Przepraszam, uniosłem się" - dodał po chwili.
"Widać, że zmiany w wizerunku były zbyt płytkie. Bo należy także trochę się nauczyć, żeby móc mówić o ekonomii i gospodarce. Tydzień w Klarysewie (gdzie J. Kaczyński przygotowywał nowy program PiS - PAP) ewidentnie nie wystarczył, żeby pan prezes czuł się komfortowo, mówiąc z tej trybuny o tych sprawach. I ja bardzo nad tym ubolewam" - dodał Rostowski.
J.Kaczyński, odnosząc się do wypowiedzi Rostowskiego, powiedział dziennikarzom w Sejmie: "Rzeczywiście nie jestem zainteresowany sytuacją, w której minister finansów zamiast mówić o kryzysie, prowadzi wojnę z opozycją, używając przy tym argumentów i słów, których nie powinien używać".
Zdaniem J. Kaczyńskiego, mimo apeli PiS do rządu i PO o współpracę, "tej współpracy w najmniejszym stopniu nie ma; jest ciągła agresja". "Bardzo jestem tym zmartwiony" - powiedział J. Kaczyński.pap, keb, ND, ab
"Co z tą wiosną? Czyli o cudach w polskiej polityce" - czytaj na Infotuba.pl