Cała naprzód albo... wstecz

Cała naprzód albo... wstecz

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czasie kryzysu wszystkie ręce na pokład - mówią zgodnie politycy. Ale już pod wspólną komendą najwyraźniej trudno im  współpracować.
Rządząca PO chce jak najszybciej do euro, bo - jak mówi - dzięki temu złoty stanie się bezpieczniejszy, PiS zaś twierdzi, że grozi to spowolnieniem wzrostu gospodarczego i powołuje się na statystki. PiS chce bronić obywateli przed kryzysem, zwiększając deficyt budżetowy, PO zaś jest zdania, że nic nie może bardziej zaszkodzić Polakom jak właśnie dodatkowe zadłużanie państwa.

W walce o rząd dusz premier uruchomił swój kryzysowy PR i ogłosił, że już w maju Polska może znaleźć się w przedsionku strefy euro, czyli ERM2. W ten sposób chce pokazać, że jesteśmy zdeterminowani, by wprowadzić u siebie walutę europejską i uwiarygodnić swoją pozycję gospodarczą. Argumentuje, że zyskamy w ten sposób stabilniejszy i wyższy kurs złotego, dzięki czemu Polacy zapłacą niższe raty kredytów w walutach obcych, a i budżet wyda mniej na obsługę zadłużenia zagranicznego.

Opozycja straszy, że unia monetarna może drogo kosztować obywateli, zwłaszcza teraz, kiedy Polska ma kłopoty ze złotym i już widać, że kryzys nie omija i naszego kraju. Utrzymywanie się w ERM 2 wymaga ostrego reżimu budżetowego. Pozbawia więc rząd i bank centralny takich narzędzi wpływania na gospodarkę, jak manipulowanie deficytem budżetowym i stopami procentowymi.

Dwugłos rządu i opozycji, który cały czas płynie z Warszawy do Brukseli, niestety nie pomaga nam, nie tylko zresztą w sprawie ERM2. Tym bardziej, że wyznaczanie szybkich terminów wejścia do walutowego korytarza może skończyć się tylko na słowach. Dlaczego? Aby rozpocząć procedury związane z wejściem do strefy euro rząd powinien, po pierwsze, uzyskać na to zgodę Rady Polityki Pieniężnej. Ale nawet jeśli uzyska, czeka go najważniejsza bariera do pokonania - zmiana Konstytucji. W tej sprawie konstytucjonaliści są podzieleni. Jedni twierdzą, że taka zgoda jest konieczna już w momencie przystapienia do ERM2, inni, że można z tym zaczekać do wejścia do strefy euro.

Jedno jest pewne. Rząd bardzo dużo ryzykuje, jeżeli chce rozpocząć przygotowania do wejścia do ERM2 nie zmieniając wcześniej Konstytucji i nie mając czytelnej deklaracji opozycji w tej sprawie.