Obama pogłębia kryzys?

Obama pogłębia kryzys?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konserwatywni politycy i komentatorzy nasilają ataki na prezydenta USA Baracka Obamę, oskarżając go, że zamiast skupić się na walce z recesją, zapowiada radykalne - ich zdaniem - zmiany w kraju, co opóźni wyjście z kryzysu i nie wyjdzie na dobre gospodarce.
Według prawicy, trwająca od początku stycznia bessa na giełdzie papierów wartościowych, będąca odbiciem pesymizmu Wall Street co do szybkiego przezwyciężenia kryzysu, a także rosnące bezrobocie, to efekt ogłoszenia programu gospodarczego nowej administracji, kładącego nacisk nie na wzrost, lecz na redystrybucję dochodów w USA.

"Indeks Dow Jones spadł w czwartek o 4 procent, kiedy prezydent Obama rozpoczął swą kampanię o znacjonalizowanie systemu ochrony zdrowia. (...) Gospodarka nie dołuje długo bez powodu i bez zachęt politycznych. Giełda spada od 2 stycznia, a zwłaszcza od ostatniego tygodnia, kiedy Obama ogłosił swój radykalny budżet. Decyzje, które prezydent podejmuje, jak dotąd nie przyczyniają się do wzrostu zaufania (do rynku - PAP), a tym bardziej do wyjścia z kryzysu" - pisze piątkowy "Wall Street Journal" w komentarzu redakcyjnym.

Ten sam dziennik zamieścił tego dnia artykuł byłego szefa Zespołu Doradców Ekonomicznych prezydenta George'a H.W.Busha (1989-1993), Michaela Boskina, profesora Uniwersytetu Stanforda, zatytułowany "Radykalizm Obamy zabija Dow Jones".

"W ciągłej wyprzedaży akcji na Wall Street i rosnącym niepokoju na Main Street (dosł. główna ulica, symbol "zwykłych Amerykanów" - PAP) trudno nie dostrzec uświadomienia sobie, że polityka naszego nowego prezydenta zmierza do radykalnego przekształcenia naszej opartej na rynku gospodarki, a nie tylko złagodzenia recesji i kryzysu finansowego" - napisał autor.

Boskin, podobnie jak inni ekonomiści ze szkoły neoliberalnej, krytykuje plan budżetowy Obamy za propozycje podwyżek podatków od najzamożniejszych Amerykanów i korporacji, oraz wielomiliardowych wydatków budżetowych, które przyczynią się do powiększenia deficytu na ponad 1,7 biliona dolarów w przyszłym roku.

"Złudzenie, że Barack Obama będzie rządził z ekonomicznego centrum, szybko prysło. (...) Budżet podwaja dług narodowy, dodając do niego więcej niż poprzedni prezydenci, od Waszyngtona do George'a W.Busha, łącznie. Podnosi także podatki do najwyższego w historii poziomu (w relacji do PKB). Tymczasem kryzys finansowy to najgorszy moment do zmiany podstaw amerykańskiego kapitalizmu" -  pisze autor.

Jego zdaniem Obama zmierza do stworzenia w USA modelu europejskiego państwa opiekuńczego, czyli kapitalizmu z rozbudowaną osłoną socjalną, finansowaną z wysokich podatków.

"Europejski welfare state to wizja naszej przyszłości: standard życia stale o 30 procent niższy niż w USA" - konkluduje Boskin.

Krytycy zarzucają także administracji, że plan oparty jest na prawdopodobnie zbyt optymistycznych prognozach ekonomicznych, przewidujących zakończenie recesji już pod koniec tego roku.

Podobne opinie powiela wielu prawicowych komentatorów, aktywnych szczególnie w konserwatywnej telewizji Fox News, która używa pojęcia "recesja Obamy" - chociaż zaczęła się ona już na przełomie 2007 i 2008 r., czyli za rządów Busha.

Jak wytknęli im współpracownicy Obamy, ultrakonserwatyści z Fox News zniekształcają program prezydenta, nieprawdziwie informując, na przykład, że plan budżetowy przewiduje eliminację odpisów podatkowych dla osób o dochodach ponad 250 tys. dolarów rocznie; w rzeczywistości plan proponuje tylko zmniejszenie tych odpisów.

Plan Obamy budzi jednak niepokój także niektórych umiarkowanych konserwatystów, jak doradca kilku prezydentów David Gergen.

"Najpierw trzeba powstrzymać krwotok, a potem dopiero operować" - powiedział on w czwartek w telewizji CNN, nawiązując do programu ambitnych reform przedstawionego równocześnie z planem pobudzenia gospodarki do wzrostu.

pap, keb