"PO nie uchroniła polskich stoczni, a teraz czerpie z tego korzyści"

"PO nie uchroniła polskich stoczni, a teraz czerpie z tego korzyści"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Photos.com
PO nie dała sobie rady z kryzysem i nie umiała uchronić polskich stoczni, a teraz czerpie z tego korzyści - powiedział na konferencji prasowej Jacek Kurski (PiS).

Jak podkreślił poseł PiS, "PO nie umiała dać sobie rady z kryzysem, nie  umiała uchronić polskich stoczni, natomiast doskonale umiała wpasować się w  czerpanie korzyści w wygrywaniu konkursów na program monitorowanych odejść ze  stoczni".

Kurski odniósł się w ten sposób do informacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że firma senatora Tomasza Misiaka (PO) bez przetargu dostała zlecenie na realizację tego, co zapisano w specustawie stoczniowej, nad którą on sam pracował.

Senator Misiak zapewnił w sobotę w Krakowie, że nie był zaangażowany w żaden proces decyzyjny dotyczący specustawy stoczniowej - ani po stronie rządowej, ani firmy, w której jest udziałowcem i która bez przetargu otrzymała zlecenie na  usługi w ramach tej ustawy. "Jestem osobą, która ustawę jedynie oceniała z  punktu widzenia, czy jest ona dobra dla stoczni i pracowników stoczni. Ta ocena wypadła pozytywnie, uważam, że jest to dobra ustawa na trudne czasy" -  powiedział Misiak.

Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział, że sprawą senatora Misiaka zajmie się rzecznik dyscypliny klubu PO.

Zdaniem Kurskiego, sprawa senatora Misiaka jest szokująca w tym sensie, że  "puentuje cały proces nieudolności i swoistego zaprogramowanego zaniedbania rządu PO w stosunku do polskiego przemysłu okrętowego" - zaznaczył Kurski.

Jak mówił, były szumne zapowiedzi premiera i ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada, że bój o polskie stocznie w Komisji Europejskiej będzie zwycięski jak Grunwald. "A co z tego wyszło" - pytał Kurski.

Zaznaczył, że "było to swoiste kupienie sobie za ciężkie, publiczne pieniądze spokoju społecznego przez rząd PO i pana premiera, w zamian za to, że będą pieniądze na program odejść, na odszkodowania dla tych, którzy w wyniku wprowadzenia specustawy stracą pracę" - podkreślił.

Przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński, ocenił sprawę jako skandaliczną i wymagającą natychmiastowej reakcji najważniejszych osób w partii.

"Niech pan Donald Tusk (...) nie czeka na kolejne wyniki badań focusowych, czy  prac departamentu propagandy w jego kancelarii, tylko niech jako szef partii w  tej sprawie zabierze głos" - mówił.

"My tej sprawy w ten sposób nie zostawimy, ponieważ przyzwoitość wobec stoczniowców nakazuje, aby premier jako szef rządu zabrał głos" - dodał.

Kurski, zapytany jaka powinna być reakcja premiera w tej sprawie, odparł, że  możliwe są dwa scenariusze. "Pierwszym wyjściem jest odpowiedzialność polityczna wobec pana senatora Misiaka, który stanął w oczywistym konflikcie interesów" -  powiedział. Jego zdaniem, powinno zostać także zbadane postępowanie konkursowe. "Stosowne urzędy powinny sprawdzić prawidłowość postępowania konkursowego w Agencji Rozwoju Przemysłu" - powiedział.

Jak dodał, konflikt interesów jest oczywisty i on powinien skłaniać władze klubu, czy szefa partii do wyciągnięcia odpowiedzialności politycznej.

Misiak przewodniczył komisji gospodarki narodowej pracującej nad specustawą stoczniową, zgłaszał do niej poprawki. Później - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - firma Work Service, której Misiak jest współwłaścicielem, bez przetargu dostała zlecenie.

Ustawa stanowi, że za zapewnienie zwalnianym stoczniowcom "miękkiego lądowania" odpowiada państwowa spółka Agencja Rozwoju Przemysłu. 27 lutego ARP ogłosiła, że "do realizacji usługi szkoleniowo-doradczej" wybrała konsorcjum firm DGA z Poznania i Work Service z Wrocławia. Chodzi m.in. o doradztwo dla  zwalnianych stoczniowców, szkolenia, pomoc w pisaniu CV, wyszukiwanie ofert.

ND, PAP