Chińczycy chcą więcej ziemi

Chińczycy chcą więcej ziemi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chiny obawiają się, czy wystarczy ziemi uprawnej, niezbędnej do wyżywienia ludności, i dlatego wstrzymują program dopuszczający pozostawianie odłogiem marginalnych obszarów uprawnych i sukcesję naturalnej roślinności - powiedział chiński wiceminister gruntów i zasobów naturalnych Lu Xinshe (czyt. Sin-sze).

Lu wskazał, że ze względu na rozwój gospodarczy Chiny tracą zbyt wiele pól uprawnych, aby pozwolić, by cenna ziemia wracała do stanu naturalnego.

"Aby ochronić naszą +czerwoną linię+ 1,8 mld +mu+ ziemi ornej, nie będziemy planować żadnych nowych wielkich projektów, pozwalających na powrót ziemi uprawnej do stanu naturalnego, poza tymi już zaplanowanymi" - powiedział na konferencji prasowej. "Mu" to tradycyjna chińska jednostka powierzchni wynosząca około 666 m2.

Samowystarczalność w zakresie produkcji zboża na potrzeby krajowe od dziesięcioleci była chińskim priorytetem, prowadząc czasem do przeznaczania pod zboże terenów nadających się bardziej pod wypas lub inne uprawy.

Od zasady tej w niektórych rejonach odstępowano w ostatnich latach z uwagi na burze piaskowe i susze, podejmując np. zalesianie i nasadzania roślinności mającej powstrzymać postępy stepowienia.

Jednak industrializacja Chin, w których na statystycznego mieszkańca przypada niewiele ziemi uprawnej, oznacza, że rząd nie będzie dłużej stronić od inwazyjnej gospodarki rolnej.

Chiny już niebezpiecznie zbliżyły się do "czerwonej linii" 1,8 mld mu ziemi uprawnej - powiedział Lu. W końcu zeszłego roku areał uprawny Chin wynosił 1,826 mld mu (121,7 mln hektarów).

"Jeśli spojrzymy na całościowe dane, jest nie do wyobrażenia, by +czerwoną linię+ utrzymać na poziomie 1,8 mld mu, skoro Chiny przechodzą okres szybkiego uprzemysłowienia i urbanizacji i przejęcia części gruntów uprawnych nie da się uniknąć" - powiedział Lu.

Zakłada się, że każdą działkę gruntu zabraną pod mieszkalnictwo lub cele przemysłowe zastąpi się równorzędnym kawałkiem ziemi na drodze konsolidacji mniejszych działek lub odzyskiwania terenów.

"Co roku dodawane są około 4 mln mu ziemi" - powiedział Lu.

Ale rekompensaty za wywłaszczenia ziemi uprawnej są o wiele niższe niż cena gruntu pod inwestycje przemysłowe i mieszkaniowe; sprzedaż gruntów pozostaje też głównym źródłem dochodów dla władz lokalnych, a zachęt do przejmowania ziemi na cele biznesowe nie brakuje.

Spory o grunty są jednym z głównych źródeł niepokojów w Chinach i szczególnym problemem dla komunistycznego rządu, który do władzy doszedł dzięki poparciu niezadowolonych rolników.

Lu zapowiedział, że wyżsi rangą urzędnicy będą karani, kiedy nielegalnie zajęta ziemia uprawna będzie stanowiła ponad 15 procent łącznie przejętych gruntów w danym rejonie.

pap, keb