Uliczni handlarze w kajdankach

Uliczni handlarze w kajdankach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Photos.com
Zmiany przygotowane przez komisję Przyjazne Państwo na pewno nie są przyjazne dla handlarzy ulicznych. Ci, którzy nielegalnie rozkładają swoje towary, mają powody do niepokoju. Do tej pory, jeśli handlowali bez zezwolenia, groził im mandat. Obecnie szykują się znaczące zaostrzenia w kodeksie wykroczeń. Niebawem mogą trafić za kratki, a ich towar zostanie skonfiskowany.
Sprzedawany towar podlegać ma konfiskacie, nawet wtedy, gdy nie jest on własnością osoby handlującej - czytamy w "Gazecie Prawnej".

– Zaproponowane rozwiązanie ma na celu zwiększenie dolegliwości kar wobec osób, które handlując utrudniają ruch pojazdów i pieszych, albo prowadzą działalność poza miejscami do tego wyznaczonymi przez właściciela, użytkownika lub zarządcę terenu –wyjaśnia sprawozdawca ustawy Hanna Zdanowska (PO) gazecie.

Obecnie nielegalnie handlujący mogą obawiać się jedynie kary pieniężnej. Wynosi ona 500 zł, a często kończy się upomnieniem. Sprzedawcy są gotowi ponieść takie ryzyko, jest ono wliczone w kalkulacje, a nawet traktowane jako koszty prowadzonej działalności.

Dodatkowo nielegalnie handlujący mogą odpowiadać za prowadzenie działalności gospodarczej bez wymaganego zgłoszenia do ewidencji. Wiąże się z tym również nie odprowadzanie podatków za co może ukarać ich fiskus.

Plaga ulicznych sprzedawców dotyczy każdego miasta. Martwi najbardziej niezdrowa konkurencja między tymi, którzy pracują legalnie a tymi bez zezwolenia. Dodatkowo utrudnia to ruch pieszych i samochodów. Może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Jest to uciążliwe dla otoczenia.

Nie wiadomo czy takie zaostrzenie przepisów przyniesie skutki. Do tej pory handlarze systematycznie usuwani, wracali do nielegalnego miejsca pracy. Najbardziej obawiają się sezonowi sprzedawcy owoców, warzyw, grzybów. To ich najbardziej mogą dotknąć zmiany.

tvn 24/oju