Związkowcy: Grad to nieszczęście dla stoczni

Związkowcy: Grad to nieszczęście dla stoczni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Związkowcy ze stoczni w Szczecinie i Gdyni krytycznie oceniają decyzję premiera Donalda Tuska o pozostawieniu Aleksandra Grada na stanowisku ministra skarbu. - Grad jest nieszczęściem dla stoczni - stwierdził Mieczysław Jurek przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego.
- Grad od lenistwa poprzez kłamstwa sprawił, że w przemyśle stoczniowym nic się nie dzieje i nic dziać się nie będzie. Ma jedną ideę - sprzedać stocznie, żeby pozbyć się problemu - uważa Jurek, który podkreśla, że premier Tusk stał się dla stoczniowców niewiarygodny po pozostawieniu Grada na stanowisku. - Premier Tusk mówił wcześniej, że jeśli ktoś ma pomysł na ratowanie przemysłu stoczniowego, niech go zgłasza. My związkowcy z Solidarności zgłaszaliśmy takie propozycje, na przykład powołania grupy ekspertów do zanalizowania sytuacji stoczni i sposobu wyjścia z kryzysu. Jednak bez odzewu - podkreślił szef zachodniopomorskiej "S".

Oszukano nas

Przewodniczący "Solidarności 80" ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Jacek Kantor stwierdził, że jest "totalnie rozczarowany" i zawiedziony decyzją premiera w sprawie Grada. - Cały czas oszukiwano nas w tym, że coś w sprawie stoczni się robi. Liczyliśmy na nowe spojrzenie w ministerstwie na sprawy stoczniowe. To, że Grad zostaje, źle nam wróży - stwierdził. Kantor dodał, że dymisja ministra Grada nie jest dla związkowców głównym celem, ale obawiają się, żeby nieudolność, jaką wykazał przy stoczniach, nie zmarnowała w procesie prywatyzacji tego, co z zakładów zostało. Według Kantora, związkowcy chcą rozmawiać o sprawach stoczni z premierem Tuskiem.

Po stoczni biegają koty

Niezadowolenia z decyzji szefa rządu o pozostawieniu Grada na stanowisku ministra skarbu nie kryje również OPZZ z stoczni w Gdyni. - Oczekiwaliśmy dymisji Grada, który przed ostatnimi wyborami do europarlamentu kłamał, zapewniając nas, że jest pewny inwestor dla stoczni. To była wielka mistyfikacja, wszystko po to, że sprawę przeciągnąć w czasie i żeby Platforma Obywatelska uzyskała dobry wynik wyborczy - powiedział przewodniczący należącego do OPZZ Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Stoczni Gdynia, Jan Gumiński. Z kolei wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia Aleksander Kozicki stwierdził, los ministra dla jego związku jest "głęboko obojętny". - Nas nie interesują zmiany kadrowe, lecz takie rozwiązania, które przyniosą miejsca pracy. Myśmy już przeżyli wiele gabinetów rządowych, a nasza sytuacja, jest taka, jaka jest. Teraz po stoczni biegają tylko koty i fruwają mewy - dodał związkowiec.

PAP, arb