Nie chodzi o pieniądze
Sarkozy obiecał, że nowe obciążenie fiskalne "nie podniesie poziomu podatków we Francji". Ogłosił, że podatkowi ekologicznemu będzie jednocześnie towarzyszyć od przyszłego roku obniżka podatku dochodowego dla gospodarstw domowych. Także ci, którzy z powodu niskich dochodów nie płacą tego podatku, otrzymają zwrot równowartości podatku ekologicznego w postaci tzw. zielonego czeku. - Nie chodzi bowiem o zapełnienie kas państwa, tylko o nakłonienie Francuzów do zmiany zachowań - stwierdził Sarkozy. Według niego mieszkańcy wsi pozbawieni transportu publicznego otrzymają większą redukcję podatku dochodowego, co zrekompensuje większe zużycie przez nich paliw.
Zdrożeją benzyna i olej
Prezydent dodał, że nowy podatek spowoduje wzrost cen gazu i paliw o 4 do 4,5 centów na 1 litr benzyny czy oleju napędowego, nie wpłynie jednak na podwyżkę cen prądu, ponieważ 76 proc. wytwarzanej we Francji elektryczności pochodzi z siłowni nuklearnych.
Sceptyczni Francuzi
Pomysł podatku od emisji C02 wysunął kilka lat temu znany francuski działacz ekologiczny Nicolas Hulot, a potem podchwyciła go rządząca prawica prezydenta Sarkozy'ego. W zamierzeniu pomysłodawców podatek ma spowodować, że w roku 2050 emisja dwutlenku węgla we Francji będzie cztery razy mniejsza niż obecnie. Mimo to, jak wynika z ostatniego badania opinii społecznej, dwie trzecie Francuzów sprzeciwia się wprowadzeniu nowego podatku.
PAP, arb