Grad zrzuca winę na poprzedników

Grad zrzuca winę na poprzedników

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com
Stocznie Szczecin i Gdynia w listopadzie 2007 roku spełniały przesłanki do ogłoszenia upadłości - powiedział w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad przedstawiając informację rządu o sytuacji w polskim przemyśle stoczniowym.

Grad odniósł się do deklaracji posłów PiS i SLD, którzy - według ministra - twierdzą, iż zostawili polskie stocznie "w świetnej sytuacji". Szef resortu skarbu podkreślił, że opozycja opowiada mity o tym, że to "ich nieudolni następcy (PO) nie potrafili sprzedać stoczni i doprowadzić do szczęśliwego finału (tej transakcji)".

Z rządowej informacji wynika, że w ostatnich latach znacznie spada udział polskich stoczni w produkcji statków w Europie. Polska pod względem posiadanych zamówień na statki zajmowała w 2004 roku drugie miejsce w Europie, a trzecie - jeśli chodzi o liczbę wyprodukowanych statków. W 2008 roku nasz kraj uplasował się odpowiednio na ósmej i dziewiątej pozycji.

Udział Polski w europejskim portfelu zamówień w przemyśle stoczniowym wynosił w 2005 r. 8,7 proc., a w 2008 r. zmniejszył się do 4,9 proc. W przypadku światowego portfela zamówień nasz udział wynosi obecnie 0,4 proc.

Sprawą stoczni zajmie się NIK

Szef resortu skarbu Aleksander Grad powiedział w piątek w Sejmie, że oczekuje kontroli NIK w sprawie procesu sprzedaży stoczni Gdynia i Szczecin oraz wdrożenia specustawy stoczniowej w latach 2008-2009.

"Oczekuję na taki raport. Będzie okazja podzielić się z państwem wynikami tej kontroli. Nie mamy zamiaru niczego ukrywać. Tym bardziej uważamy, że ten proces powinien być skontrolowany, bo będzie widać, w jaki sposób on przebiegał" - podkreślił Grad, przedstawiając informację rządu w sprawie sytuacji w polskim przemyśle stoczniowym.

Minister odniósł się również do raportu NIK o wynikach kontroli restrukturyzacji i prywatyzacji sektora przemysłu stoczniowego w latach 2005-2007. Izba negatywnie oceniła ówczesne rządy, Agencję Rozwoju Przemysłu, Korporacje Polskie Stocznie oraz zarządy stoczni Gdańsk, Gdynia i Szczecin, odpowiedzialne za restrukturyzację i prywatyzację w tym okresie.

Grad podkreślił, iż z raportu wynika, że w latach 2005-2007 "w żadnym z obszarów - gospodarczym, społecznym, makroekonomicznym - nie osiągnięto zaplanowanych celów restrukturyzacji (stoczni), w szczególności celu kluczowego, jakim było odzyskanie zdolności do prowadzenia działalności gospodarczej na zasadach rynkowych".

Decyzje o stożniach były "biznesowo-gospodarcze"

Na proces sprzedaży stoczni nie można patrzeć w kategoriach decyzji administracyjnych; to są decyzje biznesowo-gospodarcze - powiedział w piątek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad.

"Mówiliśmy szczerze, do bólu, że będziemy próbowali szukać inwestora, który będzie chciał tam (w Gdyni i Szczecinie) budować statki. I taki inwestor się znalazł. On o tym publicznie mówił, że od dłuższego czasu do tego projektu się przygotowuje. Wziął udział w przetargu. Wpłacił 40 mln zł wadium, założył spółkę na prawie polskim, przygotował biznesplan dla poszczególnych stoczni. Pomimo tego, że trzykrotnie prosiliśmy go o końcową zapłatę, tego nie uregulował" - mówił Grad.

Dodał, że nie można zmusić inwestora do zapłacenia 300 mln zł, jeżeli z jakichś powodów, czysto gospodarczych, biznesowych, mówi, że nie może realizować przedsięwzięcia.

"Warto patrzeć na te procesy (sprzedaży stoczni) - że to nie jest decyzja administracyjna ministra Grada, całego rządu, czy pana premiera. Tu muszą być dwie strony - sprzedający i kupujący" - podkreślił.

Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wylicytował główne części majątku stoczni, nie zapłacił pieniędzy. Również rządowa agencja Qatar Investment Authority, która zastanawiała się nad przejęciem aktywów, wycofała się z inwestycji. Komisja Europejska dała we wtorek polskiemu rządowi więcej czasu na dokończenie sprzedaży obu stoczni.

Kontrakt gazowy nie był związany ze stoczniami

Nie wiązaliśmy sprawy kontraktu gazowego i ceny za gaz z Kataru ze sprzedażą majątku stoczni funduszowi inwestycyjnemu z tego kraju - zapewnił minister skarbu Aleksander Grad. Przedstawił w Sejmie informację rządu o procesie sprzedaży majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni.

"Zgłaszały się firmy, które chciały brać udział w przetargu; sprawdzaliśmy je, czy są firmą, czy wpłacili wadium, dostawali kod dostępu do systemu informatycznego Agencji Rozwoju Przemysłu, a potem była licytacja" - powiedział. Dodał, że ostatecznie przetarg na większość majątku związanego z produkcją stoczni wygrał katarski fundusz.

"Sprzedaż stoczni nie była powiązana z kontraktem gazowym: kupiliśmy drogo gaz, żeby sprzedać stocznie" - zapewnił. Dodał, że majątek stoczni został sprzedany "w uczciwy sposób, bez wiązania z zakupem gazu".

Podał, że w czasie rządów PiS w negocjacjach gazowych z Katarem planowano stworzenie pośredniczącej spółki w Szwajcarii i powiązanie naszego kontraktu gazowego z zamówieniem na gaz dla Korei. Tymczasem Katar chciał sprzedawać Polsce gaz bezpośrednio - tłumaczył minister skarbu. Dodał, że przejmując negocjacje rząd PO i PSL podjął strategiczną decyzję: gaz kupi polska państwowa spółka PGNiG od katarskiej państwowej spółki.

Przyznał, że negocjacje cenowe były bardzo trudne, ale trudno stawiać zarzut, iż Polska kupiła gaz drogo, gdy porówna się wielkości kontraktów. Nasza umowa to 1,5 mld m sześc. rocznie i 1 mld m sześc. w transakcjach doraźnych (SPOT) - podał. "Jak porównać te wielkości do 20 mld m sześc. kontraktu gazowego Kataru z Japonią" - pytał.

Statków nie będzie

Praktycznie nie jest możliwe znalezienie inwestora dla stoczni Gdynia i Szczecin, który będzie tam produkował statki - powiedział w piątek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad. Jego zdaniem, taką ocenę uzasadnia zła sytuacja w sektorze stoczniowym na świecie.

"Nie mamy złudzeń - i to trzeba bardzo otwarcie powiedzieć dzisiaj - że uda się znaleźć inwestora, który będzie chciał tam budować statki (w stoczni Gdynia i Szczecin - PAP). Jeżeli taki się znajdzie, oczywiście będziemy o to zabiegali, to będziemy się cieszyli. Natomiast patrząc na sytuację w sektorze stoczniowym na świecie, jest to praktycznie niemożliwe" - podkreślił szef resortu skarbu.

Grad poinformował, że przygotowywana jest aktualizacja wycen głównych aktywów stoczni Gdynia i Szczecin. Zapowiedział, że regulamin sprzedaży majątku obu zakładów będzie bardziej restrykcyjny dla kupujących. "Będzie bardzo krótki termin na uregulowanie zapłaty (za wylicytowany majątek stoczni - PAP)" - wyjaśnił.

"Zakładamy, że w ostatnim tygodniu września będzie publikacja prasowa, ogłoszenie o przetargu (na majątek stoczni). Między ogłoszeniem a momentem rozpoczęcia przetargu musi minąć osiem tygodni - to wypada w drugiej dekadzie listopada. Chcemy tak zakończyć ten proces, by możliwe było do końca listopada podpisanie umów przedwstępnych, tzw. warunkowych" - dodał.

Poinformował, że przedmiotem przetargu będzie m.in. osiem pakietów majątku stoczni Szczecin i dziewięć zakładu w Gdyni, związanych z możliwością produkcji stoczniowej.

Będą pieniądze dla stoczniowców

Blisko 590 mln zł wypłacono do tej pory w ramach programu dobrowolnych odejść dla stoczniowców z Gdyni i Szczecina - poinformował w piątek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad.

Dodał, że w gdyńskiej stoczni 128 mln zł przeznaczono na wynagrodzenia dla pracowników, a 210 mln zł na odprawy. Średnio każdy stoczniowiec na odprawę otrzymał blisko 42 tys. zł. W Szczecinie na wynagrodzenia przekazano prawie 85 mln zł, na odprawy 164 mln zł; średnio na jednego pracownika przypadało ok. 41 tys. zł.

Minister skarbu poinformował, że do programu zwolnień monitorowanych zgłosiły się 7954 osoby. "W ramach doradztwa zawodowego od początku realizacji projektu odbyło się w Szczecinie 5120 spotkań, a w Gdyni 6174 spotkań. Łącznie było to 11 tys. spotkań doradczych z pracownikami" - podkreślił.

Jak dodał minister, od początku realizacji projektu w Gdyni szkolenia rozpoczęło 1506 osób z tego ponad 800 osób już zakończyło, a w Szczecinie 1247 z czego 688 już je ukończyło.

"W Szczecinie stoczniowcy przyjęli 983 ofert pracy, ale odrzucili 604 (...) z czego blisko 2/3 oferty dotyczyły pracy za granicą, gdzie są naprawdę dobre pieniądze, a 1/3 zatrudnienia w kraju, też za dobre pieniądze" - podkreślił Grad. W Gdyni przyjęto 623 ofert pracy, odrzucono 166.

Minister poinformował, że z funduszu pracy co miesiąc wypłacane są świadczenia uczestnikom programu zwolnień monitorowanych. Wypłata następuje do 10 dnia miesiąca. "Do 10 sierpnia z tego programu wypłacono 54 mln zł. Jest to stypendium w wysokości 2,5 tys. zł miesięcznie" - zaznaczył.

"Nasze zobowiązanie, które zawarliśmy w tej umowie społecznej są realizowane" - podkreślił.

 

pap, keb