Pawlak: maszyny powinny wyręczać górników

Pawlak: maszyny powinny wyręczać górników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Promowanie większej automatyzacji w szczególnie zagrożonych rejonach kopalń zapowiedział wicepremier Waldemar Pawlak, który w sobotę przyjechał do kopalni "Wujek-Śląsk". Dzień wcześniej w wyniku zapłonu metanu doszło tu do tragedii - 12 górników zginęło, a 41 zostało rannych.
- W tej chwili chcemy z tej tragedii wyciągnąć wnioski, dotyczące rozwiązań, które by bardziej promowały w takich niebezpiecznych miejscach rozwiązania oparte o większą automatyzację, żeby mniej ludzi było w tych strefach zagrożonych - powiedział Pawlak. Jak dodał, wymaga to zmiany podejścia, jeśli chodzi o przepisy o zamówieniach publicznych. - Chodzi o to, żeby takie wdrożenia bezpiecznych i nowych rozwiązań mogły się odbywać znacznie sprawniej i szybciej - wyjaśnił wicepremier. - Niewątpliwie w tych najbardziej zagrożonych metanem czy wybuchami ścianach warto przejść na bardziej zautomatyzowaną produkcję, a potem wydobyty węgiel przetwarzać na powierzchni - dodał wicepremier.

Rodziny ofiar nie są same

Podczas wizyty na Śląsku Pawlak rozmawiał  z rodzinami ofiar. Jak mówił, wszystkie one mają swoich opiekunów - osoby, które mają im udzielić wszelkiej pomocy. Wicepremier rozmawiał też z odpowiedzialną za górnictwo wiceminister gospodarki Joanną Strzelec-Łobodzińską oraz kierownictwem Katowickiego Holdingu Węglowego i kopalni. Wyraził uznanie dla środowiska górniczego i podziękował uczestnikom akcji ratowniczej, którzy sami narażali się na niebezpieczeństwo.

Wypadków nie da się uniknąć

Po spotkaniu ze specjalistami kopalnianego zespołu ds. zagrożeń naturalnych wicepremier mówił, że tuż przed wypadkiem żaden z pięciu czujników na ścianie wydobywczej nie sygnalizował przekroczonych stężeń metanu. - Od strony technicznej to bardzo zagadkowa sytuacja. Dopiero w chwili wybuchu na wszystkich czujnikach widać było gwałtowne zwiększenie wskazań - stwierdził wicepremier. Pytany o doniesienia dotyczące rzekomego oszukiwania czujników metanowych w kopalniach odpowiedział, że nikt nie jest tak szalony, żeby narażać życie swoje i kolegów, a informacje na ten temat w obliczu tragedii uznał za niestosowne. Pawlak przypomniał, że kopalniane urządzenia wyłączają się automatycznie w przypadku przekroczenia dopuszczalnych stężeń gazu, jednak - zaznaczył - żadne przepisy ani urządzenia nie dają gwarancji bezpieczeństwa. - Bardzo ważne jest, żeby w takich sytuacjach brać pod uwagę potrzebę zminimalizowania ryzyka, choć tego zagrożenia nigdy się nie wyeliminuje w całości - zauważył.

PAP, arb