Składki rentowe i emerytalne na tym samym poziomie

Składki rentowe i emerytalne na tym samym poziomie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2010 r. rząd nie przewiduje podwyższenia składek na ubezpieczenie zdrowotne czy rentowe - zapewniła w Sejmie wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Wyjaśniła też, że zaciąganie kredytów przez Fundusz Ubezpieczeń Społecznych nie oznacza dramatycznego pogorszenia jego sytuacji finansowej.

Wiceminister odpowiadała na pytania posłów zgłoszone podczas debaty nad projektem budżetu na 2010 r. Jej wystąpienie zakończyło ponad siedmiogodzinną debatę nad projektem. Dalsze prace nad nim będą kontynuowane w komisjach. Do 4 grudnia Komisja Finansów Publicznych ma przyjąć sprawozdanie z prac nad dokumentem.

Suchocka-Roguska powiedziała, że od 1 września przyszłego roku są planowane podwyżki dla nauczycieli w wysokości 7 proc. Dodała, że subwencja oświatowa zapewnia jednostkom samorządu terytorialnego środki na ich sfinansowanie.

Przypomniała, że zgodnie z obowiązującymi przepisami przewidziana jest także waloryzacja emerytur i rent, która według obecnych szacunków ma wynieść 4,1 proc.

Najwięcej czasu wiceminister poświęciła na wyjaśnienie wątpliwości posłów dotyczące planu przekazania 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej na sfinansowanie świadczeń emerytalnych z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tłumaczyła, że w roku 2010 r. wydatki na emerytury i renty wyniosą 140,3 mld zł, podczas gdy w 2008 r. było to 122,3 mld zł. Będą więc one o 18 mld zł wyższe, niż w ubiegłym roku. Tymczasem przyrost składek wyniesie ok. 6,1 mld zł, czyli jedną trzecią przyrostu wydatków.

Wyjaśniła, że konieczność przesunięcia tych środków spowodował wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uprawnił niektórych 60-letnich mężczyzn do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Liczba wypłacanych emerytur z FUS wzrosła z ponad 4,6 mln w grudniu 2007 r. do 5,6 mln osób w sierpniu 2009 r. Suchocka-Roguska dodała, że aby uzyskać środki z FRD, fundusz nie będzie musiał sprzedawać posiadanych obligacji skarbu państwa. Pieniądze powinny zapewnić dochody z prywatyzacji, z których 40 proc. ma przypaść FRD.

Według Suchockiej-Roguskiej w roku 2010 r. wpływy FRD wyniosą 9,5 mld zł, a w 2009 r. powinny wynieść 3,6 mld zł. "W związku z tym nie ma zagrożenia, aby przekazanie 7,5 mld zł spowodowało jakieś znaczące trudności w FRD" - zapewniła.

Posłowie pytali również, czy zaciąganie kredytów przez FUS nie oznacza dramatycznego pogorszenia jego sytuacji finansowej. Suchocka-Roguska podkreśliła, że nie jest to rzecz nowa i odbywa się od lat. Poinformowała, że w 2004 r. minister finansów udzielił zezwolenia na zaciągnięcie kredytu przez FUS na kwotę 6,44 mld zł. W 2005 r. było to 6,66 mld zł, rok później 2,5 mld zł. W marcu tego roku szef resortu finansów wyraził zgodę na kredyt w wysokości 2,5 mld zł, a w sierpniu na kwotę 3 mld zł.

"W momencie, kiedy FUS chce zaciągnąć kredyt musi ogłosić przetarg. To nie jest tak, że FUS bierze kredyt w banku, który chce mu go udzielić. Obowiązują go procedury ustawy o zamówieniach publicznych. W związku z tym sam fakt, że jest podpisana umowa kredytowa, że jest otwarta linia kredytowa nie oznacza, że Fundusz ten kredyt zaciągnie. Linie kredytowe są utworzone po to, by zawsze była gwarancja, że świadczeniobiorcy otrzymają emerytury i renty w terminie. To jest gwarancja bezpieczeństwa" - podkreśliła.

Dodała, że w sytuacji braku środków w FUS, budżet państwa wszystkie możliwe oszczędności na koniec roku z niewykorzystanych wydatków przeznacza na zwiększenie dotacji do Funduszu.

Wiceminister poinformowała ponadto, że płaca minimalna w 2010 roku wyniesie 1317 zł brutto. W 2009 r. było to 1276 zł. "Nie można powiedzieć, że w stosunku do osób, które są w najgorszej sytuacji, budżet nie podejmuje działań, by zwiększyć ich dochody" - podkreśliła.

Suchocka-Roguska zaznaczyła też, że przewidywany w przyszłym roku wzrost wynagrodzeń dla sektora rządowego wyniesie 1 proc. "To praktycznie oznacza zamrożenie kwoty bazowej wynagrodzeń na poziomie 2009 roku" - wyjaśniła.

pap, keb