Solidarność: zatrzymać prywatyzację KGHM

Solidarność: zatrzymać prywatyzację KGHM

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odstąpienia od dalszej prywatyzacji KGHM Polska Miedź domagają się związkowcy z Solidarności w petycji do premiera Donalda Tuska, którą przekazali na ręce wiceministra skarbu Jana Burego. Związkowcy ostrzegają, że są gotowi do strajku w energetyce, jeśli nie zostanie wstrzymany proces konsolidacji Polskiej Grupy Energetycznej.
W petycji do premiera związkowcy zaapelowali o zaniechanie dalszej prywatyzacji KGHM. Napisali w niej ponadto, że ostatnie zmiany w statucie spółki doprowadzą do utraty przez Skarb Państwa kontroli nad firmą. Związkowcy obawiają się, że sprzedaż 10 proc. akcji KGHM w ramach planowanej prywatyzacji w 2010 r. będzie tylko wstępem do ogłoszenia przez rząd jej pełnej prywatyzacji w kolejnych latach. Przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" Kazimierz Grajcarek powiedział, że związkowcy chcą się spotkać z premierem. Na odpowiedź w tej sprawie mają czekać do końca tego tygodnia.

"Administracja funkcjonuje źle"

- Wielokrotnie zwracaliśmy się do różnych prokuratur ze sprawami trudnymi, dotyczącymi naruszania prawa pracowniczego, prawa związkowego przez pracodawców. Wszystkie nasze wnioski prokuratury umarzają tylko dlatego, że składają je związki zawodowe - powiedział podczas pikiety Grajcarek. - Chcieliśmy premierowi powiedzieć, że jego administracja funkcjonuje źle - dodał.

Ręce precz od PGE

Wiceprzewodniczący Sekcji Krajowej Energetyki NSZZ "Solidarność" Edmund Myszka stwierdził z kolei, że związek domaga się wstrzymania prac nad restrukturyzacją PGE, która ma doprowadzić do konsolidacji grupy. Według niego, spowoduje to zniszczenie firmy. - Jest gotowość do podjęcia działań zmierzających do przeprowadzenie strajku generalnego w energetyce. W czwartek rozpoczyna się zjazd krajowy Solidarności. Ta sprawa będzie postawiona na zjeździe - powiedział Myszka.

Według niego ani związki zawodowe, ani rady pracowników czy zarządy konsolidowanych spółek nie otrzymały materiałów, które świadczyłyby o zasadności zmian w PGE. - To działanie w złej wierze i na szkodę bezpieczeństwa energetycznego kraju - uważa Myszka. Dodał, że decyzje w sprawie zmian strukturalnych i konsolidacji PGE - grupie, w której ma pracować 46 tys. osób - rada nadzorcza podjęła bez żadnych dokumentów i opracowań.

Reformy? Tak, ale jasne i czytelne

Myszka zaznaczył, że związkowcy "wpiszą się" w proces restrukturyzacji, ale "na warunkach jasnych i czytelnych". Poinformował ponadto, że związek nie zgadza się na to, by środki z prywatyzacji PGE trafiły do budżetu, a nie na odnowę infrastruktury energetycznej.



PAP, arb