Eksperyment Pawlaka

Eksperyment Pawlaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klasyk liberalizmu rynkowego Robert Nozick w książce „Anarchia, Państwo, Utopia” pytał retorycznie różnej maści syndykalistów: „Skoro demokratyczne zarządzanie firmą jest takie dobre, to czemu nie powstają firmy tak zarządzane? Czyżby rzeczywistość nie była tak różowa?” Waldemar Pawlak postanowił mu odpowiedzieć: „A właśnie, że jest.”
Czas pokaże, czy różowe nie są aby wyłącznie okulary Pawlaka. Eksperyment, którego jest autorem, czyli prywatyzacja pracownicza nie jest jednak, co trzeba uczciwie przyznać, aż tak głupi jak stare syndykalistyczne idee zarządzania kooperatywnego. Przede wszystkim, mimo że prawo pierwokupu państwowych spółek będzie należało do zakładanych naprędce spółek pracowniczych, a w konsekwencji każdy pracownik będzie jednocześnie właścicielem, nie jest powiedziane, że te przedsiębiorstwa będą zarządzane gremialnie. Ostoi się raczej kapitalistyczna struktura, z szefem i tymi, którzy go słuchają. Zwłaszcza, że dla wielu małych publicznych spółek związki zawodowe nie stanowią żadnego problemu i nie będą chciały wpływać na decyzje góry. Te spółki, które już jako państwowe sa rentowne (a i takie istnieją), mają dużą szanse, żeby tę rentowność zwiększyć. Po prostu zamiast kategorii sukcesu politycznego pojawią się kategorie sukcesu ekonomicznego, słowem: zysk.

Niestety, na wykup swoich firm spółki pracownicze będą potrzebować kredytów. Pół biedy, gdyby faktycznie były je w stanie zaciągnąć. Gorzej, że będą je otrzymywać tylko dlatego, że poręczy je państwo za pomocą BGK. Kolejność jest inna tylko dla niepoznaki. Choć najpierw spółka ma złożyć wniosek do banku o kredyt, a dopiero potem ma otrzymać poręczenie, to wiadomo, że banki będą udzielały kredytów tylko ze względu na przyszłe państwowe poręczenie. Ostatecznie, w wypadku ewentualnego bankructwa firmy, to znów podatnicy zapłacą za błędy już wtedy prywatnych przedsiębiorców.

No, ale lepsza taka prywatyzacja niż żadna.